Na początku mojej planszowej drogi znałem tylko różne oblicza abstrakcyjnego konfliktu.
Wychowano mnie na warcabach i szachach, ale przy całej ich brutalnie klasycznej elegancji, cierpiały one na niedostatki w zakresie dostarczania pożywki dla rozgorączkowanej wyobraźni kanapowego stratega.
Na szczęście pojawiło się pudełko pełne abstrakcyjnego klimatu.
I dlatego ostro tnę w War Chest czyli taki nieoficjalny prequel Nieustraszonych, który równie dobrze mógłby się zwać Undaunted: The Box
Kiedy zamienisz karty z Nieustraszonych na sztony i wyrzucisz z nich wszystkie niuanse, to zostanie czysty destylat taktycznej rozgrywki i tym właśnie jest War Chest.
W tym bag builderze, podobnie jak w Nieustraszonych, nie ma innej możliwości odchudzenia swojej „talii” żetonów, jak posłanie sztonów na pewną śmierć, a najgorsze, co może cię spotkać na polu bitwy, to jednostka bez możliwości ruchu.
Nieustraszeni: Pudełko - Genialna gra.
Cel gry jest prosty jak konstrukcja włóczni, wyłożyć wszystkie swoje żetony kontroli na strategiczne heksy planszy, zanim zrobi to przeciwnik. Nikt nie mówi, że będzie to łatwe. I dobrze.
Każdy szton to odrębny wojownik na „heksownicy” symbolicznego konfliktu uzbrojony w swoją wyjątkową taktykę, którym trzeba tak manewrować, atakować i posyłać go na zatracenie, żeby przynajmniej wyjść z tego pojedynku z twarzą.
Nie bez powodu sztony w War Chest mają pokerowy rodowód. Poza endgamem po wyjątkowo krwawym starciu nigdy nie ma pewności, jakie trzy sztony przeciwnik trzyma w ręku, więc często trzeba podejmować skalkulowane ryzyko. Jak bardzo można w boju polegać na rachunku prawdopodobieństwa? Nie można.
Arsenał szesnastu rodzajów sztonów, z których do bitki wystawiamy cztery, zapewnia wystarczającą ilość kombinacji, żeby policzenie potencjału regrywalności wymagało użycia kalkulatora. Gospodarowanie sztonami z ręki umożliwia wystawianie jednostek na planszę, wzmacnianie oddziału, ruch, atak, akcje taktyki, rekrutację, przejęcie inicjatywy, co daje wystarczający wachlarz opcji, żeby mieć materiał do taktycznych przemyśleń.
Poza tym, że trzeba liczyć tylko na siebie, należy kalkulować ile jakich sztonów przeciwnik ma w woreczku, które mu zostały w rezerwach, co zeszło, co mogło być zagrane jako zakryte, bo to decyduje o jego następnym ruchu. On tak samo próbuję wejść ci do głowy i do worka. Pojedynek umysłów na żetony.
Gra jest dynamiczna i brutalna. War Chest jest jednocześnie policzalny i zaskakujący. Otwierając War Chest wystawiasz się na działanie skondensowanej dawki testosteronu. Podczas gry broda spontanicznie wyrośnie ci w miejscach, gdzie nie powinieneś mieć włosów. War Chest tak daleko stoi od abstraktów pokroju Azula, jak Valhalla leży od Equestrii. Azul jest dla słabych.
Gdyby szachy miały jaja, byłyby War Chestem.
War Chest. Niby książki nie ocenia się po okładce, a gry po pudełku, ale jeśli to "pudełko" przypomina skrzynię na łupy, to musi być dobrze. Gra swoim nietypowym wydaniem przyciągnęła moją uwagę jak magnes - ten sam, który domyka wieko pudła. Przyznam, że podchodziłem do niej z dużymi oczekiwaniami, słysząc opinie, że ma wiele wspólnego z Neuroshimą Hex! - grą, do której mam ogromny sentyment, gdyż od niej de facto rozpoczęła się moja wyniszczająca i nierówna walka z portfelem i miejscem na półce.
Już po pierwszej rozgrywce wiedziałem, że nazwa gry jest nieadekwatna. Bo miało być pudło, a jednak zakup okazał się jak najbardziej trafiony! Gra pięknie prezentuje się na stole, sztony są solidne i przyjemnie leżą w ręce, karty oddziałów są czytelne i nie pozostawiają wątpliwości interpretacyjnych. Lubię takie schludne gry, bez miliona ikon, symboli i mikrozasad. Tutaj nic nas nie rozproszy - jest tylko pole walki i dwóch (lub 4) strategów pochylonych nad nim.
Do gry wracam chętniej, gdy wiem, że kolejna rozgrywka będzie inna, niepowtarzalna. War Chest zapewnia unikalność każdej partii dzięki każdorazowemu losowaniu oddziałów spośród 16 dostępnych. W mojej ocenie War Chest to szachy XXI wieku, odświeżona i rozwinięta klasyka z twistem, podążająca za wymaganiami współczesnych strategów. Proste zasady przyciągną wielu graczy do stołu, elegancja przebiegu rozgrywki zatrzyma ich na dłużej, a syndrom natychmiastowego rewanżu oraz wysoka regrywalność sprawią, że będą chcieli wracać często.