Wcielamy się w role rozbitków, którzy wspólnie próbują przetrwać w trudnych warunkach na bezludnej wyspie. W trakcie rozgrywki skupiamy się na eksploracji, budowie schronienia, polowaniu na zwierzęta, ochronie przed złymi wydarzeniami i wykonywaniu różnych akcji, aby zrealizować cele scenariusza. Rozumiem zarówno graczy, którzy pokochali tę grę, jak i tych, którzy ją znienawidzili. To właśnie wydarzenia losowe i zmienne warunki pogodowe stanowią dla nas wyzwanie. Do dziś pamiętam jak ta gra dawała mi i moim współgraczom w kość, no łatwo nie było. Bywało i tak, że gra kończyła się naszą porażką. To jak nam pójdzie w danej rozgrywce, zależy w dużej mierze od jej losowości, co nie do końca mi się to podobało, ale też uważam, że warto chociaż raz zagrać w tę grę.

Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie, czyli klasyk nad klasyki słynnego Ignacego Trzewiczka. Trochę euro, trochę przygodówka. Instrukcja taka sobie ale do ogarnięcia. Nie jest to gra dla początkujących, chyba że ktoś ma cierpliwość do nauki. W grze czuć klimat surwiwalu w dziczy. Musimy spełnić zadanie określone przez scenariusz i jednocześnie przetrwać. Trochę zarządzania i trochę losowości. Na minus niestety skalowanie. W Robinsona zagram max na dwóch graczy.

Bardzo ciężko ocenia mi się tę grę. Wygląda ona całkiem spoko, nawiązuje klimatem do tego co kojarzy nam się z rozbitkami na wyspie (Lost i Robinson Crusoe mocno). Jest to naprawdę ciężki tytuł. Pierwsze rozgrywki bez osoby, która nam ją prowadzi są zwyczajnie trudne. Gra stawiam przed nami szereg problemów i prawie każdy ruch chce nas zniszczyć. Scenariusze, dużo rozszerzeń, a na horyzoncie wersja z dużą ilością plastiku. Fajna, ale ciężka kooperacyjna gra survivalowa.