Jako entuzjasta "dużego" Scythea, a jednocześnie świeżo upieczony ojciec, już planuję, jak tu moje latorośle w przyszłości zarazić swoją pasją do gier planszowych, a szczególnie do wspomnianego tytułu. Dlatego uwagę moją przykuła gra "My Little Scythe". Po wstępnym zapoznaniu się z instrukcją, stwierdziłem, że gra może się do tego celu nadawać bardziej, niż idealnie. O tym jednak będę miał okazję przekonać się dopiero za kilka lat, gdy dzieci nauczą się sprawnie mówić, liczyć i rozumować. Tymczasem nie mogłem powstrzymać się od wypróbowania gry w pierwszej rozgrywce z żoną.
Tym, co od razu przykuło moją uwagę jest waga gry - jeszcze nie miałem w ręku tak ciężkiego pudełka w tym rozmiarze. Po jego otworzeniu przestaje to zupełnie dziwić, ponieważ elementy wykonane są z grubego i solidneogo kartonu, a figurki są spore i masywne.
Jakość wykonania zasługuje na specjalne wyróżnienie. Chciałoby się, żeby większość "dorosłych" gier była wydana z taką dbałością o jakość. Gra wygląda po prostu bajecznie, a projekt graficzny całości jest spójny i zwyczajnie cieszy oko.
Figurki zwierzątek, pomimo dostosowania rozmiarami dla dzieci, są szczegółowe i zaprojektowane bardzo ciekawie. Pozostałe elementy plastikowe, jak kryształy i jabłka wykonane są z wysokiej jakości plastiku i są niezwykle przyjemne w dotyku. Nawet zwyczajne z pozoru pionki wyróżniają się gładkością i połyskiem. Mistrzostwo w prostocie.
Jedyne, co odrobinę zburzyło mój zachwyt, jest pewien rozdźwięk w elementach papierowych, gdzie część z nich wykonana jest z grubego kartonu, część (planszetki gracza) z cienkiego, laminowanego. Część kart jest gruba, część, to standardowe karty. Ale po pierwszej rozgrywce zauważyłem, że ten mały zgrzyt estetyczny, służy jednak zwiększeniu czytelności sytuacji na planszy i wokół niej.
Ponadto wygląd idzie w parze z funkcjonalnością. Pudełko zawiera bardzo praktyczny insert na wszystkie elementy, przez co można je przechowywać w bardzo wygodny sposób.
Po peanach pochwalnych na cześć wykonania czas przejść do kilku słów odnośnie samej rozgrywki, w końcu kupujemy grę, a nie zestaw klocków.
Istrukcja napisana jest zwięźle i zrozumiale. Jednak już podczas pierwszego ruchu figurkami, miałem wątpliwości odnośnie jego zgodności z zasadami i nie znalazłem na nie odpowiedzi w książce zasad. Podczas przeglądania kart, wątpliwości pojawiło się więcej. Ostatecznie skończyło się na zadaniu kilku pytań na forum oryginalnych wydawców gry (anglojęzycznym), gdzie odpowiedziano mi bardzo szybko.
Przedstawienie zasad żonie, która nie jest wielką fanką gier planszowych, poszło sprawnie i tylko jedna reguła sprawiała jej problem jeszcze przez kilka tur. Zasad, jak na grę dla dzieci, jest całkiem sporo, jednak są na tyle przystępne, że już po kilku pierwszych turach, rozgrywka nabrała płynności i tylko od czasu do czasu warto było przypomnieć o jakimś szczególe.
Gra toczyła się leniwie i przyjemnie, ale zanim nabrałem wrażenia, że na dobre się rozkręciła, żona wyciągnęła z kapelusza ostatnie trofeum i zakończyła zabawę. Jednak dzięki doświadczeniu i odrobinie szczęścia, to ja okazałem się zwycięzcą, ponieważ wygranym niekoniecznie jest osoba, która jako pierwsza spełni warunki zwycięstwa, a na ostateczny wynik, ma wpływ więcej czynników.
Na dwójkę graczy na planszy dzieje się niewiele, interakcje między przeciwnikami są prawie żadne i każdy sobie spokojnie zbiera żetony zasobów i wymienia je na dostępne elementy. To samo wrażenie miałem grając w "dorosłego" protoplastę gry, że ta niezbyt dobrze skaluje się na małą liczbę graczy i nabiera rumieńców dopiero, gdy jest ich więcej.
Mechaniki w grze są zwyczajnie uproszczeniem do granic możliwości tych z "dużego" Scythea. Dla osób z nim nieobeznanych, wymienię tylko dwa najciekawsze aspekty:
- nie można dwie tury z rzędu wykonać tej samej akcji, co wymaga myślenia perspektywicznego i planowania przynajmniej dwóch ruchów naprzód,
- zwycięstwo osiąga się poprzez zdobycie czterech spośród ośmiu możliwych trofeów - co wymaga odpowiedniego dobrania strategii do aktualnej sytuacji i myślenia taktycznego.
