Liczba wystawionych
opinii: 45
24.11.2024 13:08
Skusiłam się na tę grę, bo następny abstrakt, ale od Reinera Knizi, to było coś co chciałam spróbować. Mille Fiorri jest ładnie wydana (choć w pudle hula wiatr) gra bez klimatu w ciułanie punkcików na kilka różnych sposobów, z lekka negatywną interakcją (bo ktoś mnie ubiegnie i zgarnie mi puntkujące moje miejsce sprzed nosa). W karzdej turze wybieramy w drafcie co zagramy przez co dochodzi tu również ograniczona losowść. Przyjemna, szybka, a punktów można nabić obfitość. Fajnie, że trafiła na polski rynek.
Liczba wystawionych
opinii: 205
29.08.2024 21:40
Ciekawa i pięknie wydana gra abstrakcyjna. Duze znaczenie ma negatywna interakcja, inaczej możemy oddać graczom niektóre pola i tym samym pozwolić uzyskiwać nienaturalnie duże ilości punktów;). Na pewno do zagrania jeszcze raz celem weryfikacji oceny.
Liczba wystawionych
opinii: 717
20.05.2024 13:28
Jeju, ta gra ma tak dużo w sobie i nic z tego mnie nie przekonało. Mille Fiori to prosta gra z niewyróżniającą się oprawą graficzną. Znane mechaniki. Dla mnie nic nowego. Porządna sałatka punktowa, ale jednak bez przekonania.
Ocena po 1 partii w 3 osoby. Czas gry = 66 min.
Liczba wystawionych
opinii: 435
14.05.2024 10:52
Mille Fiori to przepiękny szklany abstrakt na miarę Azula, Sagrady czy innych cudownie wykonanych gier tej kategorii. Wysoka regrywalność, w miarę krótki czas rozgrywki i zrozumiałe zasady, dają temu tytułowi możliwości na bycie przyjemnym familijnym tytułem. ~ Mateusz
Partner
Liczba wystawionych
opinii: 332
02.09.2022 20:28
Goście! Co ja podam gościom?
Lodówka pusta. Na półce wstydu wiatr hula. We wszystko na kallaxie graliśmy po kilka razy.
Trzeba wymodzić na szybko jakąś sałatkę. Najlepiej punktową.
Każdemu powinno smakować. Dobrze jest przygotować danie z bezpiecznych, lubianych składników. Jak starczy czasu, to się czymś doprawi, aby nie pomyśleli, że w kółko jedzą u mnie to samo.
Do miski wrzucam Wiedźmią Skałę, bo wszyscy lubią, kiedy im dosypać punktów, bonusów i premii z każdym ruchem widelca. Świetnie się to będzie komponować z abstrakcyjną urodą Azula. Tylko którego tu zmieszać? Romby z Letniego Pawilonu wyglądają apetycznie. Gry konsumuje się oczami.
Tylko wyszło jakieś takie suche. Można zrobić dressing na bazie oliwy ze słonecznej Italii. Każdy lubi włoską kuchnię. Wszystko ze śródziemnomorskim akcentem brzmi smakowicie.
Et voilá! Cuisine de Knizia. Wunderbar!
Delizioso Mille Fiori.
Sałatka punktowa według przepisu doktora Reinera Knizii to bukiet minigier serwowany na szwedzkim stole.
Mille Fiori wygląda jak roll & write, czy raczej flip & write dla ludzi nielubiących mazania, wycierania, gumkowania i sprzątania ze stołu karteczek. Tutaj wykłada się na planszę przezroczyste plastikowe szkiełka zwane diamentami, którymi zakrywa się punktujące pola. To samo można by załatwić za pomocą kartki papieru i wykreślania ołówkiem. Ale nie byłoby to tak ładne. A Mille Fiori bywa uwodzicielsko śliczne, kiedy plansza mieni się wzorami ułożonymi przez barwne szkiełka graczy.
Same w sobie te prześwitujące diamenciki Mille Fiori nie wyglądają szczególnie spektakularnie, ale poczekajcie, aż przystroją planszę. Poza urodą mają też praktyczne zastosowanie, gdyż dokładnie widać jaki symbol lub liczba znajduje się pod nimi. W tej grze poluje się na zestawy ikonek, ciągi cyfr. Bardzo ważne jest wzajemne położenie płytek graczy, bo w Mille Fiori na ruchu jednego gracza często korzystają pozostali. Dzięki tym transparentnym płytkom rozgrywka jest bardzo przejrzysta. Dosłownie.
Na gustownie ilustrowanej planszy pojawiają się znaczniki punktacji, które będą pędzić po torze przyspieszając wraz z gromadzeniem bonusów. W przystani cumują szklane okręty gotowe wypłynąć w rejs po szlaku profitów.
Wszystko wygląda przepysznie.
Sosem, który łączy wszystkie składniki w kulinarną symfonię planszowego specjału jest tradycyjny draft kart. Knizia wie, co dobre. Przecież pichci planszówki od wielu lat. Nawet gdyby chciał, nie potrafiłby zepsuć pomidorówki.
Każdy za stołem, poza łyżką i widelcem, ma do dyspozycji pięć kart. Z tego menu wybiera jedną, a pozostałe przekazuje współbiesiadnikowi po lewej. Cykl się powtarza, aż przyjdzie dokonać finalnego wyboru spośród dwóch kart. Jedna zostanie zagrana, zaś ta odrzucona powędruje na bardzo sprytnie pomyślaną wystawkę dostępną dla każdego gracza przy specjalnej okazji. To taki zestaw deserów, do którego można się bezkarnie dorwać już podczas głównego dania. Wystarczy odrobina cierpliwości.
