Jestem po kilku partiach w grę Solar City, którą udało mi się nabyć po bardzo promocyjnej cenie na „Planszówkach w Spodku”.

W grze tworzymy nasze miasto przyszłości. Budujemy wieżowce, obiekty publiczne albo zmieniamy nasze postawione wieżowce w podniebne ogrody. Praktycznie każdy nasz ruch generuje jakiś zysk w postaci E-kredytów bądź Punktów Solarnych.

 

Płytki gry Solar City

I to tyle jeżeli chodzi o klimat, bo Solar City jest totalnym abstraktem, w którym skupiamy się na układance w celu wygenerowania jak największej ilości punktów zwycięstwa.

Dostajemy co prawda przewodnik po świecie Solar City, ale rzadko z niego korzystamy i to tylko po to, aby doprecyzować jakąś zasadę, a nie w celu przyswojenia wiedzy o funkcjonalności danego obiektu.

Przyznaję, że nie liczyłem też na fajerwerki, spodziewałem się raczej przyzwoitej rozgrywki.

Gry, którą od czasu do czasu, z racji braku lepszych pomysłów, wyjmę na stół. Jednak po pierwszej partii wiedziałem, że popełniłem straszliwy błąd…

ponieważ zagrałem w ten tytuł stanowczo za późno.

Rozłożona gra Solar City w trakcie rozgywki na dwie osoby widok z perspektywy czerwonego gracza na planszetkę i pole gry

 

Już przy pierwszych ruchach zacząłem mocno analizować, kombinować, przewidywać i planować moje kolejne posunięcia. Pociłem się przy każdej podejmowanej decyzji. Pomimo prostoty zasad nie jest to gra, którą można polecać osobom, które na koncie mają kilka rozgrywek w łatwe tytuły. Solar City intensywnie magluje mózg i powoduje to przyjemne uczucie intelektualnego wyczerpania po zakończonej partii. Bardzo podoba mi się w niej konieczność strategicznego myślenia. W wielu abstraktach mamy sympatyczny taktyczny pasjans, tu trzeba zaplanować sobie kolejne ułożenia na 2- 3 rundy do przodu i jednocześnie posiadać plan B i C.

Po zakończonej pierwszej partii długo nie mogłem zasnąć.

Trochę przez to, że będąc pewnym zwycięstwa przegrałem, co podniosło mi nieco ciśnienie. W dużej mierze jednak przez to, że zastanawiałem się, czemu kupiłem ten tytuł dopiero teraz. Nie ma co ukrywać, że Solar City nie poradził sobie na rynku. Trzeba się niestety liczyć, że kolejna, mocno angażująca pozycja, zniknie ze sklepowych półek bez nadziei na kolejne dodruki i rozwój pomysłu.

 

Zbliżenie na pudełka gier Solar City i Solar CitySerce Miasta

I tu przechodzimy do sedna tego wpisu.

Bo nie będzie tu dalszej recenzji gry. Przypuszczam, że nie zgłębiłem nawet procenta możliwości jakie daje rozgrywka- a jeszcze mam dwa dodatki, których nie otworzyłem. Na ten moment uwierzcie mi, że gra jest cholernie dobra, regrywalna i wciągająca.

W dalszej części artykułu dokonuję analizy swojego podejścia i postaram się odpowiedzieć na pytanie, co wpłynęło na to, że na zakup tej wyśmienitej gry, zdecydowałem się dopiero blisko rok po jej premierze?

Czy był to wynik mojej ignorancji, czy też błędów wydawcy w podejściu marketingowym? Zdaję sobie oczywiście sprawę, że kilka wyjątkowych przypadków towarzyszyło wydaniu gry Solar City, ale na jej przykładzie postaram się uwypuklić kilka uniwersalnych schematów,  które odciągają mnie od decyzji zakupowej.

 

Rozłożona gra Solar City na dwie osoby z perspektywy czerwonego gracza

Przy Solar City nie można pominąć historii jej pierwszej próby wydania.

Gra ufundowała się jeszcze pod szyldem Games Factory i przez to wydawnictwo miała być wydana. Niestety, w wyniku złego zarządzania, firma upadła i okryła się niesławą, a wielu klientów nie odzyskało swoich pieniędzy. Projekt Solar City stał się jedną z ofiar tego spektakularnego upadku, ale z pomocą przyszło wydawnictwo Iuvi Games, które z powodzeniem jest prowadzone przez twórców opisywanej powyżej gry.

