W oryginale z 1992 roku pod nazwą „Loot” Reiner Knizia postawił na temat pirackich statków walczących o łupy. W 2014 roku linia wydawnicza Trefl Joker Line wypuściła polską wersję tego tytułu – „Korsar”, która również nawiązywała do piratów. Teraz za sprawą Muduko możemy poznać kolejną adaptację tej gry, która całkowicie zrywa z tematem morskim na rzecz walk owadów.
Jeżeli graliście w „Spór o Bór”, to szybko zauważycie, że „W pył zwrot” rozgrywa się niejako w tym samym uniwersum. Po wybraniu króla Wielkiej Prapuszczy zażyczył on sobie znanego ze swoich wspaniałych właściwości kwiatowego pyłku. By zadowolić gust nowego władcy owadzie jednostki wypuściły się w te pędy na łąkę i teraz rywalizują z sobą o dostarczenie jak największej ilości pyłku na ucztę. To tyle, jeśli chodzi o fabułę. „W pył zwrot” jest taktyczną karcianką oferującą dwa tryby zabawy – normalny, w którym każdy z graczy rywalizuje z pozostałymi (od 2 do 6 osób) oraz wariant drużynowy (4/6/8 osób), w którym gracze łączą się w pary i wspólnie próbują pokonać rywali.
W pył zwrot – wow, jakie te owady są cudne!
Podobnie jak w wymienionej wyżej grze Reinera Knizii, tak i tutaj owady mają antropomorficzne cechy – trzymają w swoich odnóżach różne narzędzia i bronie, pyłek zbierają do przewieszonych sakiewek i garnców, a na ich głowach znajdziemy okulary lub hełmy.
Nawet kwiaty – choć na pierwszy rzut oka wyglądają naturalnie, to gdy przyjrzymy się im bliżej zauważymy, że mają lekkie, steampunkowe elementy. Pyłek wydobywa się z nich jak z fabryk! Steampunk jest bardzo rzadko wykorzystywanym elementem w planszówkach, a tutaj za sprawą ilustratora Piotrka Sokołowskiego, został przedstawiony w sposób wyważony, delikatny, a zarazem fascynujący. Ponieważ karty są nieco większe niż w „Sporze…” (70x110mm) możemy nacieszyć oczy najdrobniejszymi detalami.
Tak się składa, że miałam przyjemność towarzyszyć niejako Piotrkowi w procesie powstawania ilustracji i pamiętam, jak oboje obawialiśmy się, że temat owadów nie będzie tak wdzięczny jak zwierzątka ze „Sporu..”, do którego także tworzył oprawę wizualną. Pszczoła czy mrówka to nie słodka wiewióreczka czy dostojny żubr. Ba, całkiem sporo osób wręcz uważa owady za coś wstrętnego. Ja sama, gdy zobaczyłam te czarne oczyska kojarzące się z pająkami miałam wrażenie, że nie będę w stanie zachwycać się ilustracjami. O, jakże się pomyliłam!
Piotrek wykręcił absolutny majstersztyk z trudnego tematu. Chyba najbardziej spektakularnie wyszły motyle za sprawą swoich cudownych skrzydeł. Zakochałam się w białej ćmie za sprawą jej „futerkowatości” i szlachetności. Czarna pszczoła, najmocniejsza karta w grze, to prawdziwy badass, a chrząszcz z zielonymi skrzydłami wydaje się wręcz mienić złotawym blaskiem. Mimo swojej baśniowości owady zostały narysowane nie bez zachowania odpowiedniego poziomu realizmu. Sama feeria barw urzeka i przywodzi na myśl letnią łąkę. Również kwiaty, o które się walczy są przepiękne i każdy bez problemu rozpozna ich gatunek, a nawet jeśli nie, to w instrukcji znajdziecie całe dwie strony ciekawostek zarówno o faunie jak i florze występującej w „W pył zwrot”.
Jak już zauważyliście po zdjęciach, na kartach nie znajdziecie żadnych opisów, a wyłącznie cyfry i symbole, co sprawia, że gra jest niezależna językowo. Daltoniści również nie powinni mieć problemu z identyfikacją koloru bo raz, że każdy kolor to inny typ owadów, a dwa, że każda z apli pod cyfrą ma również określony przez rodzaj grupy kształt.
W pył zwrot – na czym polega gra?
