Liczba wystawionych
opinii: 332
15.06.2022 08:37
Grając w Projekt Manhatran: Reakcja Łańcuchowa, będziemy robić z kart bomby atomowe. Żeby wygrać wystarczy zrobić dwie, góra trzy takie, byle dobre.
Mając bombę atomową, też czułbym się zwycięzcą.
Każda karta może być przez nas zagrana jako budynek produkcyjny lub personel do obsadzenia miejsca pracy. Budynki produkują koncentrat, z którego pozyskany uran, a z niego upragnione bombki.
Fabryka jest super, bo produkuje karty, ale obsadzenie jej wykwalifikowanym personelem potrafi w sumie kosztować tyle kart, ile się dobierze na rękę. Uniwersytet produkuje szalonych naukowców którzy stają się wirtualnymi workerami, obsługującymi skomplikowane maszynerie siłą genialnego umysłu. Wpaść nam do ręki może karta agenta, który pozwala na zaskakująco subtelną negatywną interakcję.
Sercem gry jest skuteczne zarządzanie ręką pięciu kart. Pozyskane surowce służą do konstrukcji bomby atomowej według recepty z jednego z ogólnodostępnych planów lub swojego sekretnego, co warte jest dużo lub bardzo dużo punktów zwycięstwa. Taka bomba imponuje, już zanim wybuchnie.
Żeby nie było. Bombę można uzbroić, co da jej ekstra punkty. Wysyła to w świat czytelny komunikat że mam bombę i nie zawaham się jej użyć.
Gramy do dziesięciu punktów, lub bawimy się dłużej, podnosząc poprzeczkę.
Poza planami bomb ogólnie dostępne są lokację specjalne, które chociaż nie tak wydajne jak karty z ręki, pozwalają spożytkować zasoby ludzkie, które inaczej by przepadły.
Gra jest prosta. Gra jest szybka. Gra jest bardzo płynna.
Każdy główkuje, jak tu najwięcej wycisnąć z tych pięciu kart i robi to pod presją postępów rywali. Kombinowania jest tu akurat tyle żeby cały czas być zaangażowanym. Warto zaplanować sobie, co chce się uzyskać z kolejnej "pięciokartki", żeby nie tracić impetu.
Świetny filler dający dużo skondensowanej satysfakcji.