Lubię gry w brzydkich pudełkach, bo jest spora szansa na to, że będą miały bogate wnętrze. Żeby ocenić atrakcyjność gameplayu po okładce, stosuję „krzywą Klemensa”. Im większy zez, oczopląs, obfitsze łzawienie z oczu, tym gra będzie lepsza. Działa bez pudła.
Kiedy zobaczyłem Imperial 2030, oślepłem częściowo, ogłuchłem i zapadłem w roczną śpiączkę na jawie. Ocknąłem się w zagraconym planszówkami mieszkaniu, w którym wciąż brakowało czegoś szkaradnego.
Okładka Imperial 2030 jest tak paskudna, że da się na nią patrzeć tylko przez ciemne okulary w całkowitym mroku. Kiedy chcę przeżyć koszmar na jawie, zapalam światło.
Najsłynniejsza gra Maca Gerdtsa, Concordia, też nie grzeszy okładkowym powabem, a jest ekwiwalentem ponadczasowej chwały rzymskich dróg. Facet złych gier nie robi. Ma po prostu gust eurosucharzysty.
Wyjąłem z pudełka jakąś broszurkę reklamową, przekartkowałem i zabrałem się do szukania instrukcji. Nic nie znalazłem, bo ten pamflecik jest instrukcją. Tradycja minimum zasad podtrzymana. Imperiala uczy się w pięć minut cały czas pastwiąc się nad tym, jaka ta gra jest brzydka.
Mówią, że jest to skrzyżowanie Riska z Monopoly. Owszem. Zgodzę się. Genetyka nie kłamie. Ale Imperial jest sto razy bardziej zabójczy od swoich rodziców.
Tu jest zero absolutne losowości. Wybierasz akcje z rondla. Wiesz ile zarobisz i ma co cię stać. Jesteś świadom ile warte są udziały w imperiach, którymi będziesz manipulować na mapie świata. Wojny są tu prostą kalkulacją wzajemnej destrukcji. Wszystko policzysz i wszystko będzie policzone tobie.
Imperial 2030 jest bezpretensjonalnie brutalny. Interesuje cię tylko zwrot z inwestycji w globalne mocarstwo. Nie ważne, w które. Tylko opłacalność decyduje o tym, kto jest ci wrogiem, a kto sojusznikiem.
Można walczyć o kontrolę nad najsilniejszymi imperiami, ale też da się sterować z tylnego siedzenia i skupować akcje liderów. Gra umożliwia sprytne odbicie się od dna i powrót do czołówki rozgrywających. Cyniczne dojenie państwowej kabzy jest tu normą. Działanie na szkodę inwestorów to cnota.
W Imperialu genialnie działa rondel wyboru akcji, który sprzyja wybieraniu właściwego czasu na swój ruch albo psuciu planów rywali. Rozgraniczenie kasy na prywatną i państwową uroczo symuluje realia działania megakorporacji. Można tu sprytnie wysadzić kogoś z siodła i wydoić jego imperium. Miodzio.
Gdybym był reptilianinem sterującym rządowymi marionetkami zza kulis, grałbym do upadłego.
Świetna, strategiczna gra area control. Wydana dosyć ascetycznie, ale schludnie, choć fani stylistyki Days of Wonder mogą być rozczarowani. Plansza z mapą współczesnego świata dodaje rozgrywce realistycznego klimatu. To, co najbardziej podoba mi się w tej grze i co de facto stanowi całą jej istotę, to dwuwymiarowość, rozgrywka na dwóch płaszczyznach. Z pozoru chodzi o zajmowanie i kontrolowanie terytoriów, ale tak na prawdę gracze nie wcielają się w jedno konkretne mocarstwo, lecz tajemniczych inwestorów, którzy je dokapitalizowują w zamian za udziały we władzy i - przede wszystkim - w zyskach. Gra zaczyna działać od 3 graczy wzwyż - wtedy dopiero pojawia się gra nad stołem, zawieranie cichych sojuszy, obietnic, wbijanie noży w plecy. Sytuacja na planszy może zmieniać się z minuty na minutę, i często niewiele trzeba, by budowane przez nas skrzętnie imperium na skutek jednego sprytnego ruchu przeszło w ręce bogatszego przeciwnika... Rozgrywka może być momentami frustrująca, ale za to z całą pewnością będzie dostarczała wielu emocji :) Polecam, bo gra jest moim zdaniem zdecydowanie niedoceniana, niezauważana. Mam wrażenie, że w dużej mierze przez swoje wydanie, a w szczególności pudełko i okładkę z czapy, która odstaje od współcześnie wydawanych gier.
Jest wiele gier o podobnej tematyce - zdobycie hegemonii nad światem - ta jest wyjątkowa bo zawiera kwintesencje mocarstwowych zapędów. Klasyczny tytuł, do wyciągnięcia w niskiej cenie - zdecydowanie polecam. Ze szczegółów - podoba mi się, że gra do końca chroni graczy, nie da się zbankrutować na skutek wrogiego ataku, nikt nie odbierze nam naszych płytek. Gra ma jednak też trochę bolączek. Zdarza się, że przed kilka tur nie mamy za bardzo co robić, brakuje mi trochę opcji wymiany, jakiejś interakcji z innymi graczami, więc element gry nad stołem trochę kuleje. Nie mniej 5/5 - lubię area control :)
Reklama
Najlepsze gry planszowe, Wsiąść do Pociągu, Catan, Osadnicy z Catanu, najlepsze planszówki,
Carcassonne gra, gry planszowe dla 2 osób, gry planszowe sklep, Splendor, Arnak, Everdell,
tanie planszówki, gry na imprezę, Brass: Birmingham, Root, Tajniacy, 5 sekund, Pociągi gra planszowa,
top gier planszowych, gry planszowe na prezent, Gloomhaven, Monopoly, Terraformacja Marsa,
Scrabble cena, Azul, ranking gier planszowych, gry planszowe na imprezę, gry planszowe dla dzieci, top lista,
aktualności gier planszowych, zapowiedzi gier, przedsprzedaże planszówek, kalendarz premier, Wiedźmin.
Wykorzystujemy pliki cookies do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji treści i reklam oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego serwisu.
Korzystanie ze strony planszeo.pl bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zamieszczana na urządzeniu, z którego korzystasz.
Więcej na temat cookies znajdziesz w Polityce Prywatności dostępnej pod linkiem Polityka prywatności