Gra jest bardzo innowacyjna, gdyż składa się praktycznie z samych kafelków terenu, które jednocześnie definiują, jakie akcje możemy zrobić, są naszą "walutą" czy określają naszą "siłę". Na swoich bokach mają bowiem polany, las, jeziora, drogi, czy góry, a to, jak dołożymy kafelek do planszy definiuje, co możemy zrobić. Bardzo sprytne. Powoduje to też, że mamy tu trochę decyzji, jak zagrać kafelek, to pierwsza sprawa, a druga, nawet istotniejsza, jakie kafelki zachować, bo mogą przydać nam się podczas walki. Gra jest szybka, ciekawa, ale niewybaczalnym mankamentem jest dla mnie fakt, że malutkie figureczki są tego samego koloru. Niby plastik, więc w ogóle fajnie, że w ogóle są, ale do diabła, strasznie ciężko je odróżniać od siebie. Na dwie osoby spoko, swoją drogą dobrze się skaluje, ale na 4 osoby nie wyobrażam sobie tego, bez pomalowania ich na jakieś kolory podstawowe.
Zaletą też jest to, że mamy asymetryczne zdolności naszych klanów i trochę ich jest, oraz bardzie złożony tryb bazujący na wioskach, jakie zajmujemy co dokłada kolejną warstwę do już i tak udanego ciasta.
Blood of the Northmen to gra z wikingami w roli głównej i jak na tych wojowników przystało nie zabraknie też wali. Elementami gry są wyłącznie kafelki i małe figurki, co z pewnością wpływa pozytywnie na czas przygotowania rozgrywki jednak jest również mały minus ponieważ wspomniane kafelki są zarwono planszą, punktami walki, jak i również akcjami na początku mamy sporo do zapamiętania. Gra niestety Nas nie porwała, ale może Wam spodoba się bardziej.