#WspółpracaReklamowa Grę otrzymałem od wydawnictwa Nasza Księgarnia. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją opinię.

Według serwisu BoardGameGeek.com dr Reiner Knizia stworzył 617 gier. Zdecydowana większość z nich polega na zagrywaniu kart z numerami. Wyprawa do El Dorado nie odbiega znacząco od tego założenia. Poza tym, że trochę je rozszerza.

Wyprawa do El Dorado okładka

CO TU ROBIMY?

Jako poszukiwacze legendarnego złotego miasta przedzieramy się przez dżunglę, wodę i wioski. Ale głównie przez dżunglę. Plansza składa się z hexów (sześciokątów), które przedstawiają różne wartości symboli. Aby wejść na takie pole, musimy zagrać kartę z odpowiednim symbolem o odpowiedniej wartości. Lub wyższej, wtedy przy dobrym rozplanowaniu przeskoczymy nawet kilka pól.

Wszystko to odbywa się wokół mechaniki deck buildingu, czyli budowania talii. Każdy zaczyna ze startowym zestawem kart, które są po prostu słabe. Tasujemy, dobieramy 4, po kolei wykładamy wykonując ruchy po mapie i jeśli zostały nam jakieś karty z monetami, możemy zatrudnić nowych członków ekipy lub zdobyć lepsze wyposażenie (czyli kupić lepsze karty do swojej talii). Gdy nasza talia się wyczerpie to po prostu tasujemy wszystkie użyte wcześniej karty i mielimy ją od nowa, tym razem z zakupionymi ulepszeniami.

Jako że jest to wyścig, to osoba, która pierwsza dotrze na koniec ostatniej płytki terenu i wskoczy na złote schody, wygrywa. Dalsze miejsca się nie liczą.

Grę można urozmaicić wprowadzając żetony jaskiń, które możemy zbierać po drodze. Dają one jakiś jednorazowy bonus do wykorzystania w trakcie gry.

Wyprawa do El Dorado mapa

JAK TO WYGLĄDA?

Wyprawa do El Dorado wygląda świetnie, bo autorem ilustracji jest Vincent Dutrait, ale nie od początku tak było. To bardzo ciekawe, że gra po 2 latach od pierwotnego wydania zyskuje nową szatę graficzną. A ta pierwsza nie była wcale najbrzydszą grą, jaka została kiedykolwiek wydana. Mimo wszystko jestem pewien, że nowa okładka przyciągnęła zdecydowanie więcej par oczu.

Ilustracje na kartach, czy płytkach terenu trzymają poziom okładki. Karty mają narysowane symbole zarówno po prawej, jak i lewej stronie, dzięki czemu możemy je trzymać jak nam wygodnie. Wszelkie kafle i żetony wykonane są z grubej tektury, więc z pewnością wytrzymają sporo rozgrywek.

Wyprawa do El Dorado karty

ROZGRYWKA WIELOOSOBOWA

Nie ma co się czarować, że Wyprawa do El Dorado odkrywa jakieś niezbadane dotąd przestrzenie mechanik planszowych. Nie, wykorzystuje mocno bazowy deck building, dodając do niego poruszanie się po planszy. Nawet żadnych punktów się nie liczy. Ale to wszystko to nic złego. Właśnie poprzez stosowanie nieprzekombinowanej rozgrywki wygrywa się nagrody Planszowej Gry Roku dla całej rodziny.

Krzywdzące jednak byłoby zamykanie tego tytułu w kategorii familijnej. Poziomem trudności możemy manipulować przede wszystkim za pomocą samej mapy. Autor w instrukcji podpowiada 7 kombinacji o zróżnicowanym stopniu zaawansowania. W sieci możemy znaleźć dziesiątki fanowskich, a nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu ułożyć je według własnego widzimisię. Ponoć kombinacji jest ponad 100 000!

Poza tym budowa własnej talii. W grze Wyprawa do El Dorado mamy 21 rodzajów kart, z czego 18 z nich możemy zakupić z rynku. 6 rodzajów otrzymujemy do wyboru zawsze na początku rozgrywki, ale pozostałe 12 trafi tam już w kolejności zależnej od nas. Daje to ogrom możliwości, bo możemy pójść bezpiecznie w karty pozwalające nam po prostu przemierzać dżunglę (której jest najwięcej). Ryzykujemy wtedy przyblokowanie w pewnych wąskich gardłach, ale być może na tyle odskoczymy, że nie będziemy musieli się tym przejmować. Możemy też pójść w silne karty jednorazowe lub takie, które pozwolą nam się pozbyć naszych startowych (co zawsze jest dobrą opcją przy tej mechanice, a zwykle wszyscy się tego boją).

Interakcja sprowadza się głównie do zajęcia innym graczom pola na planszy (na każdym nie może stać więcej niż jeden pionek) oraz podbierania sobie kart z rynku. Na pewno będzie bardziej odczuwalne na trudniejszych mapach.

Wyprawa do El Dorado najlepiej działa w pełnym składzie osobowym, gdy po planszy biega 4 różnych poszukiwaczy, jednak dwuosobowy wariant, gdzie każdy z graczy posiada ekipę dwóch swoich ludzi także sprawdza się bardzo dobrze. Musimy wtedy odpowiednio rozdzielać karty na oba pionki, bo do złotego miasta ma dotrzeć cały zespół.

Wyprawa do El Dorado poszukiwacze

TRYB SOLO

Oficjalna instrukcja nie przewiduje wariantu jednoosobowego, ale z okazji zdobycia nagrody Planszowej Gry Roku dla całej rodziny 2020 wariant taki przedstawię w kolejnym wpisie. Zapraszam do śledzenia mojego profilu na FB, aby go nie przegapić.

Wyprawa do El Dorado
wydawca: Nasza Księgarnia
wiek: 10+
liczba graczy: 2-4
czas gry: 45 min.
Ocena:

Wyprawa do El Dorado to pięknie zilustrowana, sprytna i przede wszystkim łatwa do zrozumienia mechanicznie gra, zapewniająca mnóstwo niepowtarzalnych rozgrywek. Mapa składana z płytek terenu pozwala na manewrowanie poziomem trudności, karty są bardzo różnorodne, a wszystko można jeszcze urozmaicić wariantem z jaskiniami. Sprawdzi się przede wszystkim w rodzinnym gronie. Zaawansowani gracze będą pewnie woleli wyciągnąć na stół coś cięższego, jednak na pewno nie będą narzekać, gdy wyląduje tam jedna z najlepiej ocenianych gier autorstwa dr Reinera Knizi.

  • Odczuwalny klimat wyścigu przez dżunglę
  • Modularna mapa, dzięki której można zmieniać poziom trudności
  • Przepiękne ilustracje
  • Nie ma tutaj nic odkrywczego mechanicznie
Komentarze
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Chcesz więcej?