Brzdęk! Katakumby

Odnoszę wrażenie, że każdy kolejny Brzdęk! jest coraz to lepszą propozycją na wieczorne posiedzenia zarówno dla "świeżych" graczy, jak i tych zaawansowanych. Nie grałam wprawdzie w Brzdęk! Nie drażnij smoka, ale zarówno Brzdęk! W! Kosmosie jak i Katakumby dały mi dużo radości i rywalizacji, z niewiele głębszym ukłonem w kierunku Katakumb. W trakcie gry skupiamy się głównie na mechanizmie budowania talii. Ponownie naszym zadaniem jest zagarnięcie artefaktu oraz jak najszybsza ucieczka z Katakumb. Podczas podróży przez lochy generowane przez nas "brzdęki" wprawiają smoka w furię i zwiększają ryzyko odebrania nam zdrowia, a finalnie mogą doprowadzić do utraty przytomności, jeśli nie zdążymy wrócić do krypty (lub stanąć na fioletowym kaflu) w odpowiednim czasie. Podoba mi się modularność planszy, która zwiększyła regrywalność, dodała emocji oraz zapewniła ciekawe wyzwania taktyczne - duży plus w stosunku do poprzednich edycji Brzdęka. Mechanika jest przemyślana i sprawdzona. Klimat gry również przypadł mi bardzo do gustu. Jako miłośnik fantasy zdecydowanie bardziej wczułam się w postać odkrywającą katakumby, niż w tę poruszającą się po statku kosmicznym. Komponenty są dobrze wykonane, choć nieoryginalnie potwierdzę, że kafle planszy są trochę gorszej jakości niż się spodziewałam - ale nie przeszkadza mi to zupełnie w ogólnym odbiorze gry. Planszówka jest u nas od niedawna, ale mam nadzieję że będzie gościła na stole jak najczęściej :)