recenzje planszówek

Tajniacy – recenzja

Tajniacy szybko podbili świat zgarniając m.in. Złotego Geeka w kategoriach gry imprezowej oraz rodzinnej, zdobywając też wyróżnienie jako jedna z najlepszych gier w ogóle. Vlaada Chvátil stworzył kolejny hit? A może tytuł zbiera tak dobre opinie tylko ze względu na nazwisko autora? Pograliśmy w Tajniaków z naszą planszówkową ekipą, ale też rodzicami i ich znajomymi, dzięki czemu znaleźliśmy odpowiedź!

Wiek: 14+
Liczba graczy: 2-8+
Czas gry: około 10 minut
Wydawca: Rebel
Tematyka: tajni agenci; szpiegostwo
Główna mechanika: dedukcja, kojarzenie
Dla: początkujących i średnio zaawansowanych; graczy rodzinnych i imprezowych; lubiących różnego rodzaju kalambury i gry wymagające kojarzenia; w sumie dla wszystkich

Grę Tajniacy przekazała nam księgarnia TaniaKsiazka.pl.

Na blogu znajdziecie też recenzję Tajniaków: Obrazów.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Tajniacy nie powalają szatą graficzną. Miła dla oka i intrygująca okładka pudełka to niemal wszytko, co gra może zaoferować wzrokowcom. Kilka rysunków znajduje się jeszcze na żetonach agentów, resztę stanowią niewielkie karty z wypisanymi hasłami i trochę większe kartoniki z kluczami pomagającymi „rozszyfrować” zadanie. Tajniacy wyglądają więc trochę nijako, są jednak czytelni.

Gra jest wykonana dobrze. Ze względu na charakter zabawy kart nie trzyma się w rękach, więc i koszulki wydają mi się w tym przypadku zbędne.

Kasia:

Gra wykonana jest solidnie, choć raczej prosto. Karty z hasłami są bardzo neutralne, ale na szczęście dość czytelne. W trakcie naszych partii okazało się jednak, że dla niektórych, dojrzalszych współgraczy problem stanowiła wielkość karty z zakodowanym układem słów. Jest ona na tyle mała, że jej odszyfrowanie wymagało wzmożonego wysiłku.

Fajnym, choć przez nas raczej sporadycznie wykorzystywanym, dodatkiem jest klepsydra. Sama jej obecność na stole może powodować, że lubiący długie myślenie współgracze zaczną bardziej się mobilizować.

Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 6,5/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Dwie drużyny składające się z szefa i agenta lub agentów. 25 haseł na stole i odpowiadająca im karta-klucz w podstawce, widoczna dla obu szefów. Cel? Wskazać wszystkie hasła danej drużyny. Ta, która zrobi to jako pierwsza wygrywa. Wskazówki? Jeden wyraz nawiązujący do konkretnych kart i jedna liczba. To tyle!

Jak to działa w praktyce? Załóżmy, że szef chce naprowadzić swoich agentów na przykładowe hasła: kot, ryba i jednorożec. Udziela więc wskazówki „zwierzę trzy” licząc, że drużyna domyśli się, iż chodzi także o mistyczne stworzenie. Agenci wskazują banalnego kota i równie łatwą rybę, oznaczając ich swoimi żetonami. Niestety, nie zgadują ostatniego hasła pokazując na inny wyraz, który dodatkowo należy do przeciwników. Ich drużyna zaznacza więc tę kartę i rozpoczyna swoją turę. Zabawa trwa, dopóki jedna z siatek agentów nie pozbędzie się wszystkich żetonów, czyli nie odgadnie wszystkich swoich haseł.

Jak widzicie zasady gry są bardzo proste, a instrukcja dokładnie je wyjaśnia. W Tajniakach przewidziano kilka wariantów zabawy – można do niej siadać nie tylko w gronie czterech lub większej liczby osób, lecz także we dwoje czy troje. Tajniacy nie powinni sprawić problemów nawet początkującym planszówkowiczom!

Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 8/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Mimo bardzo prostych zasad, Tajniacy nie są banalną grą. Znalezienie takiego skojarzenia, które łączy się z jak największą liczbą haseł wcale nie jest łatwe. Czasami wyzwaniem staje się nawet wymyślenie takiej podpowiedzi, która połączy raptem dwa słowa. Dzięki temu Tajniacy pobudzają kreatywność i wymagają wysilenia szarych komórek. Sprawia to też, że tury szefów są na ogół trochę dłuższe niż zgadujących agentów. Dobrze było to widać po Kasi, która łapała czasami takie przestoje, że musiałem sięgać po klepsydrę. Zabawa z perspektywy odgadującego jest nieco łatwiejsza, chociaż niektóre skojarzenia są na tyle szerokie, że można je dopasować do kilku haseł. Rola agenta jest jednak równie przyjemna, co szefa.

Dzięki kartom-kluczom Tajniacy stają się bardzo regrywalną pozycją. Zawierają one losowe układy mówiące szefom o przynależności kart do jednej z drużyn, haśle-zabójcy, którego odgadnięcie kończy partię oraz postaciach neutralnych. Nie dość, że kluczy jest aż 40, to każdy z nich może być ułożony jedną z czterech stron. Zapamiętanie wszystkich układów jest więc praktycznie niemożliwe.

Losowość w grze występuje jedynie na etapie przygotowania partii, kiedy to przygotowuje się 25 kart z hasłami. Zdarzają się więc rozgrywki, w których jedna z drużyn ma łatwiejsze zadanie, ale nie ma to wpływu na samą zabawę – do Tajniaków siada się na ogół od razu i tak na kilka partii.

