,

Kaskadia

Na wstępie przyznam, że o Kaskadii nigdy wcześniej nie słyszałem, choć w zasadzie można by analogią skojarzeń przypisać tę nazwę jakiejś krainie geograficznej. W połączeniu z Górami Kaskadowymi brzmi to już bardziej przyziemnie. Chodzi bowiem tu o region północno-zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej na granicy Kanady i USA. Właściwie tematycznie gra mogłaby opowiadać o dowolnym parku narodowym, ale autorzy gry, jak wspominają, szczególnie upodobali sobie ten region świata. Nie ma co z nimi dyskutować, bo wybrali niebanalny sposób na jego promocję. W instrukcji znajdziemy notki informacyjne o samym miejscu, ale też o zwierzętach i ekosystemach przez nie zasiedlonych. Poza tym jest to świetne wyjście do całej serii gier. Potrafię sobie wyobrazić kolejne odsłony z fauną charakterystyczną dla danego kraju. Na niedoszłą wersję o polskich Tatrach już mi się oczy świecą. Co siłą rzeczy zdradza poniekąd moje nastawienie do samej Kaskadii.

Gra zwyczajnie zaskakuje swoją prostotą. Na pierwszy rzut oka nie powinna robić większego wrażenia. Wydawałoby się, że kolejna gra kafelkowa nie wniesie niczego nowego do tej mechaniki i najśmieszniejsze jest to, że wcale nie wnosi. Rozgrywka jest jednak wyjątkowo przyjemna, a najwidoczniej w tym przypadku to akurat wystarczy. I nie wiem, czy jest to zasługa przystępnych zasad, czy zwierzęcej tematyki, ale jako całość ma w sobie jakiś magnes.

Jako gracze będziemy zmagać się z niemal logiczną łamigłówką. W jaki sposób rozmieścić żetony zwierząt, tak aby tworzyły wyznaczone na kartach celów układy. Jednocześnie nie zapominając o jak najlepszym rozmieszczeniu płytek siedlisk. To jest oczywiście duże uproszczenie, bo decyzję zawsze możemy rozpatrywać na kilku płaszczyznach, w zależności od tego co urodzi się w głowie gracza. Bo decyzja jest tylko pozornie prosta. W obszarze gry wyłożone są cztery zestawy par: płytka siedliska z żetonem zwierzęcia. Dobieramy jeden z oferowanych zestawów i dokładamy do startowego terenu lub układu, który już zdążyliśmy zbudować. Pozornie najbardziej interesują nas konkretne żetony zwierząt – w grze mamy pięć gatunków. Choć dla każdego z nich mamy cztery różne karty celów, to co do zasady: niedźwiedzie punktują za konkretną liczbę osobników w stadzie, jelenie w im większym stadzie, tym lepiej, łososie mają tworzyć wędrówki, czyli najdłuższy nieprzerwany ciąg, myszołowy raczej lubią odosobnienie, lisy różnorodność gatunków lub obecność konkretnych w najbliższym sąsiedztwie. Na starcie losujemy jedną kartę wymagań dla każdego zwierzęcia, orientujemy się i planujemy, w co chcemy iść, a następnie kombinujemy, jak to zrealizować. W trakcie gry możemy też zmieniać strategię, szybko dopasowując się do aktualnych warunków.

Więcej informacji do przeanalizowania jest jednak na kafelkach siedlisk. Po pierwsze, wyznaczają gatunki zwierząt, które mogą się tam znaleźć. Co dość łatwo można sobie zwizualizować i podpiąć pod wspomniany dalekowzroczny plan. Idealnie byłoby położyć tam żeton łososia, ale jak będzie lis, czy niedźwiedź, to też nie będzie najgorzej. Tego rodzaju kombinowania należy oczekiwać. Oczywiście, jeśli w zestawie mamy upatrzone zwierzę, to nie ma się nad czym zastanawiać, tylko brać. A zastanawiać się będziemy później. Bo, po drugie, na co powinniśmy zwrócić uwagę, a wydawałoby się mniej istotne, to typy terenu, które oferuje kafelek – również pięć rodzajów. Przydałoby się tak rozbudowywać nasze terytorium, żeby każdy z typów tworzył jak największy nieprzerwany obszar. Będą również za to punkty na koniec gry. Mało tego, lider każdego punktowania może liczyć na niewielki bonus. Dlatego podczas rozgrywki nasze oczy nie są skupione wyłącznie na swoim poletku.

