Brazil: Świt Imperium – recenzja – kolorowy wyścig po dominację i punkty.


Ciężkich gier euro ostatnio mamy wysyp. Pomiędzy nimi czai się kolorowa i egzotyczna pozycja o rozwoju naszej frakcji, budowaniu budynków i walce z obcymi mocarstwami w blasku brazylijskiego słońca. Brzmi sielankowo ale nie oceniajmy gry po pudełku. Czy Brazil: Świt Imperium ma w sobie to coś, co wyróżni ją od innych gier? Zapraszam do recenzji.

Brazil: Świt Imperium to tytuł wydany w Polsce przez wydawnictwo Lucrum Games. Wcielamy się w przedstawicieli różnych międzynarodowych imperiów i będziemy podbijać, plądrować, budować oraz produkować nowe towary. Wszystko to w imię wykonania kart misji i zdobycia jak największej liczby punktów zwycięstwa. Odkryto Nowy Świat, który kusi bogactwem i nowymi możliwościami. Nie tylko my o tym wiemy, więc maksymalnie czterech graczy stanie do walki i ziemię, i zasoby. Na modularnej planszy będziemy zajmować nowe tereny, na których wzniesiemy pierwsze budowle dostarczające niezbędnych surowców. Zbudujemy także wojsko potrzebne do ekspansji lub obrony naszych włości. Nie możemy też zaniedbać naukowych aspektów, bo inni nie śpią i starają się nas wyprzedzić. Mapa skrywa trochę niewiadomych, więc będziemy odkrywać jej sekrety w trakcie rozgrywki. Na koniec jak to zwykle bywa podczas zmagań przy planszy, zwycięzca może być tylko jeden.

W kilku słowach, jak gramy

Na samym początku musimy wybrać jedną z map, na której będziemy toczyć nasze potyczki. Do wyboru jest kilkanaście, a twórcy nie zasypiają i na stronach internetowych pojawiają się coraz nowsze propozycje. Po rozłożeniu elementów każdy z graczy z otrzymanych kart misji wybiera po jednej z każdej ery. Tura składa się z dwóch faz – akcji oraz ruchów. W swojej turze gracze mają do wyboru jedną z pięciu akcji. Przesuwa swój żeton na wybrane wolne pole i rozpatruje jego efekty. Nie może zostać na tym samym polu, które zajmował w poprzedniej rundzie. Akcje dzielą się na górną część dostępną zawsze oraz ewentualną sekcję bonusów dostępnych po ich ulepszeniu odpowiednią manufakturą.

Rekrutacja pozwala na rekrutowanie nowych jednostek, płacąc nadrukowany przy nich koszt oraz dociągnięcie karty bitwy. Jednostki trafiają na nasze dowolne miasto. Raz zakupiona jednostka nigdy już nie wróci na swoje początkowe miejsce. Jeżeli taka jednostka zostanie pokonana, to w ramach akcji można ją później wystawić na planszę, nie ponosząc dodatkowych kosztów.

Akcja obrazu pozwala nam na zakup karty z dostępnej puli. Obrazy zapewniają różnorakie efekty jednorazowe lub przykładowo mogą wzmocnić naszą produkcję. Każda z takich kart dostarcza też punktów na koniec gry. Budowa pozwala na wznoszenie nowych budowli lub zakładanie miast regionalnych. Wznosząc nowy budynek musimy go wyłożyć na odpowiednim terenie sąsiadującym z jednym z naszych kafelków. Budując nigdy nie możemy sąsiadować z elementami przeciwnika. Żeby założyć miasto regionalne musimy mieć odpowiednie surowce oraz naszą jednostkę monarchy na wybranym polu.

Akcja reformy pozwala na opcjonalne ulepszanie budynków i obowiązkowe zapełnienie ich surowcami. Żeby wykonać tę akcję wybrany przez nas budynek nie może zawierać żadnych znaczników surowców. Rozwój pozwala na budowanie manufaktur potrzebnych do odblokowania bonusów przy różnych akcjach. Znaczniki manufaktur mają różne kształty i pasują tylko do określonych pól. Akcja Portu pozwala na dobranie dowolnego surowca natomiast Handel pozwala na wymianę surowców i kart na inne znaczniki. Obie akcje dodają pasywne premie do ataku i ewentualnej obrony przed wrogiem podczas rozstrzygania bitwy.

Po wykonaniu akcji zawsze mamy do dyspozycji podstawowy ruch wybraną przez nas jednostką na dowolne pole. Każda akcja przynosi nam także dodatkowy ruch z pewnymi ograniczeniami w zależności od tego, co wybraliśmy. Jeżeli nasza jednostka wkroczy na teren zajmowany przez armię, budynki czy miasta przeciwnika następuje bitwa. Gracze dokładają karty bitwy i sumują swoją siłę militarną. Pokonane jednostki zostają rozbite i wracają na planszetki przeciwnika. Jeżeli okupujemy pole z surowcami, to stajemy się ich właścicielami, aż do momentu opuszczenia przez nasze jednostki.

