Oryszalk – atlantydzki wyścig o punkty. Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Czacha Games. Wydawnictwo Czacha Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Na Atlantydzie szaleją burze i drży cała ziemia. Duże części lądu znikają pod powierzchnią wody! Przepowiednia wyroczni jest jednoznaczna: proroctwo starożytnych ma się spełnić – wkrótce nastąpi powódź i cała wyspa zostanie zatopiona. Aby stawić czoła temu nadchodzącemu kataklizmowi, Król wysłał swoich odkrywców na poszukiwanie nowego lądu dla Atlantów. Stawką jest przetrwanie całej twojej cywilizacji!

Jako dowodzący ekspedycją, jesteś odpowiedzialny za zbadanie, eksploatację i uwolnienie wyspy od potwornych stworzeń. Wszystko po to, aby przygotować wielki exodus. Musisz być tym, który jako pierwszy znajdzie nowy ląd dla swojej cywilizacji!

No tak, Atlantyda… Nowa gra od Czacha Games zabiera nas właśnie tam. Coś się kończy, ale może uda się znaleźć nowy ląd. W praktyce wcale nie czujemy klimatu ratowania czegokolwiek. Nie zmienia to faktu, że Oryszalk jest bardzo przystępny, rozgrywka wartka, a grafiki co najmniej ładne.

Niejeden mógłby w tym momencie zapytać: ale cóż to za tytuł? Czy nie lepiej by było wykorzystać czegoś związanego z Atlantydą? No właśnie okazuje się, że oryszalk (łac. orichalcum) to wspominany w kilku starożytnych pismach (m. in. u Platona) metal wydobywany na Atlantydzie. Był prawie tak cenny jak złoto. W grze pełni właściwie rolę jego odpowiednika.

Wypada w takim razie przekonać się, cóż takiego przygotowali dla nas: Bruno Cathala (7 Cudów Świata: Pojedynek, Pięć klanów, Cyklady, Kingdomino, Abyss) i Johannes Groupy.

Informacje o grze

O co tu chodzi?

Zadaniem graczy jest jak najszybciej zgromadzić 5 punktów. Kto zrobi to pierwszy, natychmiast wygrywa. Staramy się więc być pierwsi w tym wyścigu o lepsze jutro Atlantydy.

Gra jest podzielona na rundy. W każdej z nich każdy z graczy (w kolejności) wykona jedną turę. Gdy więc przychodzi nasza kolej, wybieramy kartę z toru (2 są za darmo, za pozostałe trzeba dopłacić). Każda karta to właściwie zestaw: kafelek terenu + akcja. Po wybraniu karty dokładamy kafelek do swojej planszy – rozbudowując w ten sposób swój teren. Następnie wykonujemy akcję z karty. Po jej zakończeniu możemy dokupić wykonanie jeszcze jednej akcji (tym razem dowolnej).

Sprawa jest więc dość prosta. Skupmy się teraz na poszczególnych akcjach:

  • zebranie oryszalku – każda z naszych kopalń produkuje jeden oryszalk
  • wyszkolenie hoplitów – każdy z naszych garnizonów wyszkoli jednego wojownika
  • budowa – mamy tu możliwość wybudowania jednej z 4 budowli (na specjalnej planszy mamy dostępne 4 budowle, które muszą być wyłożone na konkretnych typach terenu). Do tego za 5 oryszalków możemy wykuć specjalny medal, który daje po prostu jeden punkt zwycięstwa. Jest tu także jeszcze jedna opcja: wzniesienie świątyni na 4 różnych typach terenu. Taka opcja także zapewni nam punkt zwycięstwa.
  • atak – niektóre z kafli terenu zawierają wulkany. Na takich płytkach od razu dokładamy potwory (oczywiście zaczerpnięte z mitologii). Pobierając więc kartę otrzymujemy także stwora, którego chcemy jak najszybciej pokonać. Dlaczego? Oczywiście otrzymamy za to nagrodę, ale też nie można wygrać gry, gdy na naszej planszy znajduje się jakich potwór.

Atak jest najbardziej losowy, bo za każdego wysłanego do walki hoplitę rzucamy jedną kostką (+ jedna kostka dodatkowo). Rzuty układać się mogą różnie, ale warto dodać, że jedna ze ścianek automatycznie zabija potwora. Może się więc zdarzyć, że jedną kostką (czyli bez udziału żadnego hoplity) pokonamy najsilniejszą hydrę.