Draft w Mille Fiori jest dokładnie taki, jaki powinien być. Trzeba zdecydować, czy bardziej opłaca się brać kartę dla siebie, czy salomonowym wyborem lepiej pozbawić rywala okazji do zarobienia punktów. Hate draft to też draft. Nie ma dobrego smaku bez odrobiny pieprzu.
Każda karta dokładne dyktuje, w której minigierce zanurzymy łyżkę. Kolor wskazuje obszar gry, a symbol pokazuje dokładnie miejsce, gdzie należy położyć szkiełko. Od tej reguły są wyjątki, bo dobry przepis zostawia pole do improwizacji.
Na kartach znajdziemy też koło steru z wpisaną weń cyfrą. Dzięki temu zawsze mamy możliwość poruszenia swojej kogi o tyle pól ile wskazuje karta w ramach akcji alternatywnej. Czasami po prostu nie opłaca się nigdzie wykładać, lub standardowy ruch byłby tragicznie nieoptymalny. Wtedy opłaca się postawić żagle i pożeglować chociaż po kilka punktów.
Obszary na planszy są tematycznie powiązane z wytwórstwem szkła i tyle by służyło za klimat, że może to odzwierciedlać Murano z warsztatami, sklepami, rezydencjami, przystanią. Reszta jest abstraktem.
Gra się w Mille Fiori bardzo przyjemnie. Każdy sektor planszy to inna łamigłówka oferująca punkty, bonusy i okazje do wykonania darmowego ruchu. Poszczególne obszary rządzą się innymi prawami i umożliwiają realizację odrębnych patentów na punktowe żniwa.
W warsztatach jest najbardziej azulowo, gdyż łączymy swoje szkiełka w punktujące, łańcuchy otaczamy znaczniki uprawniające do wykonania dodatkowej akcji, staramy się zgarnąć bonus za komplet przykrytych symboli.
Do rezydencji wprowadzamy się kartą z kluczem i staramy się uzyskać jak najdłuższy łańcuch diamentów na punktujących polach toru. Kolekcjonowanie różnych numerów też przynosi profity. Tutaj raczej nie spodziewajcie się dobrego sąsiedztwa. Każdy będzie się każdemu wcinał, jak tylko się da.
W obszarach obywateli tworzymy piramidy i zbieramy trójki symboli. Tutaj do głosu dochodzi powiązane punktowanie. Jeżeli ktoś ułoży trójkąt, to punktują wszyscy, którzy dołożyli doń swoje szkiełko. Zbudowanie szklanego czubka piramidy pozwala rozegrać ekstra kartę.
Targowisko pozwala handlować zakrytymi symbolami za punkty. Tutaj jest bardzo interaktywnie. Wartość dobra wyznacza liczba jego zakrytych pól, a zarobi każdy, kto ma udziały w transakcji dokładnie tyle, ile diamentów zainwestował. Zdarzy się, że swoim ruchem dasz komuś zarobić więcej, niż ty sam. Gra to szlachetne poświęcenie nagradza darmowym bonusowym ruchem.
W porcie ubija się długofalowe interesy. Dopiero kiedy miejsce przy jednym z szeregu pól nadbrzeża zapełni się całkowicie, można zebrać sowite żniwo z zapełnionych pól towarów równorzędnych tej części przystani. Wymaga to czasu, planowania, łutu szczęścia, cwanej gry na obu obszarach, ale można tu zbić fortunę.
Akcja w porcie pozwala też przesunąć statek. A nuż łajba zatrzyma się na polu rozegrania darmowej akcji. Profit!
Każda minigra kusi kumulacją punktów, sowitym bonusem do zdobycia i darmową kartą do rozegrania. Ekstra akcja bywa tu na wagę złota, gdyż może prowadzić do kaskady zysków. Kto bonusy „chainuje”, temu Fortuna patronuje.
Do rozegrania darmowej karty służy wystawka, którą przygotowuje się już na początku gry i uzupełnia ostatnimi kartami z draftu. Zagrywając bonusową akcję wybiera się jedną z nich i odpowiednio umieszcza diamencik. Proste. A tak cieszy.
Gra kończy się na jeden z dwóch sposobów. Albo wyczerpie się stos dobierania, lub ktoś wyłoży ostatni diament ze swojej puli. W tym drugim przypadku wszyscy dogrywają karty, liczą punkty i zaczynają się przekomarzania, że zwycięzca cały czas jechał na farcie.
Niezależnie od wyniku ma się poczucie dobrze spędzonego czasu. To właśnie znaczy dobre rzemiosło.
Jako wykreślanka bez wykreślania Mille Fiori sprawuje się bardzo dobrze. Kilka angażujących minigier oferujących różne drogi do zwycięstwa to podstawa sukcesu w tej branży. O właściwy poziom interakcji dba draft i wspólne punktowanie. To nie jest kilka ładnych pasjansów granych solo na wspólnej planszy. Zasady gry są bardzo proste do wytłumaczenia, łatwe do opanowania i na tyle zgrabnie rozgrywające wspólne motywy, że nie ma się poczucia wrzucenia do jednego garnka składników z różnych bajek.
Sałatka punktowa à la Knizia jest lekkostrawna i jednocześnie na tyle sycąca, że zadowoli zarówno początkujących łasuchów jak i planszowych wyjadaczy.