Iuvi Games zdecydowało się na szalony krok, ponieważ wzięło odpowiedzialność za znaczną część wspierających grę Solar City.

Determinacja wydania tego tytułu, była chyba silniejsza od wszelkich budżetowych kalkulacji, bo na odzyskanie pieniędzy od Games Factory nie było najmniejszych szans. Pomysł, pomimo kosztów, wydawał się trafiony marketingowo, bo pokazywał uczciwe podejście twórców, a przy tym znowu było głośno o Solar City. Ta nieco zagmatwana historia dla wielu osób, którzy wpłacili pieniądze, znalazła swój happy end, bo finalnie otrzymali w końcu gotowy produkt i to z poprawionymi i dopieszczonymi grafikami.

Ja na szczęście nie wsparłem gry, ale Solar City wzbudziła moje zainteresowanie właśnie w momencie, kiedy Iuvi Games ogłosiło jej wydanie.

 

otwarty przewodnik po świecie Solar City na stronie 6 i 7

 

Tutaj nowy wydawca napotkał kolejną potężną, niezależną od niego, przeszkodę. Chodzi o pandemiczny lockdown, który dotknął nas wszystkich. Mając nadzieję, że sytuacja szybko się unormuje, przesunięto premierę na 4 kwartał 2020 roku. Finalnie zamiast w maju, gra znalazła się na rynku 10 października 2020 roku, czyli w pierwsze obchody Dnia gier Planszowych. Niestety Covid dalej zbierał swoje żniwa, a kolejne eventy planszówkowe były przesuwane bądź odwoływane.

Cała ta sytuacja pokazuje jak ważnym kanałem promocyjno- sprzedażowym są wydarzenia stacjonarne.

Ale czy słabą sprzedaż można tłumaczyć tylko nadzwyczajnymi okolicznościami jakie napotkało wydanie Solar City? W tamtym momencie byłem zamknięty w czterech ścianach. Każde wyjście z psem, do sklepu czy też przejechanie się komunikacją miejską było ryzykowną, ale i ekscytującą przygodą. Kiedy media wieściły Armagedon, jedyną rozrywką, która naprawdę poprawiała mi humor, były gry planszowe. Wpadłem wtedy w szał internetowych zakupów. Do tego momentu rzadko kiedy decydowałem się na zakup gry w przedsprzedaży. Natomiast w lockdownie wystarczyło jedno pozytywne zdanie, nawet mało wiarygodnego recenzenta, abym znacząco uszczuplił moje konto. Dlaczego w takim razie, ten mój nowo odkryty zakupoholizm nie podziałał na Solar City?

Tej nocy, kiedy nie mogłem zasnąć, doszedłem do kilku wniosków.

 

Rozłożona gra Solar City w trakcie rozgrywki na dwie osoby

 

Nie wiem czy można nanieść je na ogół odbiorców tej gry, ale były to czynniki, które wtedy odwiodły mnie od zakupu. Niestety są to te przywary, które często są określane jako typowo polskie. Nie można w każdym razie zarzucić wydawnictwu, że o grze Solar City było cicho. Nie wyskakiwała ona z lodówki, tak jak gra Minerały, ale była bliska tego poziomu.

Zaczynam więc. Po pierwsze tłumaczenia, wyjaśnienia i zadośćuczynienia.

Ja rozumiem, że sytuacja była szczególna, że trzeba to wyklarować, ale mnie to nie dotyczyło. Taki klient jak ja był świeżą kartą w historii Solar City, a tu dostajemy dość skomplikowaną historię, już na starcie, z niezadowolonymi klientami w tle. Widzimy to na co dzień, kiedy politycy tłumaczą się ze swoich lepszych bądź gorszych posunięć. Nie wzbudza to zaufania i nasuwa na myśl powiedzenie, że „tłumaczą się tylko winni”. Tu chyba było za dużo wchodzenia w dyskusje z malkontentami. Według mnie jeden oficjalny komunikat byłby wystarczający. A tak, szlachetna postawa wydawcy, przyćmiła trochę informacje o walorach samej gry.

Po drugie, jak już skierowano promocję gry na właściwe tory, to zrobiono to w iście amerykańskim stylu.