Te dwa aspekty z pewnością rozwiną zdolności umysłowe naszego dziecka i wyróżniają grę na polu prostolinijnych gier w rzucanie kostką i przesuwaniem pionka o liczbę oczek. Nawet dostępny tutaj spory element losowy - gra posiada aż 5 kostek - też wymaga myślenia krytycznego. Otóż wynik rzutu kostką i tak musi być jeszcze potwierdzony decyzją, czy warto wspomóc przeciwnika za zwiększenie wskaźnika popularności, czy grać bardziej agresywnie i samolubnie. Ważny dla gry jest wskaźnik przyjaźni, który pomaga zdobyć trofea i rozwiązuje dosyć częste remisy, jednak dbanie o niego skutkuje zmniejszeniem dostępności zasobów.
Gra wymaga od nas podejmowania sporej liczby, nieraz nietrywialnych decyzji i chyba to jest mój ulubiony rodzaj planszówek - proste co do zasad, ale dające wiele możliwości.
Jednak jako człowiek, który na skomplikowanych planszówkach spędził całkiem sporo roboczo-godzin, nie mogłem nie zauważyć, że ogólnie świetna mechanika nie ustrzegła się niestety kilku poważnych problemów. Największy stanowią moim zdaniem karty usprawnień. Po zapoznaniu się z nimi, zauważyłem, że niektóre ogromnie zwiększają możliwości gracza, a niektóre są raczej średnie. A wobec faktu, że są bardzo łatwe do wytworzenia, niby obieralne, ale jednak dostępne bardziej losowo i nieusuwalne na czas całej rozgrywki, mogą bardzo szybko dać ogromną przewagę jednym graczom, jednocześnie blokując możliwość rozwoju dla innych.
Podobny efekt, chociaż w mniejszej skali, dotyczy kart charakteru. Każdy gracz otrzymuje jedną losowo i ta sprawia, że zdobycie jednego z trofeów jest dla niego łatwiejsze. Da się na pierwszy rzut oka dostrzec, że niektóre ułatwiają grę bardziej od innych.
Dla tych aspektów gra na pewno nie nadaje się, jako tytuł komeptytywny dla bardziej doświadczonych graczy, których każdy problem z balansem rozgrywki od razu odrzuca od tytułu. Dla kogo jest to więc gra, poza oczywistą odpowiedzią, że do grania rodzinnego?
Myślę, że przy odpowiednim towarzystwie, równie dobrze sprawdzi się, jako tytuł imprezowy dla zupełnie dorosłych graczy, o ile będą mieli w sobie na tyle pokładu dobrego chumoru, by świetnie się bawić przy zbieraniu jabłuszek plastikowymi zwierzątkami i wirtualnym obrzucaniu się ciastem, ale nie na tyle, żeby w skupieniu przez 15 minut wysłuchać i przyswoić zbiór zasad.
Na koniec jeszcze prosta tabelka wad i zalet. Przy czym zaznaczę od razu, że wady w tym zestawieniu należy uznać już za czepialstwo z mojej strony, ponieważ grą jestem autentycznie zachwycony i nie mogę się doczekać, aż moje dzieciaki urosną na tyle, żebym mógł wprowadzić je przy jej pomocy w świat poważnych gier planszowych. A myślę, że do tego celu nada się ona doskonale.
Zalety:
+ elementy wykonane z ogromną dbałością,
+ szczegółowe, jednak masywne i solidne figurki zwierzaków - po prostu przesłodkie,
+ wygodny insert do przechowywania wszystkich elementów gry,
+ proste zasady, jednak nieliniowe i dające spore możliwości,
+ wszelka losowość musi być podparta decyzją gracza,
+ czytelna i zwięzła instrukcja,
+ doskonała do wprowadzenia dziecka, ale też niedoświadczonego dorosłego, w mechaniki skomplikowanych gier planszowych,
+ wątpliwości odnośnie zasad można wyjaśnić na forum oryginalnego wydawcy gry,
+ przy odpowiednim nastawieniu, dorośli będą się bawić przy niej równie dobrze, jak dzieci.
Wady:
- pewna nieścisłość w doborze elementów kartonowych - niektóre z grubego kartonu, inne z cienkiego,
- plansza jest ogromna, więc gra wymaga całkiem sporego stołu, a nie widać szczególnego uzasadnienia dla jej rozmiaru - elementy mogłyby być bez straty dla wrażeń estetycznych i łatwości obsługi przez dzieci o 10-20% mniejsze,
- karty ulepszeń i charakteru mogą dać szybką i sporą przewagę niektórym graczom,
- instrukcja nie zawiera odpowiedzi w szczegółowych kwestiach, w tym dla wielu kart ulepszeń, charakteru, czy nawet dla podstawowej akcji poruszania się,
- niezbyt nadaje się dla doświadczonych graczy,
- jak na grę dla dzieci jest, delikatnie mówiąc, nietania. Jednak po otworzeniu pudełka wiadomo, za co się zapłaciło,
- dodatek do gry, który świetnie urozmaica rozgrywkę i niweluje kilka wad wersji podstawowej, niestety nie jest wydany po polsku, jest obecnie słabo dostępny i według mojej wiedzy, nie ma planów jego wydania w naszym języku. Pozostawi to prawdopodobnie na zawsze pustymi kilka miejsc w insercie, przygotowanych dla figurek z dodatku, w tym rewelacyjnej figurki sterowca, unoszącego się nad mapą.
Opinia bierze udział w konkursie