Unmatched: Czerwony Kapturek vs. Beowulf

Ponownie Unmatched i ponownie oddzielny klimacik (rzekomo stworzony na prośbę fanów), z jednej strony dziwny z drugiej zastanawiający. Połączenie postaci jest przekomiczne, ale jak i cała seria dodatków, podobnie i tu - w chorym umyśle zrodziła się myśl o bohaterów bajek z różnych universum. Ale..., jest dobrze! Postacie i granie nimi jest zupełnie różne i choć na pierwszy rzut oka jest to, aż nazbyt absurdalne to podczas rozgrywki...może mieć sens. Beowulf oczywiście ma inny styl gry i karty - zbliżone do typowego wojownika, gra nim jest bardziej klasyczna i przypomina mi sposób gry z innych systemów. Gra się przyjemnie, ataki są raczej bardziej ciekawe niż poruszanie się nim, ale daje radę. Większość znajomych, którzy nim grali również byli zadowoleni i choć nie wprowadza za dużo do Unmatched poza hype'm na wojownika z północy, to jest dobrym rozszerzeniem regrywalności. O ile Beowulf jest OK, to Kapturek podciąga jakość nieco wyżej. Przekomiczna postać, przerywana na potrzeby serii przeszła metamorfozę absolutną. Z zagubionej i bezbronnej dziewczynki idącej przez las i ledwo uchodzącej cało przez wilkiem do ... pogromczyni wilków, babć, wikingów i innych dziwactw przy pomocy koszyka z żarciem. Granie Kapturkiem niemal zawsze doprowadzało nas do śmiechu w wypadku powiedzionego ataku kończącego i wydaje mi się, że tu Unmatched słuchając graczy (i niestabilnych osób z chorą wyobraźnią) co do łączenia nietypowych person...strzelił w 10. Czerwony jest niesamowicie ciekawą kreaturą, którą z chęcią łączę walcząc z jakimś osiłkiem. 4.3 przez wgląd na Beowulfa.