[współpracareklamowa] Egzemplarz gry otrzymaliśmy bezzwrotnie od wydawnictwa IUVI Games, za co bardzo dziękujemy! Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji.
INSTRUKCJA
Zawiść skręca kałdun na myśl o zamorskim szpeju – wszystko w najpierwszym sorcie. Tworzywa prima, szlif i sznyt nieliche. Ciżmy, pantofle, trzewiki – obietnica życia na lepszej stopie!
– alternatywne tłumaczenie autorstwa Michała Gołębiowskiego
Tak mógłby brzmieć wstęp klimatyczny na pierwszej stronie instrukcji, gdyby polski przekład nie postanowił dokładnie odwzorować angielskiego bardzo przeciętnego tekstu.
Donald Vaccarino to mistrz w opisywaniu zasad (a nie klimatu) i pod tym względem ponownie dowiózł. Wszystko zwięźle i precyzyjnie wyjaśnione, a dodatkowo ponad 5 stron objaśnień szczególnych sytuacji konkretnych kart. Jest to o tyle fajne, że nie trzeba tych opisów czytać i zapamiętywać przed grą, a jedynie w sytuacjach budzących wątpliwości.
Jednak, o ile reguły wszystkich gier świata mogą Donaldowi wiązać sznurówki, o tyle poetyckość wstępu klimatycznego porównałbym raczej do białych skarpet w sandałach. I niestety polskie tłumaczenie postanowiło dokładnie odwzorować oryginał i dostarczyć literaturę podobnej jakości. Jeśli kogoś interesuje dokładne porównanie, zapraszam na sam dół niniejszej recenzji.
TEMATYKA
Na tyle, na ile w Dominionie jest to możliwe, czujemy klimat zdobywania skarbów, bo i mechanicznie o tym jest ta gra. Nie ma co się rozpisywać, jeśli czytacie tę recenzję, to zapewne graliście w podstawkę i wiecie, że tematyka jest tam podawana w dawkach homeopatycznych. Cudów więc nie oczekujecie, ale i rozczarowania nie będzie. W Zdobyczach jest wyraźnie większe poczucie powiązania z tematem niż w grze podstawowej.
MECHANIKA
Skarby, pieniądze, mamona, klejnoty, precjoza! Co tu się nie dzieje, wydawać by się mogło, że karty skarbów służą po prostu do kupowania wszystkiego innego, wszak w podstawce są raczej tylko paliwem do naszego silnika, a wiadomo, że tryby, przekładnie, cylindry i tłoki to jest to mięso każdej gry. Nic z tych rzeczy, tutaj skarby są zarówno paliwem, silnikiem, kołami i karoserią. A cuda jakie można wykręcić sprawiają naprawdę ogromną satysfakcję.
Atrakcyjność tego, jak i każdego innego dodatku wynika przede wszystkim z nowych efektów kart, których opisanie w recenzji nie jest potrzebne. Są jednak dwie nowe i ciekawe mechaniki, o których należy wspomnieć.
Cechy – są to dodatkowe pojedyncze poziome karty, które możemy podkładać pod wybrane stosy kart królestwa. Mistrz Vaccarino rekomenduje dodawać nie więcej jak 2 takie karty na grę, ale hej… jak dodacie więcej, to naprawdę nikt tego nie sprawdzi. Cechy uważam za ciekawostkę i sympatyczny dodatek, który nie wywraca rozgrywek na lewą stronę.
Łupy – tu już jest zdecydowanie ciekawiej. Stos łupów to stos losowych kart skarbów o podobnej mocy – wszystkie są takim ciut lepszym złotem, dają 3 do wydania plus jakieś drobne korzystne działanie specjalne. Nie można ich natomiast kupować, jak zwykłe karty. Zdobyć łup można tylko w wyniku innych kart, co dodaje kolejną bardzo fajną warstwę kombinowania.
CZAS ROZGRYWKI
Szaleństwo i regrywalność rośnie z każdym kolejnym dodatkiem, a za tym idzie również nieprzewidywalność. Moje rozgrywki z tym dodatkiem trwały od 30 do 90 minut. Rozrzut ogromny, ale na tym polega piękno tej gry.
WYKONANIE
Dokładnie takie jak poprzednich dodatków. Zgodne z oczekiwaniami. Ale, ale! Nie można nie pochwalić okładki polskiej wersji, jest naprawdę ładna i nawet nie śmiem porównać jej do oryginału. Rio Grande Games (wydawca wersji angielskiej) zapragnęło chyba stanąć w szranki z Newtonem i pierwszą edycją Caylusa o tytuł największego paszteta na kartonowym pudle (a to niepierwszy taki ich akces – polecam sprawdzić Dominion: Guilds).
PODSUMOWANIE
Posiadasz tylko podstawkę Dominiona? Śmiało kupuj Zdobycze! Po ogarnięciu działania kart i nowych mechanik rozgrywka jest bardzo satysfakcjonująca, a jednocześnie nie przytłacza nowościami. Zdecydowanie dodatek ten może być pierwszym do podstawki.
Uwielbiasz Dominiona i zastanawiasz się, czy kupować n-ty dodatek? Pytanie zawiera sprzeczne założenie, bo oczywiście, że się NIE zastanawiasz. Już kupione, a ja tylko zapewnię, że się nie rozczarujesz.
Dla chętnych porównanie pierwszych zdań polskiego i angielskiego wstępu klimatycznego z pierwszej strony instrukcji:
Across the sea, they have so much stuff. And it’s so much better than your stuff. Finer craftsmanship. Better quality materials. Shinier. They have crowns, tiaras, and diadems – and that’s just the hats.
Aż trudno uwierzyć, ile gratów mają po drugiej stronie morza – i są to graty wspanialsze niż twoje. Lepszej jakości rzemiosło, bardziej lśniące surowce… Mają tam korony, tiary i diademy, a to przecież zaledwie czubek góry modowej!
/Bartek