Na Cykladach to jest tak, że flota jest od zajmowania pól do handlu, robienia szlaków przerzutowych z wyspy na wyspę i walki o dominację nad atrakcyjnymi turystycznie kąpieliskami.
Piechota to takie mięso katapultowe do walki i okupacji.
A wszystko i tak kręci się wokół złota. Bogowie kochają złoto. Jak nie posmarujesz drachmami, to sobie ich przychylności nie wybłagasz.
Cyklady stoją przepięknie wredną licytacją o bogów. Jak wygrasz przepychankę, to możesz użyć akcji wybranego bóstwa, a to znaczy, że aby zrobić cokolwiek, musisz najpierw słono zapłacić. Żeby nie było za łatwo, kolejność bogów ma ogromne znaczenie, bo jeśli postawiłeś na pierwszego, to w kolejnej turze przez miejscowych zwanej cyklem będziesz ostatnim, który może obstawiać, więc twoje opcje będą srogo limitowane. Taka forma licytacji jest bardzo cwana, angażująca i perfidnie taktyczna.
A jest jeszcze lepsza w tym co robi.
Jeden mały myk znakomicie mąci w tym mitologicznym bajorku. Kiedy kogoś przelicytujesz, to musi on przestawić się na innego boga, a jak go nie stać, to idzie po jałmużnę do Apolla, który jest dziwny, gdyż ma miękkie serce i hojną rękę. Zawsze pozostaje jakaś opcja, co jest pocieszające, bo może wreszcie się jakoś odgryziesz, kiedy inni wystrzelali się z monet.
A teraz robi się jeszcze ciekawiej.
Kafle bogów rotują po każdym cyklu, więc konfiguracja i atrakcyjność opcji do wyboru zmienia się co i raz. W mniejszych składach osobowych jeden lub więcej kafli jest niedostępne i wskakują one na szczyt kolejki wyboru w kolejnym rozdaniu. Czasami bardzo tej opcji militarnej lub morskiej brakuje i trzeba sobie jakoś radzić, ale wiadomo, że za chwilę powróci do obiegu. Ta karuzela bogów doskonale się sprawdza.
Do zrobienia inwazji wodno-ladowej pełna gębą potrzeba dwóch cykli w grze, a na to trzeba mieć i pieniądze i nieco farta. Na szczęście można te niedogodności obejść.
I tu czają się potwory.
Talia mitologicznych stworzeń to maszynką do robienia heroicznych kombosów. Przy okazji odpalania Boga można kupić kartę z ryneczku, która czasem pozwoli na wykonanie kluczowej akcji o przełomowym znaczeniu, wprowadzenie figurki potwora na mapę, napsuje krwi rywalom, przykoksuje nam bonusem, wykona epickie zagranie, o którym będą bajać poeci. W Cykladach warto być kreatywnie wrednym.
Nie od razu Grecję zbudowano.
Na wysepkach dużo miejsca pod fundamenty nie ma, ale warto iść w deweloperkę. Postawienie czterech różnych budynków umożliwia postawienie metropolii, a posiadanie odpowiedniej ich liczby równa się endgame'owi, zwycięstwu i wiecznej chwale. Budowle można przejmować razem z wyspami, bo jasne, że tak. To co twoje, będzie moje, o ile bogowie pozwolą. Że budynki to różne bonusy, to nawet starożytni Grecy wiedzieli.
Lider po grecku znaczy cel.
W Cykladach nie ma problemu lidera. To lider ma problem. Zagraj za dobrze, to wszyscy rzucą się na ciebie jak harpie. Ktoś się spłuczek do zera, żebyś nie wziął boga, który da ci przewagę lub zwycięstwo, inny zajmie ci wyspę, co rodziła złoto, a jeszcze rozjadą ci flotę. Ale bez paniki. Za moment ty też będziesz bił nowego czempiona. Ta gra się spontanicznie autobalansuje.
Przy okazji, jeśli dziecko zapyta was, dlaczego Grecy nie mieli imperium, a taki Rzym to i owszem, zagrajcie z nim w Cyklady i zaraz zrozumie.
Retro oldschool w klasycznym stylu pełna gębą.
Cyklady są stare ale jare. Licytacja jest gorąca jak grecki ogień. Często gęsto heroicznie dwoisz się i troisz w walce o byle wysepkę, bo strata nawet jednej monety może zaboleć.
Zasady są proste jak twierdzenie Pitagorasa. Tury są dynamiczne i pełne zwrotów akcji. Plansza jest ciasna jak bałtycka plaża w szczycie sezonu, więc zawsze ktoś komuś nadepnie na odcisk. A karma is a bitch.
Do gry zasiedli sami nowicjusze i nawet, ten który dostał w skórę najmocniej, zagra jeszcze raz.
Gra z dużą ilością interakcji (przede wszystkim tej negatywnej). Idealna na 3-5 graczy. Fajne jest to, że nawet po przegranej w trakcie gry, ma się cały czas szanse na zwycięstwo w końcowym rozrachunku. Mała losowość sprawia, że ta gra daję naprawdę fajne pole do kombinowania. Zasady są proste, aczkolwiek gra docenia ogranych i na pewno częściej wygrają Ci, którzy grę już poznali dobrze. Naprawdę fajna i emocjonująca rozgrywka