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów za pozyskane kwiaty. Talia składa się zarówno z kart kwiatów jak i kart owadów – te ostatnie mają wartość od 1 do 4. W swoim ruchu możemy wykonać jedną z dwóch akcji – albo zagrywamy kartę na stół, albo dobieramy nową kartę na rękę z zakrytego stosu. Kartę kwiatu zagrywa się przed siebie. Z kolei kartę owada można zagrać tylko do położonego na stole kwiatu, przy którym inny gracz nie położył owada w tym samym kolorze. Jeżeli kwiat jest „pusty” to wtedy sprawa jest prosta – możemy zagrać przy nim dowolnego z owadów z ręki. Jednak jeżeli ktoś już wyrzucił przy nim np. niebieskiego motyla, a następna osoba czerwonego chrząszcza, to my możemy wtedy powalczyć wysyłając jedynie żółtą pszczołę lub zieloną mrówkę. Karty owadów zawsze układa się stroną do siebie, czyli jeżeli siedzimy po lewej stronie stołu, to nasze owady zawsze przy kwiecie będą leżały z lewej strony. Dzięki temu od razu widać kto zagrywa jaką armię.
Jak zatem zdobywa się kwiaty? Warunkiem jest osiągnięcie przewagi w wartości danej armii (czyli jej sile). Dla każdego kwiatu taką walkę rozpatruje się osobno – zawsze na początku tury aktywnego gracza. Jeżeli zaczynamy zatem turę, a na stole przy dowolnym z kwiatów siła naszych owadów jest większa (lub nikt nie walczy o kwiat leżący przed nami, czyli zagrany przez nas) to go zdobywamy i odkładamy na bok. Następnie przechodzimy do jednej z dwóch wcześniej opisanych akcji. W przypadku remisu, nikt karty nie zdobywa.
By walka była bardziej ekscytująca do dyspozycji w każdej grupie owadów znajduje się jedna karta dowódcy. Zagrywając ją, usuwamy z kwiatu innego dowódcę lub kartę czarnej pszczoły. Dowódca nie może być jednak zagrany jako pierwsza z kart – zawsze przed nim musimy wyłożyć zwykłą jednostkę tego samego koloru. Z kolei czarna pszczoła, jak wspominałam wcześniej, jest najmocniejszą z kart – nie tylko kasuje nam dowolnego dowódcę, ale może być zagrana jako pierwsza z kart.
Gra kończy się wtedy, gdy stos dobierania się wyczerpie, a dowolny z graczy zagra swoją ostatnią kartę. Jeżeli pozostały nam wtedy na ręce karty kwiatów, to ich wartość jest odejmowana od sumy zgromadzonych punktów. W wariancie drużynowym zasady są niemal identyczne, za wyjątkiem tego, że partnerzy widzą swoje karty i mogą zagrywać je do jednego kwiatu wspólnie pod warunkiem, że będą tego samego koloru.
W pył zwrot – wrażenia z gry
Choć z pozoru mamy tu tylko 2 możliwości akcji w turze, to „W pył zwrot” z pewnością zadowoli miłośników taktyki. Który z kwiatów zagrać na początku? Czy ten o niższej wartości, by rywale nieco wypstrykali się z kart owadów, a potem dorzucić kwiat bardziej punktowany? Czy może, jeżeli mamy kilka wysokich kart owadów, od razu zacząć z grubej rury? Kiedy dorzucić dowódcę? Czy samemu brać udział w potyczkach o mało punktowane kwiaty, czy lepiej je odpuścić i dobrać kartę, licząc, że trafimy na coś ekstra? Czy zablefować, że ma się na ręce więcej owadów danego koloru? Czy doprowadzić do remisu, wiedząc, że w swojej turze i tak nie będziemy w stanie go na razie przebić, licząc na to, że rywal też nie dołoży karty w tej rundzie? Takie myśli będą Wam tutaj non stop towarzyszyły, a ponieważ sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, to rozgrywka jest wielce emocjonująca…ale nie w każdej konfiguracji.
„W pył zwrot” zdecydowanie rozwija skrzydła dopiero wtedy, gdy usiądzie do niego przynajmniej trzech graczy, a im będzie ich więcej, tym lepiej. To bowiem tytuł, który mocno opiera się na zależności „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. We dwójkę ma się wrażenie, że jest to taka przepychanka, coś jak gra w klasyczną wojnę. Niby jest ok, ale dopiero wtedy, gdy na stole pojawia się więcej kwiatów, a karty ze stosu znikają w szybszym tempie zaczyna się odczuwać miłą presję i konieczność podejmowania większego ryzyka.