Raz po raz zerkamy do sąsiadów: jak duże połacie lasu utworzyli lub czy na pewno w rozpiętości moczarów wciąż mamy przewagę? Ciekawym posunięciem jest dobranie z rynku tak zwanej płytki kluczowej, oznaczonej ikoną szyszki. Co prawda pozornie trochę nas ogranicza – przedstawia bowiem tylko jedno zwierzę i tylko jeden rodzaj terenu. Pozwala natomiast dysponować żetonem natury. W przyszłych ruchach po użyciu szyszki możemy wybrać z rynku dowolne zwierzę oraz dowolny teren, albo wyczyścić rynek z żetonów zwierząt. Żeton natury w zasobach gracza daje pewną swobodę i spokojną głowę, gdy przyjdą gorsze czasy.

Rozgrywka przewidziana jest na dwadzieścia ruchów każdego gracza. Tyle mamy opcji, aby stworzyć uniwersalny ekosystem, który po prostu lepiej zapunktuje. I choć na pierwszy rzut oka nie ma mowy o interakcji między graczami, to nie bez znaczenia będą poczynania przeciwników. Raczej nie będzie dochodzić do świadomego podkradania żetonów, ale rozżalony wzrok podążający za upatrzonym kafelkiem może być częstym obrazkiem. Wspomniana gra na przewagi w rodzajach terenu też może przynieść kluczowe punkty. Atmosfera przy stole będzie uzależniona od graczy. Bo mimo familijnych zapędów, gra nie unika rywalizacji i zajadli gracze mogą wprowadzić szczyptę mózgożernej optymalizacji, przy okazji zabijając lekkość tytułu. Przesadna analiza rynku i każdego terytorium współgraczy z osobna może znacznie ostudzić zapał do kolejnych partii. Kaskadia powinna być szybką grą z taktycznymi decyzjami i zazwyczaj taką właśnie jest, co często skłania do szybkiego rewanżu.

Twórcy może nie zapewnili wielu opcji na utrzymanie regrywalności tytułu. Losowe zestawy kart zwierząt, mimo że nie wprowadzają rewolucji za każdym razem, to dają poczucie świeżości. Może tak się zdarzyć, że niektóre z kart są na pierwszy rzut oka trudniejsze do wypełnienia lub oferują skromniejsze punkty. Widać później, że gracze mniej chętnie sięgają po konkretny gatunek zwierzęcia. Umiejętna rozbudowa swojej części planszy pozwoli jednak zdobyć kilka punktów na tym pozornie gorszym celu. 

Ciekawym rozwiązaniem na żywotność tytułu jest wariant osiągnięć, które oferuje instrukcja. To również dodatkowy aspekt rywalizacyjny, szczególnie dla stałej ekipy współgraczy. Przed przystąpieniem do rozgrywki można zadeklarować chęć realizacji wymagań jednego z pięćdziesięciu osiągnięć. Każdy sukces zaznaczany jest na specjalnym torze i zbliża nas do zaszczytnego tytułu Biologa Kaskadii – czego i Sobie, i Wam życzę 😉

Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.

Zalety

  • proste zasady
  • warstwa graficzna
  • dobra jakość komponentów
  • świetny tytuł familijny

Wady

  • niektóre karty celów trudniejsze do realizacji

Więcej na boardgamegeek.com | GramywPlanszówkiLucky Duck Games

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze posty
Szukaj