recenzje planszówek,  wszystkie

Puerto Rico (Lacerta) – recenzja

Aïe aïe aïe aïe aïe aïe Puerto Rico
Aïe aïe aïe aïe aïe aïe Puerto Rico

Vaya Con Dios, Puerto Rico

Stare, ale nowe! Puerto Rico doczekało się kolejnej edycji, z poprawioną szatą graficzną i drugim małym dodatkiem, Szlachcicem. Podobno to klasyk, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, jednak od jego pierwszego wydania minęło już niemal 10 lat. Może jest to więc dobry moment na przypomnienie tego tytułu. Zapraszam do lektury!

Wiek: 12+
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: około 75-150 minut
Wydawca: Lacerta
Tematyka: rozwój kolonii, uprawa, sprzedaż dóbr
Główna mechanika:  zmienna kolejność faz, wybór akcji
Dla: fanów gier euro, ale przeciwników euro-pasjansów; miłośników strategii; zbierających klasyki; szukających ponadczasowej gry na wiele partii; średnio zaawansowanych i zaawansowanych; grających w gronie 3+ osób; nie przepadających za losowością
Przypomina nam: New Frontiers
BGG: Puerto Rico

Grę przekazało nam wydawnictwo Lacerta.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Nowa edycja Puerto Rico wygląda dużo lepiej niż poprzednia. Pisaliśmy o tym w porównawczym unboxingu, na który w wolnej chwili możecie rzucić okiem. Po dość długim czasie, w którym mogłem oswoić się z pudełkiem, nadal nie uważam, żeby okładka gry była szpetna. Są ładniejsze, jasne, ale są też brzydsze, jak na przykład ta w starszym wydaniu. Niestety, jestem raczej w mniejszości, gdyż zarówno znajomi, jak i Kasia ilustrację krytykowali.

Wnętrze gry również doczekało się liftingu, który udał się bardzo dobrze. Elementy ozdobiono klimatycznymi grafikami, poprawiono też kolorystykę, by lepiej pasowała do tematu planszówki. Jednym drobnym błędem, którego się nie ustrzeżono, jest zły koszt budynku nadrukowany na drugiej stronie planszy. Drobnostka może trochę zmylić początkujących, jednak powinna zostać dostrzeżona podczas przygotowywania rozgrywki – tak było i u nas.

Na pudełku gry znajduje się informacja o dwóch dodatkach znajdujących się w środku. Pierwszy to budynki, które trafiły też do poprzedniej edycji, drugi to Szlachcic wprowadzający nowe znaczniki kolonistów i – naturalnie – kilka budowli.

Kasia:

O ile faktycznie nie podoba mi się okładka Puerto Rico, z jej dziwną teksturą i niepokojącymi twarzami spoglądającymi z grafiki, to już elementy wewnątrz pudełka określiłabym jako neutralne. Plansza główna oraz planszetki graczy, a także kafelki i całe drewno są wykonane solidnie, mają przyjemne kolory, a tekturowe elementy także całkiem przyzwoite rysunki. Cieszę się, że na planszetkach znalazło się też miejsce z wyszczególnionymi dostępnymi rolami (akcjami), co ułatwia orientację, zwłaszcza w pierwszych rozgrywkach i w większym gronie. Nie podobają mi się jedynie żetony punktacji, zupełnie nie pasujące wizualnie do reszty komponentów. Na pochwałę zasługuje natomiast oryginalna wypraska o zaokrąglonych wnętrzach, z której łatwo wyciąga się nawet drobne elementy.

Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 6/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

W Puerto Rico zarządzamy własną wyspą, stawiając na niej budynki, sadząc plantacje i przydzielając do nich kolonistów, by mogły produkować różnego rodzaju dobra i pieniądze. Podczas zabawy gracze na zmianę wybierają dostępne postacie i wszyscy wykonują przypisane do nich akcje. Aktywny gracz oprócz podstawowego działania otrzymuje też zawsze niewielki bonus. Celem zabawy jest zdobycie największej liczby punktów przyznawanych za żetony oraz budynki. Nie będę się rozpisywał na temat zasad, wymienię jednak krótko każdą z dostępnych postaci, co powinno dać Wam jakiś pogląd na przebieg rozgrywki. W Puerto Rico można zostać:

  • plantatorem i dobrać jeden z odkrytych żetonów plantacji;
  • burmistrzem, by otrzymać kolonistów potrzebnych do działania budynków i plantacji;
  • budowniczym, który pozwala kupić dostępne na planszy żetony budowli;
  • nadzorcą uruchamiającym produkcję;
  • kupcem przynoszącym pieniądze za sprzedany towar (maksymalnie 1 w rundzie);
  • kapitanem wymieniającym dobra na punkty;
  • poszukiwaczem złota dającym aktywnemu graczowi jedną monetę.

Przed otrzymaniem egzemplarza od Lacerty tylko raz mieliśmy okazję zasiąść do tego klasyka. Było to na początku naszej przygody z grami, podczas jednego ze spotkań planszówkowych. Puerto Rico zostało nam wytłumaczone, więc nie zaglądaliśmy do instrukcji. Dzięki temu mogliśmy zasiąść do niego „na świeżo”, z perspektywy zapoznających się z tytułem graczy.

Instrukcja jest dość obszerna i zajmuje aż 16 stron, z czego połowę stanowią jednak opisy budynków i dwóch dostępnych w pudle dodatków. Jest napisana nieźle, ale przebrnięcie przez nią zajęło mi trochę czasu. Już podczas zabawy spore wątpliwości wywołał u nas zapis dotyczący ładowania towarów na statek. Wydawał się on sugerować, że (o ile to możliwe) należy najpierw dorzucić je na ten już zawierający dobra, które mamy w zasobach. Rozjaśnił to dopiero przykład, obalający nasze teorie. Podczas kolejnych partii co jakiś czas wracaliśmy do instrukcji, by sprawdzić działanie niektórych budynków, szczególnie tych z dodatków, gdyż ich działanie nie zawsze było intuicyjne.

Same zasady gry, jej przebieg oraz dostępne akcje, są jednak niemal banalne. Opanowanie ich nie powinno sprawić problemów nawet mniej zaawansowanym planszówkowiczom. Pomagają w tym też opisy postaci zawarte na planszetkach.

Kasia:

Po nieco pracochłonnym przygotowaniu rozgrywki, w trakcie którego trzeba odliczyć żetony punktów czy drewienka kolonistów i poukładać budynki na planszy, można w końcu zasiąść do stołu. Okazuje się, że zasady Puerto Rico dość łatwo wchodzą do głowy już w trakcie pierwszej gry. Niezbyt intuicyjna jest tylko konieczność pamiętania o uzupełnianiu kolonistów przypływających statkiem, zaraz po ich rozdzieleniu między graczy.

Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 7/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Puerto Rico, w chwili pisania tego tekstu, zajmuje 6 miejsce wśród wszystkich gier na największym portalu poświęconym naszemu hobby (czyli na BoardGameGeeku). Wysoka pozycja w rankingu nie może być więc przypadkiem, szczególnie przy grze starej i dobrze znanej dużej części planszówkowiczów. Czy aby na pewno? Sprawdźmy!

Podczas pierwszych chwil z Puerto Rico na główny plan wysuwa się setup, czyli przygotowanie rozgrywki. Jest z nim trochę roboty, szczególnie jeśli do tytułu siadacie w różnym gronie. Trzeba więc odliczyć żetony zwycięstwa, kolonistów, rozłożyć budynki, przygotować statki i karty postaci. Dodatkowe budynki z pierwszego minirozszerzenia jeszcze wydłużają i komplikują ten proces, ponieważ zastępują część tych standardowych. Z drugiej strony Szlachcic niweluje problem odliczania kolonistów, dorzuca też po prostu wszystkie swoje budynki, bez konieczności ich wybierania. Cały proces jest trochę czasochłonny i uciążliwy, ale też jedna partia w Puerto Rico trwa tyle, że w porównaniu do jej długości nie wypada to źle.

