O Brassie w dwugłosie w całkowitym braku możliwości edycji tekstu.
- To wcale nie jest podobne do Ticket to Ride, jak obiecywałeś!
- Przecież tu też łączy się miasta ze sobą...
- Tylko, że łódkami!
- I lubisz klasyczne starobrytyjskie klimaty, Jane Austin na przykład. A to jest przełom XVIII i XIX wieku, twoich ulubionych wieków.
- Ale to jest rewolucja, kurczę, industrialna. Dzieci w kopalniach, szwaczki na trzy zmiany, dziki kapitalizm. Brud, smród i Dickens!
- Popatrz, jaka ta plansza jest klimatyczna, taka stonowana.
- Jeśli to ma być najładniejszy z Brassów, to ja się pytam, jak brzydkie są pozostałe? Ta planszą wygląda, jakby się po niej przetoczył walec parowy i wszystko zgniótł w szaroburą paciaję poplamioną oleistym beżem. Ja tu nawet nie widzę, czego nie widzę.
- Ależ planszą Birminghama jescze ma stronę nocną, taką w świetle świec i latarni.
- Niech zgadnę, jeszcze mniej na niej widać?
- Karty ładne...
- Tak ciemne, że trzeba latarki, żeby je zagrywać.
- Beczułki piwa są fajne...
- Beczki akurat są spoko.
- W Brassie masz symulację raczkującego przemysłu i jego pochodnych, rynku surowców, mechanizmu popytu i podaży. Bawiąc, uczyć.
- Zasady zmiany cen węgla i stali są bardzo sprytnie wymyślone, to fakt. Za to zasady wykorzystywania surowców już są naciągnięte poza granice zdrowego rozsądku. Rozumiem, że węgiel trzeba dowieźć z kopalni, to ma sens, ale stal to w tym Brassie wysyłają z huty prosto do paczkomatów. I piwo, piwo jest magiczne. Jak używasz swojego, to przylatuje samo jak takie Hogwart's Brew, ale cudze to już musisz sobie dowieźć po trasie połączeń. Poza tym tutaj nikt nie handluje na trzeźwo! Chcesz dobić targu musisz się ożłopać.
- Ale przyznasz, że mechanicznie wszystko się bardzo ładnie zazębia.
- O tak, w dodatku bardzo życiowo, jak chcesz cokolwiek zrobić, musisz się zadłużyć, budować na kredyt i ciułać na odsetki. Samo życie.
- Gra, w której nie zrobisz wszystkiego, musisz się skoncentrować na wybranej ścieżce rozwoju, korzystać z tego, co stworzyli inni gracze raczej nie może być zła, prawda?
- Szczególnie jak zlecieliście się do mojego węgla i mojej stali jak szarańcza, żeby nachapać się za darmochę. Bardzo konstruktywnie.
- Ale dobra gra?
- No dobra. Dobra jest.