Co jednak działa w Ameryce nie działa w Polsce. Tam duma z własnego dzieła, tu jest się zwyczajnym chwalipiętą. Może jest to stereotypowe myślenie, ale wydaje mi się, że tu działają lata wychowywania kolejnych pokoleń. Mamy być skromni, grzeczni i pokorni. To się na szczęście zmienia, ale chyba bardzo powoli. Autorzy Solar City z powodzeniem wypromowali wiele gier pod szyldem Iuvi Games, których nie byli autorami. Jednak przy tej jednej grze ich autorstwa, która moim skromnym zdaniem jest jedną z lepszych gier w jakie grałem, polegli- przypadek? Adam Kwapiński zostawia cały marketing wydawnictwu, Ignacy Trzewiczek, choć jest właścicielem firmy wydawniczej, przy wydaniu tytułu swojego autorstwa, chowa się za szyld Portal Games.

 

Rozłożona gra Solar City w trakcie rozgrywki na dwie osoby

 

Tutaj dodatkowo autorzy wystawili się na sąd niezadowolonych klientów Games Factory. A biedny ja dalej szukałem rzetelnych informacji o grze, bo już miałem wątpliwości, czy na pewno potrzebuje kolejnego kafelkowego tytułu. Dodatkowo nie pomagał mi fakt, że autorzy w środowisku są dość znani i lubiani, co trochę pod znakiem zapytania stawiał obiektywizm wszelkich pojawiających się recenzji.

Trzeci punkt trochę wiąże się z drugim. Tu zadziałał syndrom „Dobre bo polskie”.

U mnie działa on odwrotnie niż przewidują jego głosiciele. Polskość jakoś, przez lata doświadczeń, nie jest dla mnie gwarantem solidnego produktu. W przeszłości często pod wpływem patriotycznych uniesień wspierałem małe polskie działalności i tak samo często byłem zawiedziony. Wiem, że akurat polskie wydawnictwa planszówkowe są z reguły super, ale tu zadziałał pewien kombos gry polskiego wydawnictwa, zachwalanej przez autorów tejże gry po typowo polskiej aferze. No jakoś mi się zapaliła ta kolejna czerwona lampka.

Powyższe punkty obnażają moją głupotę. Straciłem blisko rok możliwości grania w świetny tytuł.

Straciłem rok bycia elementem machiny szeptanego marketingu. Oparłem się pokusie kupienia ciekawego tytułu, pomimo, że w tym czasie kupiłem mnóstwo takich, które były przeciętne, sugerując się błahostkami. Jednak nie wszystko można wytłumaczyć stereotypami w mojej głowie. Muszę przyznać, że marketing wydawcy nie do końca ukazywał mi czym ten produkt jest. Miałem budować miasto przyszłości, robić eko rewolucję w świecie, który został przez ludzkość zatruty i zniszczony. Cały czas pokazywano mi klimat, który obalały pierwsze recenzje. Fakt, są super grafiki i dodają sporo smaczku samej grze, ale tu nie tworzy się jakiejś historii. Miałem trochę wrażenie, że poza tematem nic ciekawego mnie tu nie spotka. Bardziej by przemawiała do mnie informacja, że jeżeli lubię abstrakty typu Azul, Reef, Calico, to w Solar City dostaję zupełnie nowy wymiar logicznej strategii, która wysadzi w powietrze moje zwoje mózgowe. Krótko i szczerze.

 

Rozłożona gra Solar City w trakcie rozgywki na dwie osoby widok z perspektywy czerwonego gracza na planszetkę i pole gry

Nie opisałem moich decyzji zakupowych po to, aby się wymądrzać.

Moim celem nie jest ukazanie słabości marketingowych wydawnictwa, albo pokazanie, że ktoś źle wykonał swoją pracę. Iuvi Games, jak już wspomniałem, z powodzeniem promuje i sprzedaje wiele gier. Ostatnio świetną robotę robi z serią Smart Games. Moje rozmyślania pokazują jedynie jakie błahostki potrafią na nas wpływać. Nie dawajmy się im!

Jednak nadrzędnym celem tego artykułu jest, przede wszystkim, ukazanie jak wspaniałej grze pozwalamy uciec z rynku.

Pomimo przeciwności losu, może jeszcze jest nadzieja na Solarną rewolucję, bo nie zawsze wszyscy muszą się zakochać od pierwszego spojrzenia. Z czystym sumieniem polecam Solar City. Jeżeli lubicie gry abstrakcyjne i szukacie kolejnego tytułu albo chcecie grę z wciągającą i mózgożerną mechaniką, a nie lubicie tonąć w nadmiarze zasad, to ta gra jest dla was strzałem w dziesiątkę! Ja ją uwielbiam choć wygrać w nią nie potrafię ?

MACIEK

więcej o autorze KLIK

Loading spinner