[współpracareklamowa] Egzemplarz gry otrzymaliśmy bezzwrotnie od wydawnictwa Muduko, za co bardzo dziękujemy! Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji.
TEMATYKA
Jak twierdzi instrukcja, w grze wcielamy się w posłańców potężnych zwierząt, które wysyłając podarki do innych, chcą zawrzeć z nimi sojusz. W tym miejscu możecie dopisać sobie dowolną kpinę z mojej strony na temat fabuły tej gry, ale też bez przesady – nie można jej zarzucić, że cokolwiek udaje, od razu widać, że będziemy tu grać karty, przekładać żetony i oglądać piękne ilustracje, a czy starczy nam wyobraźni na wizualizację historii, to już naprawdę drugorzędna sprawa.
INSTRUKCJA
Wszystko w najlepszym porządku, a do tego na papierze płótnowanym – super! No dobra, mam jedno otwarte pytanie, może retoryczne, a może nie, takie z przymrużeniem oka – po cholerę w tej grze 4 żetony graczy?! Widzicie… gra zawiera 4 żetony wymienione na pierwszej stronie instrukcji w spisie elementów i to koniec, kompletny brak jakiejkolwiek informacji w dalszej części instrukcji, co mam z nimi zrobić. I ja się domyślam, że NIC. Mogę sobie położyć przed sobą, żeby pamiętać jakim jestem kolorem… a nie, w tej grze nie ma kolorów. Chociaż no w sumie są, właśnie na tych żetonach i tylko na nich. Dobra, wiem, że się czepiam, no problemy pierwszego świata, że w grze jest czegoś za dużo i tak, zgadzam się, oby tylko takich problemów wśród komponentów do gier planszowych!
MECHANIKA
Każdy gracz posiada na początku gry taką samą liczbę żetonów skrzyń, reprezentujących wspomniane podarki. Mamy też karty, które sukcesywnie przychodzą na rękę – po 1 na turę. Każda karta ma dwie cechy – 1 władcę (spośród 6) i 1 podarek (spośród 6). Moim zadaniem oraz każdego z moich współgraczy jest jak najszybsze pozbycie się skrzyń… a przepraszam… wysłanie podarków do zwierzęcych władców. Jak to zrobić? A no wziąć kilka kart z tą samą cechą (władcą lub podarkiem) z tych, które leżą przede mną (a leżą, ponieważ w prawie każdym ruchu sukcesywnie je tam układamy), i zagrać (czytaj odrzucić), aby umieścić taką samą liczbę żetonów skrzyń na karcie tegoż podarku/władcy na środku stołu (pomniejszoną o liczbę skrzyń, która już na tej karcie tam była).
Tak, wiem… zabrzmiało strasznie zawile, ale uwierzcie mi, że to dziecinnie proste. Powiedzmy, że chcę wysłać moje kangury. Mam 4, odrzucam je wszystkie i na karcie kangura na środku stołu dokładam do 4 skrzyń. Jeśli była tam tylko jedna skrzynia, to dorzucę 3, a jak były 2, to dodam 2. Proste? Bardzo proste.
Tak wygląda wysyłanie podarków do mojego sojusznika kangura, spoko, ale jak wyjaśnimy umieszczanie naszych skrzyń na kartach podarków? Wysyłam podarki do złota? Miodu, broni, książek? Dobra, czepiam się, było już przecież powiedziane, że na klimat trzeba przymknąć oko.
Co w ogóle z tej mechaniki wynika, otóż aby najszybciej pozbyć się moich skrzyń najlepiej byłoby zbierać duże zestawy kart i wysyłać dużo skrzyń naraz. Wszystko fajnie, tylko spójrzcie na ten przykładowy przebieg. Na początku każda karta na środku stołu ma 1 skrzynię, mój przeciwnik uzbierał 3 nosorożce, odrzucił i wysłał 2 skrzynie na kartę nosorożca (tak aby były tam w sumie 3). Ja natomiast postarałem się bardziej i uzbierałem aż 5 nosorożców, ale niestety, kiedy przyszło mi je odrzucić, to na karcie nosorożca były już 3 skrzynie, więc dokładając do 5 wysłałem tylko 2 swoje żetony (tyle samo co mój przeciwnik chwilę temu z jedyne 3 karty). Tak więc chcemy zbierać dużo, a jednocześnie być wcześniej przed rywalami co poniekąd się wyklucza i to są właśnie ciekawe dylematy, jakie powinny stawiać przed nami dobre gry.
CZAS ROZGRYWKI
Pudełkowe 30 minut, to zupełna prawda, o ile nie zagramy wariantu dłuższej rozgrywki. Warto też zauważyć, że rozgrywka nie wydłuża się wraz ze wzrostem liczby graczy, ponieważ ogólna liczba skrzyń, jakie otrzymują wszyscy gracze łącznie, nie zmienia się.
WYKONANIE
Ilustracje Piotra Sokołowskiego, jak zwykle top, pan Piotr zdążył już nas do tego przyzwyczaić. Żetony są ok, natomiast karty raczej przeciętne, to taka najtańsza przyzwoitość, tuż ponad progiem akceptacji, ale mimo wszystko ponad. Instrukcja za to wysokiej jakości, ale naprawdę fajniej by było, gdyby było na odwrót.
PODSUMOWANIE
Ach, Knizia Reiner… najlepszy dyzajner. Czy po raz kolejny pokazał klasę i udowodnił swój kunszt? Przede wszystkim pytanie to jest źle skonstruowane, bo sugeruje, że Sojusz na już to coś nowego, kiedy tak naprawdę autor zaprojektował (i wydał w Niemczech) tę grę już 19 lat temu. Nie żeby w roku 2004 Reiner Knizia był nowicjuszem, o nie, miał on już wtedy na koncie 183 wydane gry, a jego Eufrat i Tygrys dopiero co ustąpił Puerto Rico zaszczytnego pierwszego miejsca w rankingu. Ale skoro mowa o kunszcie, to na pewno gratulacje należą się wydawnictwu Muduko, które w przepiękny sposób odświeża stare i wcale niezasłużenie zapomniane gry. Spy – bo tak brzmi oryginalny tytuł gry – jest jeszcze brzydszy niż większość niemieckich gier z pierwszej dekady naszego milenium (a chyba przyznacie, że to naprawdę niska poprzeczka), a Sojusz na już – chyba sami potraficie ocenić!
Ja się przy tej grze dobrze bawiłem, a cenę w przedziale 42-50 zł uważam za adekwatną, więc jak najbardziej polecam sprawdzić.
/Bartek