Kolejny tytuł od Kaczek w tym roku i kolejny udany ! Świetna wykreślanka, wymagająca myślenia. Karty bardzo fajnie wyglądają, gra działa super, zabawa przy stole satysfakcjonująca. Duży minus - jednostronne arkusze.
Jak sam autor twierdzi to "przygoda na jednej kartce" i z tym się totalnie zgadzamy!
"Papierowe podziemia" od razu nam się rzuciły w oczy i powiedziałam, że muszę mieć tę grę. Cóż, nie żałuję 😁
Tak, dobrze widzicie, 8 ołówków to znaczy, że gra jest przeznaczona na trochę większą ilość osób i to jest super, bo niewiele takich gier na naszych półkach.
Poprowadź swoją drużynę przez podziemia, pokonuj potwory i unikaj pułapek. Wszystkie wasze ruchy zaznaczacie na swoim indywidualnym arkuszu.
W międzyczasie wypełniaj również misje i dąż do wyznaczonego celu z karty, która została przez ciebie wylosowana na początku gry.
Na końcu każdego sezonu zmierz się z bossem i zadaj mu, jak najwięcej obrażeń by uzyskać tym samym najwięcej punktów chwały.
Na koniec podlicz punkty chwały zdobyte na całym arkuszu i zakończ grę zwycięstwem nad przeciwnikami.
Rzuć, skreśl, zaznacz, nanieś. Unik, hit, potion! Przypomina się stare, dobre D&D, muszę przyznać, że podziemia mnie urzekły. Nie spodziewałem się, że zwykła wykreślanka może stworzyć odczuwalny klimat wędrowania po podziemiach. Spodziewam się dużej regrywalności – arkusz gracza jest bowiem bazą, na którą nanosimy odpowiednie zmienne, losowane przed każdą rozgrywką – inny układ ścian, inne rozmieszczenie bossów. To sprawia, że kolejne partie nie są tylko suchym masterowaniem wyniku, ale każda z nich jest nieco inną przygodą. Źródeł zdobywania punktów jest wiele, ale w mojej ocenie nie należy zaniedbywać żadnego z nich. W miarę równomierny rozwój wszystkich aspektów plus chłodna kalkulacja dokonywana na bieżąco, w zależności od sytuacji, mogą być kluczem do sukcesu.
Najbardziej satysfakcjonujące podczas gry są udane kombosy. Nic bardziej nie cieszy niż wytworzenie czwartego potiona, który umożliwi awansowanie Łotra na czwarty poziom, dzięki czemu zdobywasz kryształ pozwalający na ukończenie Magicznej Księgi, dającej kolejny awans twojemu Klerykowi, przez co od tej pory ignorujesz obrażenia wyrzucone na kościach… Właśnie te kombosy stanowią creme de la creme Papierowych Podziemi – to one nakręcają na kolejną rozgrywkę i dają największy zastrzyk emocji.
Minusem w mojej ocenie jest sugerowany przez twórców sposób rozgrywania tur. Według instrukcji powinniśmy wybierać kości i zaznaczać na arkuszu podejmowane akcje jednocześnie, symultanicznie. Fakt, przyspiesza to rozgrywkę (w końcu waga tytułu sugeruje, że powinien być raczej dobrym fillerem niż daniem głównym), ale jednocześnie sprawia, że tę fantastyczną przygodę de facto przeżywamy samotnie. Przez większość gry nos trzymamy we własnym arkuszu, a wzrok podnosimy i zerkamy do przeciwnika tylko w momencie walki z bossem. W praktyce jest to więc grupowa rozgrywka jednoosobowa. Zdecydowanie bardziej spodobało nam się naprzemienne rozgrywanie swoich tur i wzajemne obserwowanie swoich ruchów, nawet kosztem ewentualnego ryzyka ich kopiowania.
Podsumowując – bardzo dobra gra w swojej kategorii wagowej. Wyczuwalny klimat, spora regrywalność, satysfakcjonujące kombosy i płynność rozgrywki sprawiają, że będę do niej wracał często i z ochotą.