Gra z kategorii, które kompletnie nie są dla mnie... Bardzo lubię gry słowne, ale nie tak abstrakcyjne, gdzie układamy jak najwięcej wyrazów z plam i liter, które mamy na kartach. Dla mnie dziwna, bardzo specyficzna i z bardzo wąskim gronem odbiorcy. Na razie zdecydowana większość osób, z którymi grałem, mówiła o tym tytule podobnie. Na plus na pewno kolorystyka i ogólne wykonanie, aczkolwiek no te karty i litery są specyficzne i na pewno nie siądzie ten system mechaniczny każdemu.

Gra słowna, w której poruszysz wyobraźnie. Każdy dostaje karty z różnymi literkami, które są lekko powyginane i fikuśne, tak by ewentualnie mogły przypominać inną literkę. Z tych kart próbujemy utworzyć słowa z karty i liczymy, że sąsiedni gracze je odgadną. Gra trwa 3 rundy. Wygrywa gracz, który zarówno zdobył najwięcej punktów za zgadnięte hasła rywali, jak i z odgadniętych swoich haseł przez rywali. Tworzenie słów przypomina mi trochę grę Imago, w której gracze tworzyli hasła przez nakładanie na siebie przezroczystych kart. Inkling wymaga kreatywności i myślenia poza pudełkiem, w odpowiednim gronie może to być dobra zabawa, choć wydaje mi się, że nie przypadnie zbyt szerokiej publiczności do gustu, bo jest to gra specyficzna. Ocena po 2 partiach w 4 osoby. Średni czas gry = 24 min.