Bardzo ciekawy tytuł dla ludzi z manierą układania kafelków.
Tytuł jakoś trafia do mnie z lekkim klimatem fantasy, chociaż ten typ pasowałbym do wielu innych.
Wykonanie dobre, ja pokusiłem się o dokupienie upgrade packu - dla lepszych wrażeń i upiększenia rozgrywki. Całość wraz minidodatkami dopełnia roboty i gra się naprawdę miło.
Miejscami gra jest lekka, ale całkiem dobrze się skaluje i choć głównie chodzi o kładzenie kafelków - znaleźć można gdzieniegdzie satysfakcjonujące ruchy.
Ocena z dodatkami 4.2-4.3, ale z sympatii ocena 4.5 na Planszeo.
To chyba najlepsza gra z tetrisem w tle jaką znam. Jest to solidne euro, do pokombinowania, jest interakcja, szczególnie na więcej niż 2 osoby. Oczywiście na 2 działa dobrze, na 3 to dochodzi nam interakcja i na 4 to już się może trochę dłużyć.
W Grocie króla gór (2 osoby 3x)– Kupione na promocji razem z Talizmanem, bo dobrze Zaku i Kaczmar o tej grze mówili i brzmiało to dobrze na papierze. I zgadzam się, że ta gra zdecydowanie jest niedoceniana, a szkoda. Aż dziw też bierze, jak szybko się kończy! Grałem na dwie osoby i współgraczka się nieźle zdziwiła, gdy oznajmiłem jej, że odpaliła właśnie koniec gry i zostały dwie rundy, bo dołożyła ostatniego 10 trola do swojego wiecu (nie, żebym tego nie mówił przy tłumaczeniu zasad, ale pewnie nawet nie zauważyła). Ledwo mi starczyło czasu dokopać się do żółtej strefy, ale żeby przesunąć pomnik to już czasu zbrakło. Czary też sporo zmieniają. W takiej rozgrywce to zagramy ich parę, ale mają one duży wpływ na grę, bo, gdy nagle za ten sam koszt możemy wykopać dłuższy tunel, czy kopać dwa razy na rundę, to dodaje nam bardzo fajne dodatkowe opcje.
Też ta kaskadowość troli robi tam robotę, bo dwa razy się naciąłem, że nie zabrałem wyprodukowanych surowców z moich troli (przy werbunku od razu produkują dane dobro i to zostaje na ich kartach) i gdy zwerbowałem trola wyżej, żeby odpalić wszystkie trole pod nim, no to dwa poszły na zmarnowanie... Poczułem też podczas tej rozgrywki jak mocno nie doceniłem warsztatu dającego mi uniwersalne wózki, bo miałem pomniki ognia do przesuwania, ale wózki, którymi dysponowałem, były tylko księżycowe. No i w tej grze sprawdza się mocno powiedzenie „bez młota to nie robota”, co też w pewnym momencie przyblokowało mojego oponenta, bo chciała drążyć górę głębiej, ale tam już jest dużo skał, i żeby się przez nie przebić, to już potrzeba młotków. Tylko jej przyblokowanie nie trwało długo, za to mi młotków brakowało notorycznie. w Trzeciej rozgrywce to 12 dowolnych surowców wywaliłem tylko po to, by mieć trzy młotki. No ale się opłaciło, lodowy posąg na cokole tuż obok serca gór stanął? Stanął! Co prawda gracze śmieszkowali, że zaraz się roztopi, ale pewnie z zazdrości:P