Ten mały fizycznie tytuł o epickich ambicjach może spokojnie stanąć w szranki z większymi pudłami. Choć nie grałem we wszystkie małe epickie gry, to Wikingowie wydają się póki co najlepsze z serii. Mimo niewielkich rozmiarów, w pudełku znajdziemy sporo różnego rodzaju drewnianych, dobrze wykonanych elementów: żetonów zasobów, statków, wikingów, świątyń czy chatek wioskowych. I ta ilość przekłada się także na nie tak mały w cale stopień skomplikowania. Chyba najbardziej irytującymi elementami są tutaj małe drewniane zaczniki na małej planszetce dla każdego gracza i konieczność ich przesuwania i kładzenia co rundę, a także składana na 3 części nieduża mapka. Choć ta ostatnia nie posiada wielu pól, co jest typowe dla gier typu area control, to sporo się na niej dzieje, a rywalizacja jest ciasna i intensywna - tak powinna zostać zaprojektowana część area control w deck builderze Tyrants of the Underdark. Podstawą rozgrywki są 3 rodzaje run związane z 3 wylosowanymi bóstwami (szkoda, że tylko 3). Same w sobie one nic nie dają i nie mają żadnej unikalnej dla siebie charakterystyki, natomiast mają kluczowe znaczenie w powiązaniu z kartami, które zagrywamy. Każda karta, symbolizująca przywódcę pokolenia wikingów posiada 2 akcje, z których tą górną wykonamy bezproblemowo, natomiast druga już wymaga odblokowania - właśnie przez runy (jedną lub nawet kilka). A przy tak ciasnej mapie im więcej zrobimy, tym większą przewagę zyskamy i szybciej, przed przeciwnikami, osiągniemy cele, głównie kontrolę wysp i powiąznych z nimi run. Gra jest dobrze przemyślana, area control zgrana z innymi mechanikami, jedynie sama rozgrywka jest za krótka (w 7 cudów świata chyba bardziej pasuje krótka rozgrywka, ale to nie jest area control), a karty za bardzo ograniczają liczbę możliwości (i to jest dla mnie najbardziej denerwujący czynnik, który powoduje, że z całej potencjalnej epickości w tej grze robi się łańcuch akcji z kart w ręku) - ledwo się rozkręcimy, a już się kończy. Trzeba więc działać szybko i, niestety - czego nie lubię - liczyć na to, że karty w ręku nam się ułożą (choć gra stara się ten czynnik nieco ograniczyć poprzez draft kart z ręki jak w 7 Cudów Świata). Nie podoba mi się w grze walka między plemionami (graczami), która wydaje się dodana na siłę, jest niezbyt pomysłowa a właściwie nawet banalna, bo jest w sumie prostą, ukrytą licytacją, w której wygrywa ten, kto ma większą liczbę na zagranej karcie wikinga. Na szczęście nie jest tak znacząca, by stanowiła przewagę, gdyż zagrywki na mapie, a tym samym kontrolowane runy (area control) mają największe znaczenie. Kto lepiej wykorzysta dostępne karty i odpowiednio je uprzednio dobierze (układanie łańcuszka zagrywanych kilku kart jako plan na epokę, który w dodatku może się zmienić), przewidując posunięcia przeciwników, i efektywniej wykorzysta bardzo ograniczone zasoby, zdominuje archipelag wysepek i wygra grę. Ilość dostępnych akcji (złupienie osady, budowa świątyni, przemieszczenie wikingów, ruch statkiem, czy atak na wikingów przeciwnika itd.) może przyprawiać o zawrót głowy, w dodatku oznaczenia ikonkami nie zawsze jednoznacznie zrozumiałem i wczytuję się w te strony z instrukcji z długą listą możliwych akcji przy każdej rozgrywce, nie przypominam sobie, by w innej grze to się zdarzyło. Gra nadaje się na rozbudowę, można było spokojnie z tego zrobić większy tytuł, a producent chyba koniecznie chciał tą epickość pomniejszyć do czegoś w rodzaju 7 cudów świata - gry niby cywilizacyjnej, ale takiej udającej, że jest czymś więcej niż dość prostą karcianką - a tutaj mamy znacznie więcej prawie stale dostępnych opcji w tym małym świecie (mapce) gry, a możliwość budowania budynków daje zajawkę gry ekonomicznej, którą także Wikingowie są. :)
Ale mi ta gra siadła!
Trzy rozgrywki i na razie z wydanych w PL najlepsza :D
Delikatnie siedzi mi bardziej niż Podziemia, ale to ze względu na niższy próg wejścia, łatwość w wytłumaczeniu i większe możliwości graniowe i czas rozgrywki też krótszy.
Bardzo Blood Rage like. Tzn. jest tam sporo inności, ale ta gra czerpię z większego odpowiednika. Gra się miodzio! Są bitwy, jest rozwój, jest pływanie, plądrowanie, dary bogów, punktacje, wyścig. No bardzo fajna mała-duża gra :) WIKINGOWIE <3
Mali Epiccy Wikingowie to kolejna gra z serii Tiny Epic. Tym razem gracze wcielają się w klany wikingów, które będą podbijać wyspy, a kontrolując je i wygrywając bitwy, będą również zbierać symbole run, które przydadzą się na koniec gry, w momencie rozliczenia z nordyckimi bogami.
Gra zaskoczyła mnie tym, że pomimo swych małych rozmiarów, kryje się w niej bardzo dużo taktycznej gry. Walczymy o kontrolę nad wyspami, plądrujemy osady, zbieramy surowce, budujemy łodzie i świątynie, a to wszystko zamyka się w pudełku mniejszym niż standardowy rozmiar książki. Mali Epiccy Wikingowie pokazują, że dobre gry z mechaniką area control nie muszą zajmować połowy okienka w Kalaxie i być wypełnione w 50% przez figurki. Ta gra też jest pięknie wykonana i daje bardzo dużo radości i kombinowania. Jeśli szukacie, jakiejś mniejszej gry z mechaniką area control, to Mali Epiccy Wikingowie są strzałem w dziesiątkę. Nie znam innej gry z tą mechaniką i w tym rozmiarze, dawałaby mi tyle emocji i poczucie zagrania w naprawdę dużą grę! ~ Kasia