Przez całą rozgrywkę gracze starają się spełnić warunki na swoich kartach misji. Jeżeli jeden z graczy wypełni misję z pierwszej ery następuje zmiana znaczników bieżącej ery na kolejną u wszystkich gracz, a stary ląduje pod wybraną opcją jako bonus. W nagrodę za wykonanie zadania możemy też zbudować jeden z pałaców dostępnych na naszej planszetce. Gracz, który jako pierwszy wykona wszystkie trzy misje (może to robić w dowolnej kolejności) inicjuje koniec gry i finałowe podliczanie punktów. Osoba, która zdobędzie ich najwięcej wygrywa.

Wykonanie

Brazi: Świt Imperium prezentuje się świetnie. Wszystko jest kolorowe, a feeria barw aż się wylewa z każdego z elementów. W tej całej tęczy wszystko jest czytelne i przyjemne w odbiorze. Gra ma sporo elementów wydanych na bogato. Dostajemy fajne surowce, które możemy trzymać w specjalnej wyprasce. Z tym insertem to trochę dziwna sprawa, bo mieści tylko część elementów, tak jakby na pół gry już nie starczyło budżetu. Poziom pałaców możemy rozpoznać po liczbie wyciętych okienek w każdym z drewienek. Na stole prezentuje się to naprawdę dobrze. Kartonowe elementy są solidne i nie powinny się szybko zniszczyć.

Warto zagrać?

Brazil: Świt Imperium to swoista niespodzianka wśród ostatnio poznanych przeze mnie gier. Grafiki przyciągały oko, instrukcja po przeczytaniu również nie odpychała, ale jakoś tak czułem, że w tej grze nie ma nic nowego, i to raczej kilka sprawdzonych pomysłów. I w gruncie rzeczy tak jest. Nie uświadczymy jakiegoś innowacyjnego, mechanicznego twistu, ale dostajemy świetny mix znanych i lubianych rozwiązań. Brazil to solidny i bardzo udany tytuł, który swoich fanów na pewno znajdzie. Od razu rozwieję wątpliwości fanów cywilizacji – Brazil grą cywilizacyjną na pewno nie jest. Bardzo przyjemnie się obserwuje rozwój naszego terenu, wystawianie budynków na planszę i ulepszanie pól daje frajdę osobom lubiącym widzieć progres swoich działań, ale pełnego rozwoju cywilizacyjnego tu nie uświadczymy. To wcale nie znaczy, że jest mi z tym źle, wręcz przeciwnie. Brazil naprawdę świetnie działa i potrafi do siebie zachęcić już po pierwszej partii.

Podoba mi się mechanika wyboru akcji, którą przeprowadzimy w naszej turze. Nie może być taka sama jak poprzednia, więc musimy dobrze zaplanować kolejne akcje. Dobrze jest też w pełni wykorzystać możliwości dodatkowego ruchu, bo mało optymalne rozwiązania prędzej czy później się na nas mszczą. Brazil: Imperium nagradza doświadczenie i ogranych graczy, chociaż zdarza się, że nowicjusz może sprawić niespodziankę. Po prostu po kilku grach widać co, z czym dobrze działa i jakie kierunki są dobre na początek. Gra na pierwszy rzut oka nie wygląda na skomplikowaną, ale po bliższym sprawdzeniu ilość zależności robi wrażenie. Ciekawe i naturalne jest też reformowanie budynków i dorzucanie nowych surowców dopiero w momencie, gdy zużyjemy już istniejące. Nie produkujemy na zapas, a jakoś musimy zużyć ten ostatni surowiec przed otrzymaniem świeżutkiej puli.

Sporo osób zarzuca Brazil podobieństwo do Scythe, dużej i dość znanej gry od Stonemaier Games, wydanej u nas przez Phalanx. Na pierwszy rzut oka faktycznie można stwierdzić, że autor Brazil intensywnie grał w Scythe i co lepsze pomysły zaadaptował do swojego tytułu, ale koniec końców gra wyszła trochę mniej złożona z uproszczonymi elementami i naciskami rozłożonymi trochę w inne obszary rozgrywki. Okej, mechanika akcji jest podobna, odkrycia również widziałem w Scythe, ale Brazil ma na tyle dużo różnic i jako całość się broni. Jak czerpać inspiracje, to od najlepszych!

