Fajne budowanie talii, ale niesamowicie losowe. Co z tego, że może debrze to działać tylko w przypadku, gdy dobrze ułożą nam się karty talii z której dobieramy po jednej karcie. To co odkryjemy zostawiamy zupełnemu przypadkowi. Wystarczyłoby zmienić w zasadach, że dobieramy 2/3 karty i z nich zagrywamy to co doszło. Tak grałoby się ciekawiej i moim zdaniem lepiej by działało. Taka lekka gierka na wprowadzenie kogoś w mechanikę "deck buildingu". Kart jest sporo i wiele zależności na nich. Wydłuża to mocno grę. Grafiki jak dla mnie takie sobie, niezbyt mi się podobają.
Na BGA gra się dużo łatwiej dzięki temu, ze nie tracimy czasu na przygotowanie gry (też uciążliwe) i podliczanie zależności z kart.
Niesamowicie losowa gra, w której jedyne, na co masz wpływ, to dodawanie kart do talii pomiędzy rundami. Generalnie gra się gra sama:) Mam problem ze zrozumieniem po co produkuje się gry, w których gracz jest tylko potrzebny do mechanicznego przerzucania kart. Niestety nie polecam. Uważam, że jak chcecie wciagnąć dzieci w świat planszówek, to trzeba im pokazywać dobre gry z Dixitem i Drogą do Eldorado na czele, nie takie, które po prostu są produktem skierowanym w ich stronę. No i grafiki generyczne strasznie.
Jeśli kogoś nudzi klasyczna karciana gra w wojnę i ma już dosyć grania w nią z dziećmi, to polecam Challengers.
To taka wojna na sterydach, obudowana zasadami. 8-latek ogarnia z łatwością, ja z moim chłopcem dostaję baty regularnie, bo za dużo kombinuję, a on sobie wysmyczył już taktykę i dopasowuje ją do tego, co wylosuje podczas dobierania kart. Potrzeba tu sporo szczęścia, ale nie można być całkowicie bezmyślnym i zdać się tylko na los.
Grę cechuje bardzo duża losowość, wynikającą z ciągłego obrotu kartami, choć jednorazowo nie da się wymienić całości talii. Mniej więcej wiemy co może posiadać przeciwnik, ale jak mu podejdzie karta przy wykładaniu (i nam) oraz co musiał zmienić w swoich zamiarach - tego nie wiemy. Zawsze dostajemy jakiś nowy losowy materiał w postaci jednej lub dwóch kart, który po prostu należy postarać się kreatywnie włączyć do posiadanej talii, aby coś sensownego ugrać. Przed rozpoczęciem bitwy ostatecznie decydujemy się jakie karty zostają w talii, a co odrzucamy, aby pasowały do jakiejś na szybko ustalonej taktyki, następnie tasujemy, układamy na odwróconym stosie i po kolei wykładamy, wygrywając lub przegrywając kolejne starcia. Karty charakteryzują się różną siłą oraz modyfikatorami działającymi w określonych warunkach.
My zwykle gramy we dwójkę i gra się przyjemnie, choć gra jest policzona maksymalnie aż na ośmioosobową ekipę. Liczba graczy musi być parzysta, a jeśli nie jest, to do pomocy służy bot, prosta automa, który może obsługiwać też tryb solo.
Jednak kupowanie tej gry dla trybu solo jest pomyłką. Wystarczy, by zastąpić jednego brakującego gracza na pojedyczne starrcie przy większej, nieparzystej ilości chętnych, ale absolutnie nie nadaje się do samodzielnych posiedzeń.
To miła, prosta, ale nie prostacka gra dla całej rodziny i na grono znajomych, choć obstawiałbym bardziej młodych ludzi od 8 do kilkunastu lat. Widziałbym ją idealnie na przykład w szkolnej bibliotece czy na świetlicy. Jeśli trafi się grono bardziej dorosłe lecz nie nadęte, chcące dobrze, ale lekko rozerwać, to ta gra też dobrze się nada do tego celu.
Wbrew pozorom duża (ale nie nieskończona i zupełnie niekontrolowana) losowość nie niszczy tego tytułu.
Na minus trochę spolszczenie, bo już wyłapaliśmy różnicę w stosunku do wersji angielskiej opisu na jednej z kart, gdzie niestety pominięcie angielskiego słowa czyni polski zapis bezsensownym, bezużytecznym. Trzeba było uzupełnić samemu ten brak na podstawie zdjęcia kart z angielskiej wersji. Różni się też tytuł jednej z kart w porównaniu z instrukcją, choć to akurat nie zmienia niczego, zamieniono "dobry" na "grzeczny", ale można się domyślić, o co chodzi. Obie pomyłki dotyczą kart automy.