Nie powiem Wam, jak się gra w Sobka.
Życie Was nauczy.
Sobek jest wredny, jak samo życie.
W Sobku każdy sobie biznes skrobie.
Tutaj szara strefa jest jak cienie piramid. Wszystko przykryje.
Korupcja
Chciwość wiedzie prosto w paszczę Anubisa. Możesz wziąć z planszy, tę płytkę, którą sobie upatrzyłeś, ale wszystkie pominięte trafią na twój stos korupcji.
Coś jak półka wstydu.
Niegospodarność
Wszystko, czego nie sprzedasz, lub mógłbyś sprzedać, skończy na twojej płytce wstydu, a ty utoniesz w korupcji i na wieczność stracisz profil.
Działanie na szkodę spółki
Tu nie tyle chodzi o to, żebyś miał w swoim ruchu dobrze, a bardziej, żeby ten drugi miał źle, albo przynajmniej gorzej od ciebie.
Kiedy bierzesz kafelek, to znaczniki na nim pokazują, jak ustawić w tym miejscu pionek Ankh, którego ramiona wyznaczają linię dobierania dla tego frajera. On będzie kombinował, żeby tobie zrobić tak samo, więc obaj siedzicie w tej wydmie po uszy.
Spekulacja na wartości aktywów
Liczy się, co masz w ręku, ile tego masz i czy oblazły to skarabeusze. Na koniec gry czeka cię klasówka z matmy. Wzór na sukces od eonów leci tak:
płytki towarów razy skarabeusze równa się bogactwo (plus denbeny).
Jest na to ściąga w hieroglifie.
Transakcje przed otwarciem giełdy
Kto sprzeda szybciej, dostanie bonus z żetonu pirogi, których jest przy planszy jak na lekarstwo. Logistyka, panie, taka sama jak za faraona.
Nepotyzm, kumoterstwo, protekcja, układy układziki
Płytki postaci dają mocne akcje do zagrania. Musisz trzymać z właściwymi ludźmi, inaczej ten drugi cwaniak będzie trzymał ciebie. Za gardło.
Okazja czyni prezesa
Trzeba wiedzieć, co zbierać, polować na dżokerowe płytki Sobka, liczyć na łut szczęścia przy łapance postaci i losowaniu żetonów denbenów. Ponieważ wartość tych ostatnich to czysta spekulacja, gra oferuje mały hazardowy myk, coś jak wakacje last minute. Kiedy dobierasz płytkę z denbenem musisz wybrać, czy zachować ją na ręku do zestawu, czy opylić za denben w ciemno z woreczka. Handel jest loterią.
Mataczenie, krętactwo i człowiek człowiekowi krokodylem
Najlepsze chwile w Sobku, to te momenty, kiedy:
przywalisz mu z bani akurat tym żetonem pirogi, który każe mu zabrać kafel z przekątnej i zgarnie cztery korupcje po drodze;
tak go wymanewrujesz, że musi albo sprzedać, albo wyjść z postaci, albo podstawić się dokładnie w to miejsce, z którego ty zgarniesz trzy skarabeusze;
ustawiłeś go w takiej pozycji, że może pójść po ten kafel ze skarabeuszami, lecz po drodze nałyka się korupcji jak bocian w Hurgacie na all inclusive, lub da ci dżokera.
Z Sobka możecie czerpać ważne moralne nauki.
Nic tak nie cieszy, jak zrobienie kogoś w wielbłąda.
Czyjaś strata, to czyjś zysk. Business as usual.
Kto pod kim sarkofagi kopie, sam w nie wpada.
Każda piramida ma przynajmniej dwa końce.
Gdzie dwóch się bije, tam skarabeusze lecą.