Muszę się z ręką na sercu przyznać, że dopiero w tym roku miałem przyjemność zagrać w WoP, ale jeśli to czytacie, to jest duża szansa, że część z was jeszcze nigdy w ten tytuł nie grała. Czas najwyższy nadrobić!
Wojna o Pierścień to epicka opowieść o walce dobra ze złem, która w pełni oddaje ducha trylogii Tolkiena, heroiczna walka Wolnych Ludów z siłami Saurona i mozolna wędrówka, pełna niebezpieczeństw, do Góry Przeznaczenia. Mamy w tym uniwersum wiele różnych gier, ale ta jest w moim odczuciu najlepsza, zresztą wysoka pozycja w rankingu Planszeo oddaje to w pełni. Na ten moment jest to nawet pierwsza pozycja!
Jak widzicie, obie moje polecajki to gry osadzone w popularnych światach fantasy, obie to drugie edycje wydane w 2011 roku, a pierwsze były wydane ponad 20 lat temu. Przypadek? Oczywiście że nie! Kocham gry area control, gdzie na planszy mamy armię figureki walczymy z przeciwnikiem o dominacje na planszy. Takie gry lepiej działają zwykle na więcej osób, ale Wojna o Pierścień pokazuje doskonale jak taki tytuł z tego gatunku, powinien wyglądać w wersji pojedynkowej. Mamy tu asymetrię, różne sposoby na wygraną, talie klimatycznych kart z ciekawymi efektami i masę figurek, toczącą zaciekłą i nierówną walkę.
Wojna o Pierścień to skomplikowany tytuł, ale wielogodzinna rozgrywka daje mnóstwo satysfakcji, a alternatywna historia wydarzeń Śródziemia, którą przedstawiamy w trakcie gry, zapada nam w pamięć. To jednak z takich gier, o której rozmawiamy jeszcze długo po rozegranej partii i do której chcemy zasiąść ponownie jak najszybciej. Jeśli szukacie gry dla dwojga, dla fanów Tolkiena, każda wydana złotówka na te grę, jest dobrze wydaną złotówką.
/Mateusz