Z jednej strony to ciekawy kafelkowiec, w którym zdobywami i dopasowujemy tetrisowe kształy do swojej planszetki. Niby przyjemność płynąca z zakrywania pól na planszy, zdobywania bonusów, ale jednak coś tutaj irytowało. Nie przepadam za grami, w których czekasz na ten jeden kafelek/element, a jak go nie zdobędziesz to Twój misterny plan w ... Tutaj trochę tak jest. Do tego losowość i część niezbalansowanych rzeczy, psują lekko odbiór. Niemniej jednak nie skreślam tej gry, moja rozgrywka była ok, chociaż grałbym już zdecydowanie na mniej graczy niż na pięciu. Ładne wykonanie na pewno na plus i tematy dzikiego zachodu jak zawsze na propsie :)

Dla kogo? Dla fanów nieco bardziej rozbudowanych gier tetrisowych. Jeżeli lubisz te mechanikę to bardzo możliwe, że i ta gra Ci się podoba. Ponad to jeżeli szukasz gier z oryginalnym wydaniem to też coś dla Ciebie. Nie polecam dla graczy poniżej 10 roku życia. Gra jest również minimalnie zależna językowo. O co chodzi? Gra przenosi nas na dziki zachód, gdzie którym antropomorficzne zwierzęta prowadzą swoje życie i jak to na dzikim zachodzie/ Mamy poszukiwaczy złota. Mamy szeryfów i bandytów. Mamy też krowy - które z jakiegoś powodu antropomorficzne już nie są. Rozgrywka podzielona jest na 15 tur w trakcie których gracze rzucać będą kostkami w dwóch kolorach i przydzielać ich wartości do odpowiednich pól, z których gracze dobierać będą mogli płytki do swoich "osad". Dobierane kafelki w zależności od koloru będą miały różne funkcje (miedzy innymi będą nam dawać bonus natychmiastowy, punktować na koniec gry, lub dadzą nam bonus, gdy zostaną "otoczone"). Asymetrię w rozgrywkach będą prowadzać różne planszetki "osad" oraz karty postaci, które wprawdzie nie będą dawać nam żadnych umiejętności w trakcie gry, ale za to zapunktują na koniec rozgrywki. Wrażenia: Wild Tiled West jest dla mnie grą, które jest mocno nie równa. Jedne rozgrywki sprawiały, że naprawdę świetnie się bawiłem, a inne totalnie mnie nudziły bądź irytowały. Zdecydowanie na plus dla mnie jest system dobierania kafelków zgodnie z wartościami z kostek. Niby wprowadza to losowość do gry, ale z drugiej ten lekki push your luck sprawia, ze gra nie jest az tak sucha i nigdy nie wiadomo do końca jak ta rozgrywka się potoczy. Największy minus to chyba karty postaci, którym niestety brakuje balansu przez co gracze mogą całkiem mocno odskoczyć stosunkowo niewielkim kosztem albo walczyć do ostatniej chwili, żeby zrealizować cel z karty. Do tego w mojej opinii nie zawsze treść kart jest jednoznaczna - ale to może po prostu ja jestem głąbem. 😃 Wykonanie: Świetna wielowarstwowa kolorowa plansza, fajne grafiki i moje ulubione! - naboje, które po użyciu zmieniają sie w nagrobki. To wszystko sprawiają, że wykonanie tej gry zdecydowanie jest na plus. Do tego gra ma wypraskę, która działa i trzyma wszystko w ryzach - chociaż oczywiście karty w koszulkach nie wchodzą no bo po co? Natomiast totalnie nie rozumiem decyzji o formie wydania planetek graczy, które są z dość cienkiego kartonu i osobiście czuje zgrzyt, gdy porównuje je do reszty komponentów. Wydanie w Polsce: Nie ma i podejrzewam, że nie będzie. Wykonanie gry sprawia, że jest ona zwyczajnie droga jak na taki lekki tytuł.

Po serii gier Brzdęk i Diuna: Imperium Paul Dennen wpadł na radar twórców, którego gry chciałabym sprawdzić. Do tego kafelki i tematy Dzikiego Zachodu zachęciły mnie do zakupu Wild Tiled West. Liczyłam na grę, która okaże się lepsza lub chociaż równie dobra, jak Niezbadana Planeta, czy Wielce Imponujące Budowle. Niestety Wild Tiled West nie spełniło moich oczekiwań. Losowo określane kafelki, które będziemy dobierać, bardzo krótka gra, niezrównoważone karty, to czynniki wpływały negatywnie na moje odczucia. Bardzo szkoda, bo gra podoba mi się wizualnie, ale niestety jest dość nudna i mało zmienna. Niby cele nakierowują nas na coś, co będziemy robić, jednak tych rzeczy do roboty wcale nie ma tak dużo. Ocena po 2 partiach w 3 i 4 osoby. Średni czas = 60 min.