Niego nie wiem czy to area control, czy dudes on the map. Nevermind - Inis to połączenie karcianego drafru i wysyłania ludków na planszę, celem zajęcia i zapunktowania z terytorium. Prosta mechanicznie, trudna do opanowania efektywnego: jak zagrać, żeby wygrać.. oparta w całości na negatywnej interakcji - zwyczajnie lejemy się, i no mercy for friends.. Lubię, choć z tej takiej trumienno pudełkowej trójcy (Kemet, Cyklady, Inis) to chyba najmniej. Był dla mnie zbyt wyrafinowany, i najczęściej dostawałem w czapę. Tak więc chętniej łoilem w lekko ekonomiczne Cyklady, albo prostego brutala Kemeta.. ale gra świetna. Tylko dla bystrzaków.. 😉

W kategorii gier Area Control mój osobisty nr 1. Tak prostych zasad nie ma żadna gra tego typu, w które do tej pory grałem. Mamy tu modularną planszę i draft kart, których ilość zależy do ilości graczy. W grze zagrywamy kartę i robimy to co jest nie niej napisane.... więcej nie trzeba tłumaczyć graczom, którzy są trochę ograni w gry tego rodzaju. Oczywiście dochodzi mechanizm walki, ale też jest wyjątkowy, bo w każdej chwili możemy zawrzeć rozejm i ją skończyć jeśli wszystkim stronom to odpowiada. W grze mamy trzy rodzaje kart: terenu, akcji i eposu. Szczególnie te ostanie potrafią ostro namieszać w grze i przechylić szalę zwycięstwa, ale nie tak łatwo je zdobyć. Grę możemy wygrać na trzy sposoby, nazywam to zasadą 3ech 6tek: przewaga nad 6cioma klanami przeciwników, obecność na 6ciu terenach i posiadanie 6ciu miejsc kultu. Żeby wygrać wystarczy spełnić jeden z warunków, jeśli przeciwnicy nie mają żadnego z nich. Jeśli kilku graczy spełnia warunek, wygrywa ten, który ma kontrolę nad stolicą (jest Branem). Mogę dodać, ze to jedna z nielicznych gier Area Control, która dział na dwie osoby. Oczywiście lepsza zabawa jest w większym gronie (3-4), ale we dwójkę też się sprawdza. Polecam Grę.