W trakcie gry możemy też zdobywać przychylność tytanów. Każdy z nich ma swój ulubiony rodzaj terenu. Gdy jeden z graczy ułoży sektor z przynajmniej 3 danymi typami terenu, wówczas otrzymujemy płytkę tytana. Daje nam to jednorazowy bonus, ale też jest to punkt zwycięstwa. Mamy tu jednak mały haczyk. Przychylność tytana możemy stracić (gdy inny gracz utworzy dany teren na 3 lub więcej kafelkach), a do tego na swojej planszy możemy mieć tylko jeden zdobyty w ten sposób punkt.

 

 

Jak już wspominałem, gra kończy się natychmiast, gdy jeden z graczy zgromadzi 5 punktów. Zostaje on oczywiście zwycięzcą.

Wygląd

Oryszalk wygląda po prostu świetnie. Zaczynając od okładki, a kończąc na planszach graczy czy budynkach. Każdy najmniejszy szczegół został tu dopracowany. Plansza na karty zawiera informacje o koszcie. Podobnie na planszy budynków mamy miejsce i informację o wszystkim, co potrzebne.

Do gry zostały dodane woreczki na żetony budynków, a także na potwory. Dzięki temu ich losowanie jest po prostu wygodne.

Zadbano też o odpowiednie żetony surowców: oryszalk to złote kryształki, a hoplici to drewniani wojownicy o charakterystycznych kształtach.

Plansze graczy zdobią wizerunki bohaterów z Atlantydy. To drobny szczegół, ale dodaje całości smaczku.

Co prawda grafika przypomina trochę komiksy (np. Asteriksa), co jednak nie zmienia faktu, że całość wygląda naprawdę dobrze, spójnie, a przede wszystkim bardzo czytelnie.

Wyścig

Jak już doczytaliśmy w zasadach, mechanizm gry jest dość prosty. Z początku wybieramy kartę + kafel. Tu coś dołożymy, tu coś wyprodukujemy. Koniec. Szybkie tury to fajna sprawa.

Z początku nie bardzo czujemy jakąkolwiek presję, ale z czasem wszystko się zmieni. Ważne, by od początku dobrze zarządzać i zaplanować własną planszę. Kolejne karty i kafelki coraz bardziej zapełniają nasze terytorium. Ważne, by zaplanować miejsce na świątynię (4 różne rodzaje terenu). Ważne, by zdobyć choć jedną przychylność u tytanów. To zawsze jakiś zalążek punktowy.

Oryszalk z początku może się wydawać, że będzie trwał i trwał. Na pierwszy zdobyty punkt przyjdzie nam czekać dobrych kilka rund. Od tego momentu gra zacznie przyspieszać. W końcowej grze gracze mogą zdobyć w kolejce nawet 2 czy 3 punkty. Sprytny plan może wiele zmienić, wszystko za sprawą dodatkowej akcji.

Może się wydawać, że pudełkowe 60 minut jest podejrzane, ale tak faktycznie jest. Gra jest szybka. Jednocześnie mamy poczucie ciekawych decyzji. Nasza plansza się rozwija, zdobywamy coraz więcej wojowników, produkujemy coraz więcej oryszalku. Do tego wszystkiego dochodzą budynki. Niby to tylko jakiś mały skrawek terenu, ale potrafi znacząco zmienić grę i przyspieszyć zwycięstwo. Weźmy chociażby budynek, który pozwala nam mieć przychylność 2 tytanów. Niby niewiele, ale jeden dobrze dobrany i dołożony kafel terenu potrafi zdobyć w ten sposób aż 2 punkty. W dodatkowej akcji dokupujemy za oryszalk medal (czyli kolejny punkt). 3 punkty to dosłownie wygrana w ręku. Mamy tu o wiele więcej ciekawych zdolności, a każdy budynek może naprawdę nieźle przysłużyć się właścicielowi.

OK, wszystko wygląda pięknie, ale co z losowością? Przecież w czasie walk rzucamy kostkami. No tak… Tego nie przeskoczymy i pewnie będziemy musieli nimi rzucić parę razy w trakcie gry. W jednej z rozgrywek zdarzyło mi się, że na mojej planszy pojawiła się hydra – najstraszniejszy z potworów (12 siły). Z początku wystawiłem 2 wojowników. Jedna walka, druga, trzecia, dołożony kolejny wojownik… Dopiero za piątym razem kostki pozwoliły wygrać. W tym czasie inni gracze w jednym rzucie w dodatku za pomocą jednego wojownika pokonywali takie same hydry… Czy jednak wpłynęło to znacząco na wynik? Niekoniecznie. Tamtą rozgrywkę wygrałem właśnie ja. Jednak irytacja w trakcie tylko rosła. Zwłaszcza, że nie można wygrać, gdy na planszy jest jeszcze jakiś potwór.

