Liczba wystawionych
opinii: 435
04.07.2024 07:55
Cartaventura jest małą, interaktywną grą przygodową. Określenie „mała” odnosi się zarówno do jej rozmiaru, wymagań jakie przed nami stawia, jak i czasu rozgrywki. Nie spędzimy przy niej kilkunastu godzin, raczej wciągnie nas do świata pełnego przygód i niebezpieczeństw na kilka partii, a potem poznamy już wszystkie tajemnice fabuły. Największym minusem gry jest powtarzalność partii. Zawsze trzeba przejść ten sam początek, który się może ciągnąć przez pół rozgrywki. Lekka irytacja człowieka bierze, jak w kółko przechodzi te same perypetie. Gra jest ok, ale jako jednorazówka. ~ Kasia
Partner
Liczba wystawionych
opinii: 718
08.05.2024 08:54
Gra się zapowiadała fajnie, jednak wszystkich decyzji w grze jest tak naprawdę bardzo mało, często musimy odkryć większość z dostępnych opcji, bo dochodzimy do ściany. Historia całkiem wciągająca, jednak męczy mnie powtarzanie historii, gdy w poprzednich partiach doznałam porażki.
Ocena po 5 partii w 1 i 2 osoby. Średni czas gry = 56 minut.
Liczba wystawionych
opinii: 57
08.06.2023 11:22
Gra interaktywna karciana to raczej słabe połączenie. Plus za historię (fajna) ale ogólnie gra z tych gorszych.
Liczba wystawionych
opinii: 2
27.02.2023 10:03
Cartaventura to seria narracyjnych gier karcianych, w których gracze będą doświadczać przygód w realiach historycznych. Grę cechują proste zasady, które będziemy poznawać w tracie rozgrywki. Tak ogromną zaletą cartaventury, jest to, że nie posiada prawie żadnych zasad. Tak naprawdę otwieramy grę i od razu możemy grać. Podczas rozgrywki będziemy odkrywać karty, które będą nam wskazywać następne karty. Będziemy w zależności od naszych wyborów doznawać różnych przygód. Grę możemy przejść na pięć różnych sposobów, odkrywając za każdym razem inne zakończenie naszej przygody. Niestety jak odkryjemy wszystkie zakończenia to tak naprawdę już nigdy nie zagramy w grę, ponieważ będziemy znali ją na pamięć. Gra jest przeznaczona od 1 do 6 graczy. Jednak ja nie wyobrażam sobie grania w tę grę we dwójkę, a tym bardziej w szóstkę. Dla mnie ta gra jest idealna do grana solo. Podczas gry nie podejmujemy bardzo trudnych decyzji, które wymagają konsultacji z drugim graczem. W tej grze nigdy nie podejmujemy złych decyzji, każda nasza decyzja doprowadzi nas do jakiegoś zakończenia naszej historii. Trochę Cartaventure porównałbym do czytania książki, tylko książka ma jedno zakończenie, a Cartaventura ma ich pięć. Gra jest przeznaczona od 10 roku życia. Jednak przeciętny dziesięciolatek, myślę, że zanudzi się podczas rozgrywki. Sądzę, że niewielu dzieciaków interesuję się postacią Leifa Erikssona. W tym przypadku o wieku gracza nie decyduje złożoność gry, tylko temat gry. A jak wygląda wykonanie samej gry. Jeśli chodzi o samą okładkę gry to w sumie nie mam się do czego przyczepić. Okładka jest ciekawie zilustrowana i przykuwa oko. Gra opiera się na kartach, które będziemy cały czas odkrywać. Karty są dość cienkie, jednak ja uważam, że w tym przypadku jest to zaleta, ponieważ gra jest tania. A podczas rozgrywki nie tasujemy kart, a samą grę nie zagramy więcej niż kilka razy. Zatem koszulki do gry moim zdaniem również są zbędne. Jeśli chodzi o tekst na kartach, uważam, że powinien być napisany większą czcionką starsze osoby na pewno, miałaby problem z rozczytaniem tekstów na kartach. A jeśli chodzi o ilustracje na kartach, naprawdę mi się podobają. Jestem fanem kreski, zastosowanej w Cartaventurze. Ale o czym jest tak naprawdę konkretnie Cartaventura: Winlandia? Nasza historia zaczyna się w 998 roku. Jesteśmy Leifem Eriksonem-najstarszym synem Eryka Rudego właśnie, dobijamy do wybrzeży Islandii, gdzie mieści się Althing. Naszym celem jest oczyszczenie imienia własnego ojca, który został niesłusznie oskarżony o morderstwo i wypędzony z ojczyzny. Jeśli nie wiemy czym, jest Althing i kim jest Eryk Rudy to do gry, dołączono broszurę historyczną, która wyjaśnia wszystkie te zagadnienia. Zatem jest to przygodowa, fabularna i edukacyjna gra co moim zdaniem jest wielką zaletą gry. Gra posiada również przynajmniej dla mnie interesującą fabułę. Rozgrywki dostarczały mi wiele niezapomnianych przygód, które trzymały mnie w napięciu. Tak naprawdę nigdy nie wiedziałem, jak skończy się moja historia. Czy będę wielbiony przez nordyckich Bogów, czy zginę bez pamięci? Właśnie bardzo się cieszę, że dzięki grze poznałem nordycki Bogów, którzy mi często pomagali podczas rozgrywki. Rozgrywkę rozpoczynamy jako Leif Erikson, ale możemy ją skończyć jako Freydis Eriksdottir, co na pewno wpływa na regrywalność gry. Uważam, że dzięki temu zabiegowi można więcej zagrać w Cartaventura Winlandia niż Lhasa. Jedyną rzeczą, która wkurza mnie podczas rozgrywki w Cartaventure Winlandie, jest czytanie tych nordyckich imion czy nazw, na których można połamać sobie język. Podsumowując bardzo mi się podoba pierwsza gra, którą poznałem z serii Cartaventura, chcę więcej. Jednak uważam, że gra nie jest dla wszystkich graczy. Raczej fan euro nie polubiłby tej gry. Poleciłbym Cartaventure fanom historii i osobom, którzy lubią sobie poczytać w trakcie rozgrywki, bo to w sumie jest najważniejsze w tej grze.
Partner