Zaskakujące jest natomiast to, że przy „W pył zwrot” gracze ekscytują się nawet tymi pojedynkami, w których sami bezpośrednio nie biorą udziału. To one są tu bowiem istotą całej gry. Wspaniale obserwuje się, gdy co turę dwójka graczy wyrzuca coraz wyższe karty i nikt nie wie, który z nich ostatecznie zwycięży. W takich chwilach, gdy na ręce zostaje komuś jedna karta i każdy już myśli, że nie będzie w stanie jej zagrać, a on wyrzuca dowódcę lub czarną pszczołę, co ścina z nóg przeciwnika, emocje sięgają zenitu. Tak samo, jak wtedy, gdy wszyscy biją się o nędzne trójki, brakuje już im kart na ręce, a wtedy siedzący cichutko gracz wyrzuca nagle przed siebie przylaszczkę wartą 7 punktów.
W porównaniu do „Sporu o Bór”, opisywana nowość Muduko jest naszym zdaniem przystępniejsza w nauce zasad (bo nie uczymy się zależności między formacjami ani zdolności kart specjalnych), wywołuje więcej uśmiechu i daje odrobinę więcej możliwości. Ale niekoniecznie jest to kwestia samej mechaniki – raczej po prostu zabawy w większym gronie osób. A skoro już o tym mowa, to warto wspomnieć, że tryb drużynowy jest naprawdę rewelacyjny! Możliwość zaglądania w karty partnera i ustalania taktyk sprawia, że mamy większe pole manewru, a zdobywanie kwiatów tylko przed turą pierwszego gracza z pary również wymusza nieco inne strategie. Nie sądziłam, że ten wariant tak nam podejdzie – szczerze go polecam, nawet do grania w czwórkę.
Pojedyncza rozgrywka jest całkiem szybka – faktycznie można zamknąć się nawet w 20 minut i jest to w tym przypadku zaleta. Od razu bowiem ma się chęć na rewanż i można w godzinę ze spokojem rozegrać kilka partyjek. A jak z regrywalnością? Mam ten tytuł od ponad miesiąca. Od pierwszej gry cała rodzina się w nim zakochała, przez co gramy w niego nad wyraz często ;-). Ponieważ jest tu i trochę losowości i taktyki, a negatywna interakcja jest syta i przyjemna nie sądzę, by komukolwiek ta pozycja mogła się szybko znudzić.
Oczywiście pamiętajmy wciąż o tym, że „W pył zwrot”, jak większość gier Reinera Knizii jest lekką karcianką – taką, do której zdecydowanie można zaprosić nawet osoby, które na co dzień nie grają. Świetnie nadaje się na grę wycieczkową z racji niedużego formatu, integracyjną z uwagi na dużą liczbę graczy i prostotę zasad, ale też i turniejową, bo przynosi sporo frajdy z aspektu rywalizacji. My polecamy Wam ją gorąco. Na koniec podpowiem jeszcze, że kupując ten tytuł bezpośrednio w sklepie Muduko otrzymacie 2 karty jokerowe, których normalnie w talii nie ma. Potrafią one nie raz uratować sytuację i są baaardzo pożądane w bitwach :-).
W pył zwrot
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
W pył zwrot
Przepięknie ilustrowana karcianka taktyczna, którą cechują proste zasady i nacisk na prowadzenie pojedynków między graczami. Dużo negatywnej interakcji, wspaniały tryb drużynowy i wysoka regrywalność sprawiają, że „W pył zwrot” z miejsca stał się jedną z naszych ulubionych gier! Ze wszystkich gier o owadach, w jakie graliśmy ta błyszczy najbardziej i sprawia najwięcej przyjemności.
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- szukasz pięknej gry o naturze
- lubisz ostrą rywalizację
- zależy Ci na prostocie zasad
- szukasz gry niezależnej językowo
Gra może Ci nie podejść jeżeli:
- grasz tylko we dwójkę – ta konfiguracja wypada tu najsłabiej, lepszym pomysłem będzie w tym przypadku „Spór o Bór”
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Muduko