Inne elementy losowe da się przeżyć. Mamy tu losowy dociąg budynków czy potworów, ale te trafiają na odpowiednie tory i są wybierane dość świadomie.

Warto dodać, że w Oryszalku nie możemy zapomnieć o hoplitach. To dzięki nim walczymy z potworami. To także dzięki nim możemy zdobyć karty leżące ciut dalej na torze. Jeśli o nich zapomnimy, może się zdarzyć, że będziemy zmuszeni dobrać kartę, która właściwie nic nam nie da. Bo cóż nam po akcji walki, gdy nie mamy żadnego potwora na planszy? Z drugiej strony niezmiernie cennym surowcem jest tytułowy oryszalk. Z jednej strony pozwala nam po prostu na dokupienie dodatkowej akcji. Z drugiej (tej ważniejszej) – kupowanie medali dających punkty zwycięstwa. A każdy punkt jest tutaj na wagę złota. 

Zmierzając powoli w stronę podsumowania powiedzmy jeszcze ciut o skalowaniu. Gra umożliwia rozgrywkę w gronie od 2 do 4 osób. Im więcej osób przy planszy, tym jest ciekawiej, ale też i ciut dłużej. Nie ma się co jednak przejmować: gra zajmie w maksymalnym składzie około godziny. Przy dwóch osobach mamy naprawdę szybki pojedynek. Dokładnie wiemy, co robi i co zamierza przeciwnik. Możemy parę rzeczy mu zablokować. Im więcej osób, tym trochę mniej skupiamy się na innych. Lepiej dołożyć coś pasującego do swojej planszy niż tylko psuć plan innym. 

Podsumowanie

Oryszalk to świetna gra rodzinna. Proste zasady, płynna rozgrywka, świetne wykonanie. Czegóż chcieć więcej? Próg wiekowy zakłada, że będzie to gra dla minimum 10-latków. Jest to dość sensowne założenie, ale z pewnością ogarnąć całość może i młodszy gracz. Nie ma tu właściwie żadnego tekstu, a całość jest świetnie przedstawiona za pomocą ikonek. 

Oczywiście starsi też znajdą tu dla siebie porządną rozrywkę. Jest tu nad czym pomyśleć. Za każdym razem nasza plansza będzie wyglądać inaczej, pojawią się inne budynki i inne potwory (a przynajmniej w innej kolejności). Za każdym też razem przeciwnicy mogą obrać inne strategie. A skoro Oryszalk to wyścig, to i my będziemy musieli żywo reagować na to, co dzieje się na torze. Jak już wcześniej wspomniałem, trzeba się tu mieć cały czas na baczności, by żaden z rywali nas nie zaskoczył i niespodziewanie nie zakończył rozgrywki. 

Gra jest więcej niż dobra, a przy tym naprawdę dobrze przemyślana i sprawna mechanicznie. Zdecydowanie polecam spróbować. 

Plusy
  • świetny tytuł rodzinny
  • proste zasady
  • płynna rozgrywka
  • ilustracje, jakość wykonania
  • regrywalność 
Plusy / minusy
  • tematyka ratowania Atlantydy jest daleko w tle
Minusy
  • jak dla mnie brak

Ocena:

Oryszalk ma spore szanse, by stać się nową klasyką. Zresztą z rąk Bruna Cathali wyszło niejedno cudeńko. Oryszalk przy całej swej prostocie i godzinnej rozgrywce daje szansę pokombinować. Przy tym mamy tu cały czas napięcie, bo gra to wyścig o punkty. Kto zbierze ich pięć, natychmiast wygra. Trzeba się więc mieć na baczności i uważać na rywali. 

Dziękujemy wydawnictwu Czacha Games za przekazanie gry do recenzji.

 

Łukasz Hapka

Game Details
NameOrichalcum (2022)
ZłożonośćMedium Light [2.24]
BGG Ranking1933 [7.23]
Player Count (Recommended)2-4 (1-4)
Projektant/ProjektanciBruno Cathala and Johannes Goupy
GrafikaPaul Mafayon
WydawcaCatch Up Games, Czacha Games, Evrikus, Games7Days, HOT Games, Maldito Games, Pandasaurus Games, Pegasus Spiele and TLAMA games
MechanizmyAction Drafting, Dice Rolling, Race, Sudden Death Ending and Tile Placement
Łukasz Hapka