Grając w więcej niż cztery osoby agenci muszą odgadywać wspólnie. Sześciu graczy dzieli się więc na dwie trzyosobowe grupy z dwoma agentami i jednym szefem każda. Wymusza to konieczność konsultowania i uzgadniania odpowiedzi, sprawia że Tajniacy stają się głośniejsi niż w mniejszym gronie. Sam jednak najchętniej do tego typu gier siadam we czworo – z jednym szefem i agentem w każdej z drużyn. Mimo że jest wtedy zdecydowanie ciszej i spokojniej, to niezależnie od strony mam pełną kontrolę nad grą i satysfakcję z trafnie wskazanych haseł. Do zabawy można usiąść także we troje, co o dziwo sprawdza się całkiem nieźle. Wówczas jeden szef współpracuje z agentami obu drużyn. Nie jest to co prawda taką samą frajdą jak zabawa we czworo, ale nie jest też źle.

Kasia:

Charakter Tajniaków, w tym niemal brak zasad do zapamiętania, sprawia, że do partii można siąść z zupełnie nieplanszówkowym towarzystwem. Gra trochę lepiej wypada w znającej się grupie, bo
wtedy można łatwiej domyślić się co chce nam przekazać partner. Z drugiej strony jest to też ciekawa opcja jeśli chodzi właśnie o poznanie wzajemnie swoich skojarzeń.

Jak dla mnie najgorszy moment rozgrywki to absolutna pustka w głowie i niemożność wymyślenia jakiegokolwiek skojarzenia dla zestawu słów. Zdarzyło mi się to parokrotnie i brało się z niezbyt szczęśliwego układu początkowego, który wymagał większego zaangażowania i dłuższej chwili skupienia. Zauważyłam też, że z każdą kolejną partią „rozgrzewałam” swoje szare komórki i potrafiłam wpaść na coraz to ciekawsze skojarzenia. Dowodzi to niezbicie, że gra pobudza kreatywne myślenie, co uważam za jej dużą zaletę.

Ważne też, że w Tajniakach nie ma syndromu znajomości kart (jak np. w Time’s upie!), a regrywalność
jest bardzo duża. Nam najczęściej zdarzało się rozgrywać kilka partii z
rzędu.

Jedyny zgrzyt to według mnie nieco zbyt mało „towarzyski” charakter rozgrywki. Nie można tu za dużo mówić, żeby przypadkiem nie naprowadzić współgracza na konkretne słowo swoją „okołogrową” paplaniną. W trakcie partii panuje więc raczej atmosfera skupienia i cisza, co nie jest typowe przy grach imprezowych.

Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Instrukcja przewiduje możliwość zabawy jedynie we dwoje. W takim wariancie co turę symuluje się ruch przeciwników, zakrywając ich kafelkiem jedną z kart. Tajniacy we dwoje nie porywają, ale da się w nich grać. To nie fanowska przeróbka gry, tylko oficjalny, chociaż dużo słabszy od wieloosobowego, tryb zabawy. Na pewno nie warto kupować tytułu, jeśli grywacie tylko w parze, bo zbyt szybko się znudzi.

Kasia:

Taki układ Tajniaków jest zdecydowanie najsłabszym ze wszystkich możliwych, ponieważ eliminuje rywalizację drużyn. Może natomiast być dość interesującym doświadczeniem dla par, które chcą lepiej poznać swój tok myślenia. Nie jest to jednak rozrywka na długie godziny, bo w takim układzie dość szybko może się znudzić.

Ocena Wiktora: 5,5/10
Ocena Kasi: 5,5/10 

Ocena:

Wiktor:

Tajniacy nie wzbudzili we mnie takich zachwytów, jak w niektórych, ale nie zmienia to faktu, że są bardzo sympatyczną grą. Mimo że w moim prywatnym rankingu imprezowych zgadywanek król jest tylko jeden – Time’s Up!, to trzeba przyznać, że Tajniacy sprawdzają się lepiej w rodzinnym gronie. Znacznie mniej polegają na znajomości popkultury i – grając bez klepsydry – pozbawieni są presji czasu. Mimo że nie rozpływam się nad grą Vlaady Chvátila, to jest to szybka i fajna pozycja. Tajniacy są również jedną z najbardziej uniwersalnych gier, jakie spotkałem. Polecam!

Kasia:

Podpisuję się pod oceną Wiktora, a dodam tylko, że Tajniacy mają temat dodany zupełnie od czapy i również traktuję ich bardziej jako grę rodzinną niż imprezową, choć według mnie sprawdzają się raczej w gronie rodziców czy dziadków, a nie koniecznie młodszych dzieci. Żeby zasługiwać na miano świetnej imprezówki gra musiałaby budzić większe emocje i zapewniać więcej śmiechu. Jest natomiast fajną, pobudzającą kreatywność pozycją, przy której miło spędzam czas.

Plusy:

  • bardzo proste zasady
  • dobra do gry w dużym gronie
  • idealna dla początkujących i rodzinnych graczy
  • regrywalna
  • pobudza kreatywność
  • posiada tryb dwuosobowy, ale…

Minusy:

  • …. słabiej sprawdza się we dwójkę
  • małe karty klucze
  • prosty wygląd

Grę przekazała nam księgarnia TaniaKsiazka.pl. Dziękujemy!

Grę Tajniacy i inne gry planszowe znajdziecie na stronie TaniaKsiazka.pl

http://www.taniaksiazka.pl/

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.