Listy z Zaświatów to gra imprezowa ale nie z kategorii tych szalonych. To raczej imprezówka dla geeków jak Decrypto. W każdej drużynie wyznaczamy ducha. Duchy obu drużyn wybierają wspólne hasło, które ich drużyny muszą odgadnąć. Następnie drużyny zadają pytania w formie kart, a duchy piszą odpowiedź literka po literce. Jeśli drużyna po którejś literce wie, co duch ma na myśli, to mówi "ciii" żeby duch już nie pisał, bo to przecież też podpowiedź dla drużyny przeciwnej. Najlepsze w tej grze są pytania, bo potrafią być zupełnie od czapy i nie związane z hasłem, więc duch może czasem mieć spory kłopot z odpowiedzią. Dla mnie to jedna z fajniejszych gier słownych i chętnie zagram w nią ponownie.

Miałam szczęście zagrać w tę grę z odpowiednimi ludźmi i w odpowiednim czasie. Bawiłam się wtedy przednie. Nie za bardzo lubię dedukcję tego typu, czuję presję zespołu i samego ducha, jednak w Listach z Zaświatów jest to jeszcze do przeżycia. Przy moich czterech partiach bawiłam się świetnie, jednak jak pomyślę, czemu lubię tę grę, to mi wychodzi, że nie powinnam jej lubić. Może to przez te zwariowane pytania do ducha, bo chyba ona podobają mi się najbardziej. Ocena po 5 partiach w 7 i 8 osób. Średni czas gry = 15 min.