[współpracareklamowa] Egzemplarz gry otrzymaliśmy bezzwrotnie od wydawnictwa Lucrum Games, za co bardzo dziękujemy! Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji.
INSTRUKCJA
Nie dajcie się zwieść pozorom. 11 stron tej instrukcji na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie gry średnio zaawansowanej, jednak nic bardziej mylnego. Reguły Kryptydy są naprawdę proste (co nie znaczy, że nie będzie intensywnego myślenia podczas gry, ale o tym później), a instrukcja bez pośpiechu i z licznymi przykładami nas w nie wprowadza. Z całą pewnością niczego w tej instrukcji nie brakuje i odpowiada na wszelkie wątpliwości. Dużym plusem polskiej edycji tej gry jest zawarty oficjalny wariant dwuosobowy, którego nie znajdziemy w oryginalnej wersji Kryptydy.
TEMATYKA
Tutaj kolejne zaskoczenie. Zdawać by się mogło, patrząc na komponenty tej gry, że jest ona dalece abstrakcyjna. Wszak po rozłożeniu widzimy raczej coś na wzór takich pozycji, jak Królestwo w budowie, Taluva, Kaskadia czy Przez Pustynię, czyli gier, które jakiś tam temat mają, ale zapominamy o nim gdzieś w okolicach drugiego, no może trzeciego ruchu. Nikt się przecież nie łudzi, że w heksagonalnej planszy, drewnianych krążkach i kosteczkach poczujemy jakąś przygodę. Ha! Cóż to było za odkrycie, kiedy zorientowałem się, że mechanika i klimat tworzą spójną całość, a gracze naprawdę czują smak poszukiwań. No a właśnie o poszukiwaniu traktuje omawiana planszówka.
Kryptyda to zwierzę, którego istnienia nie udowodniono, czyli w nomenklaturze laików wszystkie potwory z Loch Ness, chupacabry, wielkie stopy i inne jeti (jeśli was też zaskoczyła ta pisownia, to zajrzyjcie do Słownika wyrazów obcych - Europa 2001 - I. Kamińska-Szmaj). I to właśnie tego stwora poszukujemy na naszej planszy, rywalizując – a jakże! – o miano najwybitniejszego kryptozoologa. Swoją drogą ciekawi mnie, czy po znalezieniu owej kryptydy nadal możemy tytułować się tym mianem? Przecież w momencie odnalezienia kreatury, a więc i udowodnienia jej istnienia wchodzi ona w krąg zainteresowań zoologów – bez przedrostka krypto. Pozostawię was z tą myślą.
MECHANIKA
Plansza składa się ze 108 heksagonalnych pól o różnych typach terenu i kilku innych cechach. Na jednym konkretnym polu znajduje się kryptyda. Oczywiście jako gracze nie wiemy, które to pole. Naszym zadaniem będzie dojście do tego drogą dedukcji. Jeśli na dźwięk tego słowa już zamykacie kartę w przeglądarce, bądź przełączacie apkę na tiktoka, to gorąco zachęcam, aby jednak dać szansę i pozostać przy tym tytule ciut dłużej. Sam nie jestem fanem mechanizmu dedukcji, ale Kryptyda oferuje coś naprawdę szczególnego. Nie jest to zwykłe wykreślanie okienek w sudoku, a raczej multum przenikających, wykluczających i nakładających się informacji, które wrzucone naraz do naszej głowy dają poczucie maksymalnego obciążenia umysłowego. Innymi słowy, czacha dymi to mało powiedziane.
Ale wracając do mechaniki, jak to możliwe, że jest jakieś konkretne pole i nikt go nie zna – potrzeba mistrza gry? Nic z tych rzeczy. Każdy z graczy otrzymuje na początku rozgrywki jedną wskazówkę. Takie jedno bardzo proste zdanie, np. „Kryptyda znajduje się w wodzie lub na bagnach” albo „Kryptyda znajduje się nie dalej niż 2 pola od głazu narzutowego”. Każde takie jedno zdanie redukuje liczbę możliwych z całej planszy pól przynajmniej o połowę. I choć redukcja ze 108, do, dajmy na to, 50 wydaje się wiele nie wnosić, to jednak, kiedy przeczytamy wszystkie podpowiedzi wszystkich graczy, okaże się, że tylko 1 pole na planszy spełnia warunki wszystkich podanych wskazówek. Cool, huh?
No a, bez zagłębiania się w dokładne zasady, cała gra jest o tym, że zadajemy pytania graczom o konkretne pola i na podstawie ich odpowiedzi powoli dochodzimy do tego co może, a co nie może być ich wskazówkami (wszystkie odpowiedzi cały czas leżą na planszy w formie kostek – przeczenie i dysków – potwierdzenie, więc jak ktoś się pomyli, to ma szansę szybko to poprawić, bo błędnie leżące elementy cały czas są na widoku). Kiedy wydedukujemy wszystkie wskazówki wszystkich graczy (a może i wcześniej, jeśli mamy przeczucie) możemy spróbować wskazać TO pole. Kto pierwszy bądź pierwsza – wygrywa.
CZAS ROZGRYWKI
Oryginalny wydawca twierdzi, że 30-50 minut. Polski zaś podaje 30-45 minut. Ja się z tym w zupełności zgadzam. Jedynie w komplecie 5 graczy można to nieznacznie przekroczyć. Im więcej graczy, tym gra będzie dłuższa, bo każdy ma do wydedukowania więcej wskazówek.
WYKONANIE
To raczej branżowy standard. Nie ma tutaj wodotrysków, ale czytelność jest wzorowa. Choć nie mogę nie wspomnieć, że tworzące planszę kafle (których jest 6), nie chcą leżeć idealnie płasko (są minimalnie wygięte w łuk), to jednak da się przed grą wygiąć je w drugą stronę, tak aby osiągnąć stan płaskości.
PODSUMOWANIE
Kryptyda to ścisły top gier dedukcyjnych w opinii graczy. Niesamowicie obciąża zwoje mózgowe przy jednoczesnej prostocie zasad. To jest to, czego od gier oczekuję. Gra nie jest ani za krótka, ani za długa, a po partii czuję naprawdę przyjemne zmęczenie. Warto też wspomnieć o czymś co jest zdecydowanym ewenementem – downtime (czyli czekanie na ruchy innych graczy) może momentami być znaczący, a nie przeszkadza to ani trochę. Każdy z graczy ma do analizy tyle informacji, że długie oczekiwanie przed kolejną decyzją jest wręcz wskazane. Moim zdaniem Kryptyda to zdecydowane numer 1, a grałem w wiele gier tego gatunku, takich jak Poszukiwanie planety X, Alchemicy czy Niepożądani goście (a na mojej liście do sprawdzenia wciąż Turing Machine – nie mogę się doczekać zagrania).
/Bartek