Zdecydowałem się na kupno ze względu na cenę i powiem szczerze że to najgorsza gra w mojej kolekcji. Jeśli chcecie coś w tych klimacie to lepiej kupić Pandemic. Samo wykonanie oceniam jako średnie. Żetony potworów małe przez co ilustracje na nich wyglądają jak plamy. Sama plansza mogłaby być czytelniejsza. Pomimo że uwielbiam Cthulu, w tej grze klimatu brak. Ogólnie odradzam bo jest wieeeeele lepszych gier w tym stylu i mniej mechanicznych. Tu jedynie reagujemy na akcje przedwiecznych i kart akcji. A na końcu i tak liczy się czy dobrze zgadlismy symbole na żetonach..
Po kampusie snują się po nocy podejrzane indywidua, które napadają przechodniów i bez opamiętania niszczą mienie. To nie są juwenalia.
To Horror w Arkham: Ostatnia Godzina.
Ostatnia Godzina wcale nie jest horrorem. Nie ma cthulhowego klimatu. Jest kiepską kooperacją.
Ale ma swoje zalety.
To szybka i prosta gra. Bywa dość emocjonująca.
I tyle.
Ostatnia Godzina jest tak potwornie losowa, że nie daje żadnej nadziei na poczucie klimatu wspólnej walki z przeciwnościami, umykaniu o włos porażce, gaszenia kilku pożarów na raz z następnymi katastrofami tuż za rogiem. Tutaj jak karty nie podejdą, to jest przerąbane i już. Można tylko w ograniczony sposób zdecydować, jak bardzo.
Mechanizm wykonywania akcji w teorii jest ciekawy, a w praktyce bardzo ułomny. Każdy gracz dociera kartę z wierzchu swojej talii akcji. I tu jest pierwszy problem, z losowaniem tego, co można w grze zrobić. Dobrze byłoby mieć jakiś wybór, ale gra woli bawić się w symulator głupca. Potwory oblazły uczelnę, więc zróbmy coś randomowego. To na pewno pomoże.
Każda karta ma dwie możliwe do wykonania akcje, jedną dobrą, skuteczną lub pożyteczną, a drugą umożliwiającą przeszukanie lokacji, ale aktywującą potwory w danej strefie. O to, jaką akcję wykona badacz rozgrywa się swoista licytacja. Gracze zakrywają po jednej karcie kolejności z ręki, które mają konkretną liczbę. Dwóch graczy z najniższymi numerkami wykonuje dobre akcje, a reszta te niefajne.
Kombinowanie kto powinien gdzie jaką akcję wykonać byłoby bardzo dobrym patentem, gdyby z jakiś niepojętych przyczyn gra nie zabroniła komunikacji między graczami w sprawie kart akcji.
Zatem biedni śmiałkowie muszą walczyć z niepobitym złem na ślepo, głucho i ze związanymi oczami.
Z kartami kolejności wiąże się też ciekawa mechanika wykonywania akcji aktualnie brużdżącego graczom Przedwiecznego. Po zakończeniu rundki gracze liczą specjalne symbole na zagranych kartach, a ich suma określa jak bardzo dotkliwa będzie interwencja monstrum.
Pomioty Przedwiecznych zachowują się przyzwoicie. Są takie, które biegają po lokacjach, kiedy zostaną aktywowane, więc z każdym krokiem zbliżają się do lokacji, którą trzeba obronić. Są wredoty, które atakują postać gracza dzielącego z nimi lokację. Są wandale, którzy niszczą pola do wykładania pomiotów, przez co eliminują swoim pobratymcom miejsca postojowe, więc będą oni szwędać się dalej grożąc graczom zakończeniem gry z powodu przeludnienia.
Potwory pojawiają się na planszy w skutek działania kart, efektu akcji głównego złego lub w jednym z trzech spawn pointów. Standardzik.
Ostatnia Godzina jest takim sobie średniakiem. Podobnie jak każdy horror klasy C zapewni chwilę odmóżdżającej rozrywki, ale wymaga wyłączenia w sobie krytycyzmu. Nie oczekując wiele, można przy niej spędzić chwilę.