Moje pierwsze wrażenia z rozgrywki napawają optymizmem, gra jest ciekawą i świeżą implementacją klasycznego i utartego już schematem deck-buildingu. Zamiast rynku mamy lochy i stwory, które dają nam nowe karty za ich pokonanie. Podczas pchania swego szczęścia ("push your luck" style) mamy możliwość wycofania się z lochu, aby przygotować się lepiej, jeśli oszacujemy, że nie będziemy jeszcze wstanie oczyścić dany loch do końca. Z pewnością nie długo po ograniu podstawki przyda się grze nowy, urozmaicający ją nieco dodatek. Natomiast jakość pomimo tej ceny, niestety ostudza ten pozytywny zapał. Karty łatwo się wycierają, niektóre już po wypakowaniu z foli wyglądają jakby były używane (widoczne obtarcia na krawędziach i powierzchni ciemnego rewersu). Pudełko niby ma wypraskę przeznaczoną na 2 rzędy poziomo ułożonych kart, jednak ktoś tu nie dopatrzył rozmiaru jego wysokości, bo w ten sposób trzymane karty wraz z separatorami wystają poza wypraskę i dokładając do tego instrukcję i tekturowy tor poziomu lochu, wieczko pudełka odstaje o jakiś 1cm. Sam klimat i grafika to kwestia indywidualna, ale sam kładąc na to sporą uwagę mogę stwierdzić, że poza dość wyraźnymi ilustracjami bohaterów, pozostałe karty lochu wyglądają na niedopracowane. Mają niewielką szczegółowość i są jakoś bardziej oszczędne w kolory i detale ogółem.

Nietypowy deckbuilder w retro klimacie, w którym jako drużyna bohaterów włazimy do lochów bić potwory, aby na koniec zawalczyć z głównym bossem. Podoba mi się to, że karty stworów mają różne zdolności, a po pokonaniu odwracamy je i trafiają do talii gracza z jeszcze innymi umiejętnościami. Sama walka bazuje na szacunku prawdopodobieństwa, nie da się wszystkiego przeliczyć. Jest odpowiednia doza ryzyka i pomyślenia, którymi kartami rozbudowywać talię. Z moją ekipą bawiliśmy się bardzo dobrze przy tym tytule :)