Jeśli szukacie fajnego rozwiązania na spędzenie czasu z dzieckiem i oderwanie go od komputera, to ta gra sprawdzi się doskonale. Przede wszystkim jest to gra planszowa bazująca na grze komputerowej stworzonej przez Mojang, która nosi miano kultowej i jest chyba znana każdemu.
Młodzi miłośnicy gier komputerowych będą po prostu zachwyceni bogactwem, które kryje się w tym pudełku gry planszowej.
WYGLĄD : Ogromne pudło wypełnione przede charakterystycznymi kwadratowymi elementami drewnianymi, które symbolizują poszczególne biomy. Do ułożenia tych kafli została dołączona kartonowa wieża i jest to rozwiązanie idealne, bo nic się nie rozsypuje i wszystko wygląda spójnie.
Ponadto dobrej jakości kafle budynków, broni, ekwipunku i mobów. Jedyny minus, który widzę, to dość marna jakość kartoników z wizerunkami bohaterów - przydałyby się plastikowe figurki.
ROZGRYWKA : W grze mamy wiele możliwości zdobycia punktów : walka z mobami, budowanie, zdobywanie punktów za poszczególne tury i rozkład biomów na naszej planszy. Ogólnie jest frajda. Moim zdaniem nawet dorośli są w stanie czerpać dużą przyjemność z gry, gdyż nie jest to banalna pozycja. Czasami trzeba pokombinować i myśleć naprzód.
W moim domu gramy i lubimy.
✅ Rodzinna gra na kombinowanie i liczenie
✅ Kostka z surowcami - SUPER
✅ Klimat minimalistycznego uniwersum Minecraft na grafikach
✅ Proste zasady i niski próg wejścia (40 vs 7,5)
❌ Pionki, które od razu zastąpiliśmy minifigurkami LEGO
❌ Brak planszy, ciężko utrzymać porządek z siatką kafli
Fenomen planszowego Minecrafta polega na tym, że jego piksele są duże i drewniane.
W Builders & Biomes gracze mają do dyspozycji imponujący skład drewnianego budulca. Sześcian kolorowych kostek góruje na stole niczym konstrukcja Borg ze Star Treka.
Etapy rozbiórki tego cudu planszowej architektury wyznaczają fazy zliczania punktów w grze. Znika piętro, punktujemy swoje układy na planszetce gracza, a w każdej fazie zliczamy co innego: najpierw biomy, potem budulec, na końcu budynki.
I tu robi się strategicznie.
Można kopać w głąb sześcianu, w końcu to Minecraft, który ma w swoim DNA rycie w podłożu.
Jeżeli zabranie dwóch kosteczek z samotnej kolumny spełni warunki odpalenia punktacji z dwóch etapów, takie właśnie kombo się zadzieje. Młody jako ekspert rozbiórkowy specjalnie planuje takie akcje. Obserwuje, co mamy na planszetkach i potrafi tą wiedzę wykorzystać.
Minecraft to nie tylko kopanie, budowanie, ale cały kalejdoskop milusińskich, kanciastych potworów. Siatka zakrytych kafli, którą eksplodują postaci graczy składa się z biomów i mobów. Można walczyć ze starymi znajomymi, pająkami, zombie, creeperami. Pokonany mob daje punkty zwycięstwa, specjalną zasadę punktowania, a odrzucenie jego karty pozwala wykonać dodatkową akcję.
Na obrzeżach obszaru gry leżą kafelki ekwipunku. Wyposażenie pozwala na zyskanie bonusu podczas akcji, pozwala lepiej młócić moby lub wysadzać je w powietrze. Jest TNT! Hell yeah!!!
Walczymy mini deckiem kafelków, w którym oprócz broni są ziemniaki. Właśnie ten deck możemy ulepszyć o wspomniane wyżej narzędzia konstruktywnej destrukcji.
Bycie mobhunterem też jest jedną z opłacalnych strategii.
Im dłużej grywamy w planszowego Minecrafta, tym większe głębie odkrywamy w tej prostej sekwencji zdarzeń: porusz się, weź ekwipunek, zbuduj za surowce lub walcz. Jeżeli da się tu zdrowo pokombinować, to coś w tym jest.
Im dalej w miesiąc drewna, tym bardziej pociągają mnie pomysłowe, ekoprzyjazne, drewniane elementy gier. Okazałe kostki Minecrafta aż proszą się o czuły dotyk, przytulenie, trudno się z nimi rozstać. Nie jestem drewnianym fetyszystą, jeszcze nie, ale gdybym miał ześwirować na punkcie drewnianych kubików, to te minecraftowe byłyby do tego idealne.
Jakoś mnie ciągnie do Ikei...