[współpracareklamowa] Egzemplarz gry otrzymaliśmy bezzwrotnie od wydawnictwa Muduko, za co bardzo dziękujemy! Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji.
TEMATYKA
Polska edycja tej gry, zaprojektowanej przez Reinera Knizię, zabiera nas do Afryki, gdzie zwierzęta uczestniczą w Letniej Paradzie, podczas której prezentują swoje udekorowania i uzbrojenia. Naszym celem jest zrekrutowanie najlepszego zespołu zwierząt. Choć klimatu w tym tytule nie czuć, to przepięknie zilustrowane karty zdecydowanie umilają rozgrywkę.
INSTRUKCJA
Zasady gry ogarniemy w 5 minut, instrukcja jest dobrze napisana, do niczego nie można się przyczepić.
MECHANIKA
Podczas swojej tury gracz wykłada na stół jedną kartę z ręki, a następnie bierze dowolny żeton zwierząt, który jest jeszcze dostępny. Karty zwierząt układamy w kolumnach, tak aby dla każdego gatunku tworzyć osobny stos oraz aby ostatnia zagrana karta była umieszczona na samym dole danej kolumny. Gramy tak w kółko, aż któryś z graczy nie dołoży szóstej karty jakiegoś gatunku, wtedy gra natychmiast się kończy i liczymy punkty. Każdy żeton zwierzęcia, który pozyskaliśmy, jest wart tyle punktów, ile wskazuje ostatnia zagrana karta w odpowiadającym mu stosie. W zależności od liczby graczy rozgrywamy tak kolejne rundy, aby ostatecznie zsumować wszystkie swoje wyniki i wyłonić zwycięzcę z największą liczbą punktów.
Gra jest bardzo dynamiczna, zdecydowanie spodobało mi się to, że można porozkminiać w jakie zwierzęta najbardziej opłaca się zainwestować, jednocześnie obserwując jakie żetony wybierają przeciwnicy. Często zostawiałam sobie kartę z wartością zero albo jeden, żeby pod koniec gry dokopać innemu graczowi, aby zapunktował jak najmniej za zwierzę, którego żetonów zebrał najwięcej. Żeby nie było, że tylko ja potrafiłam być taka wredna, inni też starali się to robić. Trzeba też wyczuć odpowiedni moment, czy już teraz zagrać kartę o wysokiej wartości zwierzęcia, na którego mocno obstawialiśmy, czy jeszcze przeczekać i wyłożyć w następnej swojej turze, bo ciężko przewidzieć kiedy rozgrywka się skończy. Jeśli już dobrze opanujemy grę, to nawet warto pozwolić sobie na nieco blefu, by zmylić przeciwników.
Ryki Afryki wywoływały we mnie i w graczach, z którymi grałam, naprawdę mnóstwo emocji. Najlepiej nam się grało w trzy- oraz czteroosobowym składzie, ponieważ przy rozdawaniu kart odrzucamy kilka z nich do pudełka, więc do końca nie wiemy, których kart zabraknie podczas rozgrywki, pozostawiając dozę niepewności wśród graczy.
Mogę też śmiało stwierdzić, że Ryki Afryki najbardziej trafiły w mój gust spośród wszystkich gier Reinera Knizii wydanych przez Muduko.
CZAS ROZGRYWKI
Rozgrywki trwały około 15-30 minut w zależności od ilości graczy.
WYKONANIE
Uwielbiam ilustracje Piotra Sokołowkiego, przepięknie przerabia wizualnie oryginalne wersje gier Reinera Knizii, więc w Rykach Afryki nie mogło być inaczej. Żetony i karty są standardowej jakości, ale warto je zakoszulkować, jeśli zamierzamy grać często.
PODSUMOWANIE
Ryki Afryki to bardzo prosta i dynamiczna gra karciana, która wywołuje mnóstwo emocji przy stole. Dużym plusem jest to, że w tym tytule możemy sobie pozwolić na negatywną interakcję oraz blef. Gra na pewno zostanie w mojej kolekcji, chętnie zabiorę ją ze sobą, jadąc do rodziny albo wyciągnę po jakiejś innej dłuższej grze. A tymczasem czekam na kolejne tytuły Reinera Knizii, które zostaną przepięknie odświeżone przez Piotra Sokołowskiego, tak jak to zrobił w Rykach Afryki i innych grach od Muduko.
/Patrycja