Wysokie napięcie – krytyczny rzut okiem. Recenzja

Szkoda czasu na granie w słabe gry, tym bardziej że na dzień dzisiejszy serwis boardgamegeek wyświetla liczbę przekraczającą 59 tysięcy tytułów, i chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że ta liczba gier ciągle rośnie. W takim ogromie dostępnych pozycji trudno oddzielić ziarno od plew, i za każdym razem, już przy czytaniu instrukcji podejmujemy ryzyko. Stawiamy na szali własny czas, czy też znudzone spojrzenia współgraczy siedzących z nami przy stole. A już na pewno ogarnie nas czarna rozpacz kiedy kupimy taką nietrafiona grę, i ciężko zarobione pln’y wyrzuciliśmy w błoto a właściwie w pudło. Moją czarną owcą na regale z grami jest paradoksalnie zdobywca nagrody dla gry roku 2007 „Wysokie napięcie” Friedemanna Friese. Historia tej gry na mojej półce nie odbiega od standardów nabywania nowych gier, otóż po licznych pochlebnych opiniach i zaznajomieniu się z mechaniką kupiłem i zagrałem, nawet więcej niż raz, a szkoda bo mogłem wtedy grać w coś o wiele bardziej interesującego…

Nie będę tu z aptekarską precyzją opisywał zasad i wykonania, bo o tej grze napisano już wiele. Tekst ten jest raczej owocem mojego zdziwienia co do pozycji tej gry w wielu osobistych rankingach graczy, ale też ciągłej nadziei na odkrycie tego co dostrzegli inni siadając do partii „Wysokiego Napięcia”. I z całą pewnością nie będzie to obiektywna ocena, choć będę się starał zachować rozwagę przy rzucaniu obelgami w tytuł, z którym nie kojarzy mi się nic dobrego oprócz pamiętnego zwycięstwa mojej siostry, które jak sądząc po spontanicznej reakcji dostarczyło jej wiele radości i satysfakcji.

Otwarcie pudełka nie wiązało się z jakimiś nadzwyczajnymi odczuciami, sporo powietrza, swojskie banknoty przywołujące wspomnienia eurobiznesu, drewniane znaczniki graczy i surowców, oraz karty elektrowni. Niestandardowe gabaryty pudełka usprawiedliwia jedynie rozmiar planszy, której oprawa graficzna w pełni oddaje industrialny klimat. W pudełku oczywiście znajdziemy jeszcze instrukcję, która okazała się bardzo przystępna, i po jej lekturze właściwie nie pojawiają się żadne wątpliwości co do mechanizmów rządzących w grze. Można nawet powiedzieć że zaznajamianie się z zasadami „Wysokiego napięcia” nomen omen podnosiło napięcie przed pierwszą rozgrywką.

Gra wydaje się mieć wiele zalet. Licytację o elektrownie, które powinny dostarczać emocji i interakcji pomiędzy graczami. Są działające na wyobraźnię pieniądze, rządzące w świecie potentatów sieci energetycznych. Budowa tych właśnie sieci także zdaję się być satysfakcjonująca dla uczestników rozgrywki, bo przecież każdy lubi coś tworzyć. Ponadto będzie nam dane na własnej skórze poczuć mechanizm popytu i podaży rządzący rynkiem surowców, których będziemy potrzebować do prężnego działania naszych elektrowni. Swoja drogą ów mechanizm mimo swojej prostoty jest bardzo ciekawy i dobrze sprawdza się podczas rozgrywki. Szkoda, że to wszystko atrakcyjnie prezentuje się tylko na papierze, ot taki papierowy tygrys, który przy poznaniu okazuje się co najwyżej małym kotkiem. Moim współgraczom WN zawsze się podobało, mało tego jest też wysoko cenione przez graczy na całym świecie. Ja mimo to nie potrafiłem i do dziś nie jest mi dane dostrzec uroku tej gry. Nie odpycha mnie ciągłe liczenie, którego przybywa z każdą rundą, a które to ciągłe rachowanie wielu graczy podaje jako minus tej gry. Odpycha mnie z kolei brak emocji, którego spodziewałem się po licytacji. Nie zadowala mnie statyczność rozgrywki i właściwie spora swoboda przy rozbudowie własnych sieci energetycznych.

Schematyczność tej gry jest dla mnie wręcz nie do zniesienia, i nawet nie śmiem mówić o jakiejkolwiek regrywalności, bo jej najzwyczajniej w świecie nie stwierdziłem. Choć trudno mówić o powracalności danego tytułu skoro się za nim nie przepada. Obiektywnie trzeba oddać autorowi, że poczynił starania o to aby każda partia była inna. Czy to przez dwustronną planszę, jak i przez dochodzące w trakcie gry karty elektrowni. Wielokrotnie dawałem szansę tej grze w różnym gronie, i mimo to w moim odczuciu za każdym razem rozgrywka nieubłaganie się ciągnęła, powodując zerkanie na zegarek, i rozmyślania nie o najbliższym ruchu, ale o tym w co zagrać kiedy już skończymy siedzieć nad planszą do Wysokiego Napięcia bez napięcia.

Po zakończeniu gry nie odczuwam, tak jak przy innych tytułach ochoty na dyskusje o strategiach obranych w trakcie rozgrywki i spalonych na panewce szalonych pomysłach, które miały nas doprowadzić do zwycięstwa. Oczywiście trzeba uczciwie napisać o plusach tej gry, którym jest niewątpliwie możliwość gry w sześc osób, i wspomniana wcześniej dwustronna plansza, która choć trochę jest w stanie urozmaicić rozgrywkę. Gra nie należy też do wybitnie trudnych i dobrze sprawdza się na rodzinnych stołach. I właśnie cecha niejakiej „przyjazności” tej gry dla nowych graczy zdaje się odpowiadać za jej duży sukces. To niestety nie wystarcza żebym został zwolennikiem tego tytułu, choć ciągle leży on u mnie na półce i za każdym razem kiedy patrzę na pudło z nazwiskiem zielonowłosego autora myślę, że może kiedyś zrozumiem zachwyty innych graczy nad tą grą i sam zacznę po nią chętnie sięgać. Pomimo wiernego grona fanów doceniających grę stworzoną przez Friedemann’a Friese co uzasadniają chociażby liczne dodatki, którym było dane ujrzeć światło dzienne, oceniam tą grę na piątkę w dziesięciostopniowej skali co pokazuję jej przeciętność w moich oczach.

Game Details
NamePower Grid (2004)
ZłożonośćMedium [3.25]
BGG Ranking61 [7.81]
Player Count (Recommended)2-6 (3-6)
Projektant/ProjektanciFriedemann Friese
GrafikaDomonkos Bence, Antonio Dessi, Lars-Arne "Maura" Kalusky, Prapach Lapamnuaysap and Harald Lieske
Wydawca2F-Spiele, 999 Games, Albi, Arclight Games, Brain Games, Edge Entertainment, Galápagos Jogos, Gém Klub Kft., Giochi Uniti, Hobby World, Ideal Board Games, Kaissa Chess & Games, Korea Boardgames, Lacerta, Lautapelit.fi, Rio Grande Games, Rozum, Runadrake, Siam Board Games, Smart Ltd, Stratelibri and Swan Panasia Co., Ltd.
MechanizmyAuction: Turn Order Until Pass, Auction/Bidding, Catch the Leader, Income, Market, Network and Route Building, Turn Order: Stat-Based and Variable Set-up