Czy słyszeliście już o naszym panu i wybawcy Mind Bugu?
A macie kilka wolnych minutek?
Bo tylko tyle wystarczy, żeby sobie zagrać...
Mind Bug jest grą tak prostą, że właściwie szkoda papieru na drukowanie zasad. Wystarczy posadzić sobie na głowę jednooką, kosmiczną ośmiornicę z innego wymiaru o hipnotyzującym spojrzeniu, rozdać po dziesięć kart, z których pięć chwycić w mackę i już można strzelić sobie partyjkę, albo pięć.
Tylko kilka rzeczy musicie wiedzieć o Mind Bugu, żeby pokochać go żarliwą miłością i darzyć dozgonnym oddaniem oraz szaleńczym uwielbieniem.
To ekstremalnie krótka gra. Stracisz trzy punkty życia, lub wystrzelasz się z kart tak, że nic nie możesz zrobić i bum, po tobie.
To gra piekielnie przegiętych i niezbalansowanych kart. Samotny Yeti w pojedynkę może zdewastować obronę przeciwnika. Ponury Tkacz wyłącza umiejki jego kart podczas ich zagrywania. Żyrafodyl przywraca ci na łapę cały twój stosik kart odrzuconych. Każdy podstępny stwór, którego nie ma jak zablokować innym podstępnym to śmiertelne zagrożenie. Praktycznie każda karta może być OP we właściwych okolicznościach.
Bez właściwej kontry na łapie umarłeś w bugach. Na pięciokartowy stosik kart dobierania nie ma co za bardzo liczyć. Owszem, często dojdzie kilerska karta, ale zdecydowanie za późno lub wtedy, kiedy jest zbędna. Praktycznie każdą kartę da się czymś skontrować, ale trzeba takie antidotum mieć tu i teraz. Tu nie da się grać na przeczekanie. Bum i po tobie.
Karty Mind Buga pozwalają przejąć właśnie zagraną kartę przeciwnika, a nawet aktywować jej umiejkę przeciwko niemu, o ile taką ma. Ten myk można zastosować dwa razy na grę. Komu mind bug przeciwnika przejmie kartę, rozgrywa kolejną turę w ramach rekompensaty. I właśnie tu rozgrywają się mindbugowe mindgamesy.
Dopóki karty mind bugów są w grze, lepiej zagrać takiego stwora, który za bardzo tobie samemu nie zaszkodzi, lub na którego masz kontrę na ręce. Specjalnie zagrywa się karty, które mogą być na tyle kuszące, żeby przeciwnik sfrajerzył i zmarnował mind buga. Często gęsto trzeba wybierać mniejsze zło i wystawić na strzał kartę, która potencjalnie zaboli nas mniej, gdy zostanie zamindbugowana. Z mind bugami gra jest ciekawą, ekscytująca, podstępna, wredna i fajna. Ale wszystko, co dobre szybko się kończy.
Gra dzieli się na dwie fazy. Mindbugowe wzajemne wystawianie siebie na strzał oraz pozamiatanie pozostałymi kartami. Bez mind buga na ręku, jest się zdanym na łaskę i niełaskę kart. Kiedy nic nie czai się na stosiku dobierania, nic nowego już na stół nie wyskoczy. Często jest tak, że patrzycie na wyłożone karty i zgodnie stwierdzacie, że można już rozdać kolejną partyjkę. Po prostu są takie konfiguracje, że już nic nie zrobisz.
Mind Bug jest piekielnie losowy. Do gry wejdzie dwadzieścia kart z czterdziestu ośmiu i chociaż mogą się z nimi dziać rzeczy przedziwne, to kaprysów rachunku prawdopodobieństwa nie przeskoczysz. Któryś z was musi mieć przekichane.
Trzeba mieć w Mind Bugu skilla i grać z głową, ale może rozwalić cię ta jedna karta, na którą w tej rozgrywce nie mocnych, a która fartem podeszła twojemu przeciwnikowi i spokojnie czekała sobie właśnie na ten moment, żeby wjechać na stół cała na biało i zrobić mu dzień. Na szczęście gra jest tak krótka, że to za bardzo nie boli, a łaska mind buga na pstrym koniu jeździ, więc może za moment się odegrasz.
Mind Bug nie wybacza błędów i gdzieś ma twoje taktyki oraz strategie, czy inne fanaberie. Pochopnie zagrasz mind buga, wyjdziesz ze złej karty, bo po prostu innej na ręku nie masz, albo twój as z rękawa nadzieje się na kontrę i już możesz myśleć o następnym rozdaniu, bo tu już wiele nie zwojujesz. Grasz tym, co masz i od razu ponosisz tego konsekwencje.
W kategorii głupich losowych gier Mind Bug jest ukoronowaniem ewolucji wkurzającego filerka. To szybka, bezwzględna sesja wzajemnego robienia się na szaro. Przy nim Radlands to karciane szachy dla strategów.