Jak nie lubię ameri - przyjemne to. Postapokaliptyczny wyścig do sarkofagu, paradoksalnie wyścig. Bo nie ma za dużo czasu na ekspienie się w miarę bezpiecznej zielonej strefie. Raz l, że konkurencja, dwa, że rosnąca radiacja. Zatem, nie ma czasu.. lecimy z tym co mamy, albo z tym co po drodze Fortuna zaoferuje. Bo potrzebujemy jej uśmiechu.. przy tych wszystkich kościanych testach.. ale nie narzekajmy na losowość. W końcu to nie ma być policzalne euro, tylko przygodowka, w której trzeba mieć szczęście. Jak to w każdym postapokaliptycznym, zmutowanym, skończonym świecie. Nie mam za dużo porównania z innym tego rodzaju grami, ale mnie się ta Zona szalenie podobała.. super się bawiłem i zagram zawsze, gdy ktoś zaproponuje..

Ciekawa, klimatyczna gra. Wybieramy jedną z postaci, zbieramy sprzęt i wyruszamy zbadać tajemnice Czarnobyla. Po drodze będziemy zmagać się z anomaliami, walczyć z bestiami i natrafiać na różne wydarzenia podczas, których czeka nas wiele niełatwych decyzji. Gra jest ładnie wydana, czuć klimat Czarnobyla i eksplorowanie Zony daje sporo przyjemności. Niestety gra ma również kilka minusów. Pierwszym jest regrywalność. Mimo, że natrafiamy na różne karty spotkań i w różnych miejscach natrafiamy na różne potwory czy anomalie to mechanicznie robimy cały czas to samo, co po jakimś czasie potrafi znużyć. Gra też ma sporą dawkę losowości, z którą trzeba się pogodzić. Największym minusem jest jednak finał, czyli dotarcie do reaktora, ponieważ gdy tam wejdziemy, to już nie możemy z niego wyjść. W efekcie nasza tura polega jedynie na rzuceniu kością i liczeniu na dobry wynik, po czym patrzymy jak inni gracze nadal eksplorują Zonę, nasz tura - rzut kością i znowu patrzymy na innych. Kiepskie rozwiązanie.