Liczba wystawionych
opinii: 332
08.08.2021 13:04
Pod półsłońcem Antarktydy, na eurosuchym wiecznym lodzie przeprowadzamy lokalną terraformację.
Kołem zamachowym gry jest bardzo sprytny mechanizm, nazwijmy go "ship placement".
Kiedy wędrująca wokół planszy połówka słońca zatrzyma się w sektorze, gdzie nasz statek znajduje się najbliżej życiodajnej gwiazdy, możemy wykonać swój ruch.
Ma to jakieś uzasadnienie nomen omen klimatyczne, bo może słońce roztapia trochę lodu, lub zasila panele solarne i dzielny, drewniany statek może wyruszyć w podróż wzdłuż wybrzeża Antarktydy.
W sektorze, w którym umieścimy nasz okręt możemy wykonać jedną z kilku akcji. Wzniesiemy budynek, bo to euro, a dostęp do zasobów potrzebnych do jego konstrukcji zapewnią nam nasze statki umieszczone we właściwych sektorach.
Zwodujemy nowy okręt, o ile zacumowaliśmy przy stoczni, a inni gracze otrzymają do wykorzystania kartę stoczni, dającą różnorakie bonusy, gdyż nad biegunem unosi się duch kolektywizmu i postępu.
Pchniemy do przodu rozwój nauki na właściwym torze badań zgodnie z ilością naukowców i rodzajem stacji badawczej, którą odwiedzimy.
Kluczem do podbiegunowego sukcesu jest przemyślane rozmieszczanie statków i mepli kadry naukowej.
Kolejność ustawienia okrętów względem słońca ma ogromne znaczenie, bo może pozwolić cwanemu badaczowi rozegrać kilka tur pod rząd.
Liczba swoich badaczy i okrętów zgromadzona w danym sektorze ma niebagatelny wpływ na końcową punktację, bo gra sowicie nagradza pierwszego na podium.
Końcowa punktacja to klasyczne liczenie przewag w sektorach, wyników na torach naukowych, punktów z kart budowy i za odrzucone zasoby, bo gra premiuje altruistyczne postępki.
Antarktyda to zimnokrwiste, wyrachowane, suche euro.