World of Warcraft Wrath of the Lich King – recenzja – Pandemia WoW


World of Warcraft może już nie jest największą grą MMO na rynku, ale jego dziedzictwo ciągle trwa. Niedawno ukazał się SmallWorld of Warcraft, a teraz przed nami World of Warcraft Wrath of the Lich King.

Obie gry planszowe wydane przez Rebela garściami czerpią z licencji WoW i zapraszają zarówno starszych jak i nowych graczy do bogatego świata ze znanymi bohaterami i potworami. World of Warcraft Wrath of the Lich King bazuje na silniku Pandemic dodając do niego swoje 3 grosze. W grze od 1 do 5 graczy wciela się w znanych bohaterów z WoWa i obiera sobie za cel obalenie Króla Lisza wymachującego rózgą nad różnymi krainami. Aby tego dokonać, będziecie musieli przejść 3 misje w odpowiednich lokacjach Azeroth, co odblokuje dostęp do samego Króla i zwabi go do Lodowej Fortecy. To tam odbędzie się ostatni bój i dowiemy się, czy dobro zwycięży.
World of Warcraft Wrath of the Lich King jest napędzana wyborem akcji, zagrywaniem kart do ich wzmocnienia oraz kośćmi rozwiązującymi temat sukcesów w naszych działaniach.

Co zostało z Pandemica?

Jako że Wrath of the Lich King opiera się na tym systemie, pokrótce wymieniam co zostało w grze w porównaniu z klasycznym Pandemiciem.

  • Bohaterowie ze specjalnymi zdolnościami
  • System tury bohatera (4 akcje, dobranie 2 kart i limit 7, zarażanie-ghule,)
  • Poszerzanie się plagi, system rozprzestrzeniania zarazy, dwa główne tory.
  • Szczątkowe wydarzenia
  • Warunki przegranej (koniec talii, koniec figurek, koniec toru)
  • Mniej typów akcji niż w Pandemicu
  • Epidemie występuje częściej

Co nowego w World of Warcraft Wrath of the Lich King?

  • Bohaterowie mają życie i mogą „umrzeć”
  • Rozstrzyganie akcji za pomocą kości (tam, gdzie potrzeba sukcesów, czyli walka, leczenie, misje)
  • Wspomaganie akcji (i kości) ze zwyczajnych kart
  • Akcje darmowe ze zwyczajnych kart
  • Bastiony zastępują bazy polowe i stawiane są z dedykowanych kart
  • Brak szczepionki, zamiast niej są misje. Ich pokonanie nagradza kartą (wydarzeniem) oraz jest wymagane do otworzenia drogi do Lisza.
  • Figurki plugastw polujące na bohaterów

Jak to się wszystko spina?

Musze powiedzieć, że DNA Pandemica czuć, ale szybko okazuje się, że World of Warcraft Wrath of the Lich King jest już niezależną grą z własnymi rozwiązaniami. Teraz głównym celem są misje, a nie zbieranie kart do szczepionki. Jak więc one działają? Pakujesz się asem na pole oznaczone żetonem misji, rzucasz dwoma kośćmi, sumujesz piąstki (sukcesy) i przesuwasz znacznik postępu o tyle pól na karcie misji. Ty, i każdy twój sojusznik obecny na polu misji może pokazać kolejne symbole z posiadanych kart aby przyśpieszyć jej wykonanie. Zwykłe tory wymagają 15 sukcesów, Lisz – 22. Po wykonaniu akcji misji dostajemy bęcki od obecnego tam potwora oraz uruchamiamy jego pasyw. Może np. przyzywać ghule na swoje pole, albo kazać wam odrzucić kartę. Kiedy po 5 czy 6 akcjach pokonamy cały tor, usuwamy kartę wroga oraz zdobywamy nagrodę pod nią obecną. Będzie jakieś pozytywne wydarzenie, które zagrane w odpowiednim momencie może zmienić przebieg gry.

Same karty World of Warcraft Wrath of the Lich King są jakby mniej ważne niż w klasycznym Pandemicu. Już nie musimy ich chomikować do zestawów, zakładania baz czy podróżowania. Teraz pełnią tylko 5 funkcji, dodają do ataku, do obrony, posiadają leczenie oraz ruch, no i można je pokazać przy misji. Daje nam to wolność ich zagrywania, planowanie staje się prostsze, a bohaterowie którzy mają więcej kart jednego typu będą po prostu w danym etapie gry bardziej robili daną akcje. Masz dużo kart ataku? Tłuczesz ghule i plugastwa. Obrona ci się zebrała? Wpadasz na misje i negujesz obrażenia otrzymywane po każdej próbie. Karty leczenia pozwalają na bardziej ryzykowną grę, bo możesz odzyskać utraconą wytrzymałość; a ruch pozwala dostać się w gniazdo ghuli i powstrzymać najazd (odpowiednik eksplozji epidemii) zabijając co najmniej jednego łepka. Oczywiście warto też posiadać po jednej karcie każdego typu do pokazywania przy misjach, ale to już trudniej ogarnąć.
Wspomniałem o walce – dużo jej będzie, bo ghule co ruch się namnażają, a olewanie ich skutkuje przegraniem gry albo namnożeniem się grubych plugastw, które aktywnie wyszukują bohaterów. Akcja ataku polega na rzucie kośćmi na polu z wrogiem w poszukiwaniu sukcesów, jeśli brakuje, można dobić kartami. W przypadku gdy jakiś maszkaron pozostał żywy na polu walki, oddaje nam bęcka. Tracimy tyle PŻ, ile figurek nie udało nam się zabić. Bronimy się przed tym tarczami.