Jeżeli jesteście fanami bitew i zmagań z innymi, to muszę was rozczarować – Brazi nie jest grą wojenną, a bitwy mają drugorzędne znaczenie. Niektóre układy mam wręcz utrudniają toczenie walk i naprawdę trzeba się postarać, żeby kogoś zaatakować. Nie są bezwartościowe i ataki na innych mogą być dobrą strategią, ale pacyfiści odnajdą się równie dobrze i mogą wygrać bez wysłania, chociażby jednego żołnierza na tereny oponentów.

Gra toczy się płynnym rytmem bez większych przestojów. Tury są szybkie i nie musimy w nieskończoność czekać na naszą kolejkę, ponieważ w większości przypadków nasz ruch możemy już obmyślać podczas tur innych graczy. Akcje nie są skomplikowane i przeprowadzamy je sprawnie i szybko. Pyk, ruch, coś tam dorzucimy i lecimy dalej.

Zawsze byłem fanem asymetrycznych rozwiązań, a takich mamy pełno w Brazil. Zacznijmy od liderów naszych frakcji, którzy mają unikatowe zdolności. Koszta oddziałów także są różne w zależności od planszetki, którą mamy co może determinować nasz styl rozgrywki, a w kolejnej partii dać zupełnie inne doświadczenia, próbując innej kombinacji. Dodajemy do tego karty obrazów, które jeszcze bardziej indywidualizują nasze poczynania w każdej partii. Robi się z tego prawdziwie wystrzałowa mieszanka, która zapewni dość spory zastrzyk zmienności i nie pozwoli Brazil zestarzeć się tak szybko.

Jeżeli chodzi o losowość, to w grze jest. Nie ma co mydlić oczu, ta gra czasami wymaga okruszek szczęścia, chociażby przy odwracaniu kafli odkryć. Jeden zdobędzie maniok i surowiec, a kto inny odkryje żeton usprawniający produkcję wokół pól. To jeszcze nie znaczy, że to strasznie niesprawiedliwe, ale czasami komuś da kopa w rozwoju, a innym razem piękne, okrągłe zero. Obrazy też wychodzą losowo, więc po naszym ruchu okazuje się, że dołożyliśmy super fajną kartę, którą będzie mógł kupić nasz sąsiad. Taki już urok tej gry, gdzie raz idzie nam dobrze, a czasami wiatr dmucha w oczy.

Gra ma masę fantastycznych pomysłów, ale niektóre z nich uważam za niewykorzystane w pełni. Może to jakaś furtka na dodatki, chociaż takich miast regionalnych już raczej nic nie zmieni. Co z tego, że koszta są inne, skoro każde dostarcza nam punktów. Tutaj, aż się prosi o jakieś indywidualne podejście do każdego z nich. Rozumiem, że to kwestia balansu i testów, ale z punktu widzenia graczy to byłoby fajne udoskonalenie. Brazil posiada również wariant solo, który jest bardziej ciekawostką i nie jest tak satysfakcjonujący jak pełna rozgrywka z żywymi ludźmi. Jeżeli kupujecie tę grę tylko z tego względu, to raczej nie polecam.

Dla kogo w ogóle jest Brazil? Wydaje mi się, że dobrym targetem będzie średniozaawansowany gracz, który szuka ciekawie wyglądającego euro bez encyklopedii z zasadami. Wydanie jest bogate, a mechanicznie gra się dobrze broni i na pewno spodoba się wielu osobom. Gracze zaawansowani pewnie będą zaciekawieni, ale gra może się okazać trochę za prosta i zbyt mało złożona jak na ich gusta. Niemniej Brazil to na pewno świetne i przyjemne euro warte swoich pieniędzy. Stosunek cena do jakości wykonania i radochy z rozgrywki jest bardzo pozytywny.

Podsumowanie

Brazil: Świt Imperium to średniej wagi eurasek wyróżniający się ładnym wykonaniem i nie mniej dobrą rozgrywką. Toczymy walkę – często bezkrwawą – o nowe tereny i rozbudowujemy swoją potęgę. Sporo ciekawych decyzji, wznoszenia budynków i mielenia surowcami w połączeniu z przystępnymi zasadami dały zaskakująco dobry efekt. Grało mi się przyjemnie, z każdą kolejną partią wciągałem się coraz bardziej. Gra na pewno będzie nieraz lądowała na moim stole i chętnie pokażę ją innym. Solidny i dobry tytuł, który śmiało mogę polecić!

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Lucrum Games za wysłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Hansa Teutonica?

Brazil: Świt Imperium w dobrej cenie można kupić tutaj.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Horizon Forbidden West - Osiągnięcia i Jak zdobyć platynę - Poradnik
Następny Horizon Forbidden West - Recenzja - Dziki Zachód