Gra ma ogromny próg wejścia. Uczenie się zasad to mordęga. Pierwsze rozgrywki to raczej nauka niż gra. Jednak warto to przetrwać. Gra jest niesłychanie dobrze przemyślana. Mamy tu niesłychanie wiele połączeń, które wymuszają na graczach współpracę i/lub negocjacje. Gadamy przy każdej możliwej akcji. Samemu nic tu nie ugramy ale zwycięzca może być tylko jeden. Przez to wszystko gra potrafi trwać i to nawet 5 godzin (na 4 graczy). W grze mogą nastąpić niespodziewane zwroty akcji, które zmuszą graczy do zmiany strategii. Do tego wykonanie jest przepiękne. Dla mnie to gra wybitna i w ścisłej topce 2023 roku z szansą na 1 miejsce.
Negocjacyjno-„imprezowa” losowa semi-kooperacyjna gra oparta na ramie RPG. Pijany wid? Paradoksalnie niekoniecznie. Najbardziej kontrowersyjnym elementem wydaje się „imprezowa”. I owszem, nie są to Czółko czy Tajniacy ;), ale jednak flow rozgrywki w John Company zależy w dużej mierze od.. jej uczestników, ich umiejętności zabawy nad stołem, poczucia humoru, otwartości na story-telling i wskoczenia w nastrój (tak, podobnie jak w RPG). U mnie sprawdziło się towarzystwo z „La Cosa Nostry”, a tę ostatnią właśnie traktuję jako grę „imprezową”. Pozostałe elementy już prościej wyczerpać. Negocjacjami stoi, duży liberalizm rozgrywki: można wymieniać się, handlować, zawiązywać koalicje przeciwko innym graczom, łamać dane słowo, sabotować starania innych – praktycznie w każdym obszarze i na każdym etapie. Losowość wyraża się w dociągu kart, nieustannych rzutach kośćmi, wydarzeniach w Indiach – nie ma tu mowy o strategii długoterminowej – owszem, możemy mieć plan, ale musimy go adaptować do zmiennych okoliczności rozgrywki i na bieżąco reagować na rozwój zdarzeń. Gra, w mojej ocenie, jest kooperacją – współdziałanie to jedyny sposób na „dowiezienie” Kompanii do mety (czyli rozegranie całej partii). Rywalizacja od początku (pamiętajmy, że wygrywa się indywidualnie) to najlepszy sposób na wcześniejsze zakończenie (i skrócenie czasu rozgrywki 😉 ). W końcu – duch RPG – ten kojarzy mi się z kościanymi testami sukces-porażka, wagą złapania klimatycznego nastroju dla jakości rozgrywki oraz quasi mistrzem gry, w którego wcielam się opisując ideę gry, objaśniając zasady czy prowadząc graczy przez kolejne etapy (co robimy, po co, jakie spotkają nas konsekwencje). Gra jest.. niezwykła. U mnie leży na półeczce gdzieś pomiędzy Paxami a La Cosa Nostrą – już sama ta rozpiętość pokazuję skalę rarytasu, o którym mówimy. I trafia w poczet ulubionych. Jednocześnie jestem w stanie wymienić cały szereg bolączek ją trapiących, i z czystym sumieniem odradzać jej kupno. Duży próg wejścia (skomplikowane reguły, liczne odstępstwa i mikro zasady, nienajlepsza instrukcja), mozolny tryb obsługi, długi czas rozgrywki, kiepska skalowalność (im więcej osób, tym lepiej, podstawa to 3 osoby, 1-2 to jakieś zasady solo, których nie rozkminiałem), irytująca momentami losowość – zdecydowanie gra nie dla każdego. Ale jeżeli nie przeszkadzają wam opisane problemy, potencjalnie macie towarzystwo, żeby grać – to próbujcie. Bo po bliższym poznaniu gra proponuje kawał rozrywki, która zostaje w głowach i rozmowach jeszcze długo po partii.. ode mnie ocena maksymalna.