Wrażenia z gry

Gra zazwyczaj wygląda następująco, ktoś robi misje wspomagany przez jednego sojusznika, podczas gdy inna osoba hasa po polach i morduje ghule, coby się nie namnożyły. Podczas wykonywania misji nieuchronnie dostajemy w ciry od obowiązkowych obrażeń po akcji, więc trzeba co jakiś czas się podleczyć. I potem znów, kombinujesz czy jest OK z ghulami, wybierasz najbliższą misję i turlasz kośćmi. Generalnie w World of Warcraft Wrath of the Lich King jest dużo turlania kośćmi, bo jest dużo momentów, kiedy potrzebujemy sukcesów. Wprowadza to element losowości, ale można nad nią poniekąd zapanować posiadanymi kartami. Wrath of the Lich King z kooperacyjnego eurasa stał się bardziej siekanką z elementem przesuwania znaczników po odpowiednich torach. Nie można już wymieniać się kartami, a dwie rzeczy, o które trzeba się martwić, to aby ghule nie miały najazdów (przesuwa to znacznik ku przegranej oraz wystawia Plugastwo na planszę) i nasze PŻ nie spadło do zera. (Śmierć przesuwa znacznik 2 pola ku przegranej, a my wracamy na pole startowe)

W sumie to gra jest prostsza od klasycznego Pandemica. Nie mamy już tylu obostrzeń, akcje są łatwiejsze, a cele do wykonania niezależnie od kart. Wydaje mi się, że World of Warcraft Wrath of the Lich King skierowany jest bardziej do fana komputerowego WoW’a niż do planszowego Pandemica.

Problemy z grą

Głównym problemem są misje. Pomimo faktu że jest ich 9, z czego wykorzystujemy 3 w jednej grze, to nie różnią się mocno od siebie. Zawsze będzie tor symboli do przejechania i jakiś pasyw co uprzykrzy wam życie. Przejdź przez 3 tory aby odkryć 4 i zrobić dokładnie to samo, wobec większych obrażeń i dłuższej ścieżki do przebycia. Poszli tutaj na łatwiznę. Wszystko uległo potężnemu uproszczeniu, bo zamiast testów na walkę, zwinność czy innych mini gierek, musimy po prostu rzucić kością i pokazać odpowiedni symbol na ręce. Już po 3 rozgrywkach widziałem wszystko co tytuł ma do zaoferowania, tylko pierwsza gra była świeża. Druga była jak pierwsza, tylko prostsza, a trzecia jak druga. Różnice wprowadzali sami bohaterowie i gracze swoimi decyzjami.
Aha, kolejnym problemem jest nazewnictwo miejsc pojawiania się ghuli na mapie. Są to oczywiście nazwy zaczerpnięte z WoWa, ale za cholerę nie wiem jak intuicyjnie znaleźć je na planszy pomimo dość sensownych podpowiedzi na samych kartach. Oczywiście po kilku partiach da się do tego przyzwyczaić, ale wystarczy odstawić grę na tydzień aby zapomnieć gdzie jest Noxramus, Lawina czy Splot

Wykonanie

Plansza jest duża i czytelna, choć przez nazewnictwo nie nazwę jej intuicyjną. Karty ghuli i bohaterów nie mają już dedykowanych pól, te zostały przeznaczone pod wielkie karty misji z torami postępu. Same karty mają bardzo fajne, klimatyczne grafiki z WoWa, ale jakoś wykonania jest słaba, trzeba grać w koszulkach. Gra posiada figurki i wszystkie bardzo ładnie odwzorowują przypisane im postacie. Tutaj mam dwa zastrzeżenia, postać Thrala jest za duża na swoją podstawkę i często się przewraca oraz kitki ghuli bardzo łatwo się odłamują. Instrukcja jest klarowna i szybko uczy wymaganych zasad.

Podsumowanie

World of Warcraft Wrath of the Lich King jest krokiem w bok od standardowej formuły Pandemii i ukłonem w stronę fanów WoWa. Tytuł jest lżejszy od swego pierwowzoru i skupia się na mordowaniu potworów i wykonywaniu powtarzalnych misji. Jeśli nie grałeś w Pandemię a lubisz WoWa, śmiało testuj, kilka partii z tego wyciśniesz. W przypadku, gdy kręci cię strategia Pandemii i szukasz czegoś równie złożonego, ten tytuł możesz odpuścić.

Grę można dostać tutaj.

SmallWorld of Warcraft opisany tutaj.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio 5 najlepszych i 5 najgorszych seriali roku 2021
Następny Co obejrzeć w weekend? Początek roku na Netflixie, HBO GO i w kinie!