Liczba wystawionych
opinii: 684
17.05.2024 12:02
Kolejna dwuosobówka w mojej kolekcji. Nie wiem, czy zagrzeje miejsce na stałe, ale po dwóch partiach, stwierdzam, że całkiem dobrze się przy niej bawię. Jeszcze nie jestem w stanie opanować wszystkich kart, więc mam co odkrywać. Gra ma ciekawy i specyficzny przebieg rund. Raz mamy draft, innym razem go nie mamy, raz możemy wymieniać karty innym razem nie. Karty zagrane na surowce wrócą nam w następnej rundzie, więc co planować. Musimy również zarządzać miejscem w magazynie oraz w browarze i piecu chlebowym. Ładne komponenty, ciekawe mechaniki, szybki czas rozgrywki. Póki co, gra mnie bawi, choć boję się, że po 10 partiach może nie mieć już nic do zaoferowania.
Ocena po 2 partiach. Czas gry = 33 min.
Liczba wystawionych
opinii: 332
08.11.2023 05:42
Piwem i chlebem
Siadajcie do stołu, migiem podam poczęstunek. Mam piwo rzemieślnicze... a jednak już nie mam. Chlebka ukroję własnoręcznie pieczonego... co właśnie się skończył. Ale nic to. Na stół podamy Beer & Bread. To nawet lepiej, bo na dłużej starczy.
Scott Almes to ten facet od serii Tiny Epic. Beer & Bread nie jest ani tiny ani epic, za to na dwie osoby. Cwana, mała gra.
Trzeba tu w ciągu sześciu rund nastukać jak najwięcej punktów za wyprodukowane karty piwa i chlebków, ale z małym, sprytnym twistem. W finalnej punktacji osobno liczy się wartość pieczywa i trunku, zaś końcowym wynikiem jest mniejsza suma monet zdobyta w jednej z tych dwóch kategorii. Knizia często robi graczom takie numery, żeby balansować rozgrywkę. I tu też należy trzymać równowagę między napitkiem, a zakąską.
Tiny Agricola
Gra wygląda na kompaktową Agricolę z sielską planszą, klasycznymi drewienkami zasobów i funkcjonalną siermiężnością kart. Wykonanie na poziomie uczciwego Klemensa. Duży plus za to, że pan Menzel stworzył tak ultra biesiadną okładkę.
Piwo draftowe
Gra toczy się naprzemiennym rytmem rund obfitych i nieurodzajnych. Rządzą się one odmiennymi prawami.
W tłustych latach na planszy pojawia się więcej zasobów. Karty użyte do żniw powrócą na rękę po zakończeniu rundy. A co najważniejsze, rozgrywka przebiega tu pod dyktando starego dobrego draftu.
Do zagrania jest ręka pięciu kart. Po wyłożeniu i rozpatrzeniu karty, pozostałe rywale przekazują sobie nawzajem. I tak aż do zejścia ze wszystkich.
O matko tekturowa, jakie to jest dobre!
Karty są multifunkcyjne, każdą da się zagrać na jeden z trzech sposobów. Nie tylko decyduje się, której jak użyć, ale jeszcze trzeba brać pod uwagę, jakie przyjdzie oddać przeciwnikowi. Planowanie na tym etapie jest obarczone ogromnym ryzykiem. Dlatego, kiedy coś już wyjdzie, to cieszy bardziej.
W chudych latach znacznie mniej pojawia się surowców, draft jest zakazany, gdyż zamiast niego pojawia się wystawka trzech kart, na które można wymieniać te z ręki.
Interakcja w tych fazach gry ma nieco inny smak, taki słodko-gorzki. Nie trzeba już bezpośrednio oddawać rywalowi kart do ręki, zamiast tego może skorzystać z nich pośrednio.
Wystawkę kart do wymiany obsługuje się w ten sposób, że zamienia kartę z ręki na wybraną i tę właśnie pozyskaną zagrywa. Daje to większe opcje wyboru i pole manewru, ale tworzy okazję do wykorzystania właśnie oddanej karty przez przeciwnika. Też wypadałoby pilnować, co się oddaje.
Po rundzie niedoboru karty zagrane na żniwa oraz te z wystawki spadają do discardu, a gra wkracza znów w fazę dostatku.
Beer & Bread ma dwa oblicza. Jedno to bezpośrednia interakcja w ścisłym drafcie, a drugie jest pośrednim podkładaniem sobie kart. Tak czy siak nie da się grać bez patrzenia temu drugiemu na ręce.
O mój chmielu!
Lubię karty wielorakiego przeznaczenia. Na jednym kartoniku mieści się tyle okazji do zdrowego pokombinowania.
Góra karty pokazuje zasoby, które można dzięki niej zebrać. Po prostu bierze się to, co jest narysowane. Karty w żniwach nakłada się jedną na drugą tak, że mają odsłonięte zasoby i teraz kosi się to, co na wierzchniej i w kolumnie na kartach pod spodem, która się właśnie zgrabnie utworzyła. Bardzo to sprytny, kaskadowy sposób pozyskiwania zasobów.
Środek karty przedstawia piwko lub chlebek, które da się z niej wykraftować za pomocą wskazanych zasobów. Wypieczony albo uwarzony produkt finalny ląduje odpowiednio na browarze czy piekarni blokując miejsce produkcji. Gra wcale nie tak subtelnie wymusza balansowanie przetwórstwa, ale daje sposoby na poradzenie sobie z ograniczeniami.
Na dole karty widnieje specjalna umiejętność, bonus, zasada, reguła, które staną się aktywne po wykonaniu akcji ulepszenia. Wsuwa się kartę pod planszę w wyznaczonym miejscu i stosuje się do widocznego tekstu. Nie dość, że do gry wchodzą różne bonusy, to ulepszanie powoduje wyczyszczenie piekarni i browaru z kart, co uwalnia moce przerobowe.
Z tych pięciu kart trzeba sobie udziergać łańcuszek produkcyjny, zbudować taki malutki, pocieszny silniczek zdolny do napędzania piwno-chlebowej manufaktury, cały czas wzajemnie wchodząc sobie w paradę.
Dożynki u sołtysa
Beer & Bread ani na moment nie pozwala zapomnieć, że dwóch przy planszy to o jednego za dużo.
Nawet w tak banalną kwestię jak radzenie sobie z nadwyżką surowców rywal może się wtrącić. Kiedy bardzo mało pojemny magazyn się przepełnia, trzeba z bólem serca wybrać nadwyżkę do utylizacji. I tu do głosu dochodzi przeciwnik, który może zdecydować, jakie ze zbędnych zadobów życzy sobie zatrzymać. Taki właśnie błysk geniuszu awansuje gry do pierwszej ligi. Tutaj w zarządzaniu odpadami też trzeba brać pod uwagę rywala.
Zasobność pól z surowcami bardzo liczy się w w kalkulacjach, gdyż zwłaszcza w nieurodzajnych rundach, plonów może dla obu nie starczyć.
Nie dość, że należy pilnować wartości wyprodukowanych kart piwa i chleba, to jeszcze można skombować je z przeróżnymi warunkami bonusowej punktacji końcowej zdobywanymi dzięki ulepszeniom. Trzeba myśleć jak przekupka, aby wyjść na swoje i szukać sposobu na przechytrzenie konkurenta.
Do oberka trzeba dwojga
Świetna gra. Jak zabawa w remizie. Masz gwarancję imprezy roku z obiciem facjaty w gratisie. A wspomnienia bezcenne.
Beer & Bread jest ciągłym deptaniem sobie po odciskach. Trzeba tu podejmować szybkie decyzje, kombinować na bieżąco, ale też jest możliwość planowania sobie ręki na chude czasy przez zagranie z głową kart na żniwa w roku obfitości.
Polecam Beer & Bread podawać do stołu z wędzoną kiełbasą, zsiadłym mlekiem, smalczykiem, ogóreczkiem. Rarytas.