Skoro wspomniałem o zależnym od liczbie graczy setupie, to wypada napisać o skalowaniu Puerto Rico. Gra dwuosobowa w tym przypadku to całkiem inne wrażenia i różne zasady, więc o niej standardowo przeczytacie niżej. W większym gronie Puerto Rico działa jednak dobrze, niezależnie od liczby graczy, chociaż optymalną wydaje się ich czwórka.

Wszystko za sprawą bardzo fajnego mechanizmu wyboru postaci! To on sprawia, że Puerto Rico znajduje się tak wysoko w rankingach i zbiera pozytywne oceny. Wprowadza on sporą, lecz niebezpośrednią interakcję, wymuszając dokładne śledzenie stanu zasobów, plantacji i budynków przeciwników. Ma to kluczowe znaczenie przy wyborze postaci przez aktywnego gracza. Zdecydowanie się na produkującego nadzorcę, gdy następna osoba ma sporo plantacji może być strzałem w stopę, gdyż prawie na pewno wybierze ona kapitana. Sytuacja zakończy się tak, że gdy kolejka ładowania towarów na statki dojdzie do nas, nie będzie już na nich miejsca. Wszyscy zyskają punkty, tylko nie gapowaty nadzorca, któremu dodatkowo po fazie kapitana zgniją wszystkie niewykorzystane i nieprzechowane dobra.

W takiej sytuacji nieodzowną pomocą mogą okazać się budynki zmieniające trochę ogólne zasady gry. Niektóre przynoszą dodatkowe zyski, inne chronią wspomniane gnijące surowce, gwarantują dodatkowe punkty czy prywatny statek zabierające towary tylko posiadającego go gracza. Budynki są też elementem wpływającym na dużą regrywalność tytułu, szczególnie gdy siadamy do zabawy wraz z budowlami z dodatków. Także niewielki element losowości w postaci odkrywania dostępnych do wyboru plantacji sprawia, że rozgrywki nie są powtarzalne. Bo w jaki sposób „iść w kukurydzę”, skoro wszystkie zgarniane są przez przeciwników lub po prostu nie pojawiają się zbyt często?

Puerto Rico w świetny sposób łączy mechanizmy wyboru ról i zmiennej kolejności graczy z interakcją, unikając równocześnie większej dawki losowości. Dzięki temu otrzymujemy grę poważną, emocjonującą i mocno strategiczną, której jednak bardzo daleko do pasjansa, w którym nie interesują nas przeciwnicy.

Kasia:

W Puerto Rico zainteresowała  mnie przede wszystkim ciekawa mechanika wyboru ról (czy właściwie akcji), które wywierają efekt na wszystkich graczy jednocześnie. Sprawia to, że trudno się w trakcie partii nudzić, bo niemal cały czas możemy działać. Rozgrywki są też ciekawe już od pierwszego podejścia do gry, jednak tak naprawdę dopiero z czasem zaczyna się dostrzegać, że pewne zagrania są bardziej opłacalne od innych, a także w pełni korzystać z możliwości jakie dają poszczególne budynki.

W Puerto Rico losowość jest nieduża (jedynie rodzaj pojawiających się do wyboru plantacji), a zdecydowanie częściej niż na nią, wkurzamy się na przeciwników, którzy doprowadzają np. do zepsucia się naszych zasobów. Pomimo, że jest to gra ekonomiczna, jest w niej trochę negatywnej, choć niebezpośredniej, interakcji. Za każdym razem trzeba bowiem kombinować nie tylko jaką akcją zyska się najwięcej, ale i jaką najbardziej zaszkodzi się rywalom. Bywa, że uwzględnienie wszystkich czynników i podjęcie tej decyzji nie jest łatwe. Może się więc okazać, że kogoś dotknie paraliż decyzyjny, a kto inny dokona po prostu błędnej oceny. Tego ostatniego Puerto Rico raczej mu nie wybaczy, bo liczy się tu praktycznie każda akcja. Choć nie zmienia to faktu, że nawet przegrywając, bawiłam się przy grze bardzo dobrze.

Zaletą obecnego wydania jest umieszczenie w pakiecie także dodatku (Szlachcica), co sprawia, że podnosi się regrywalnośc gry. Nic nie stoi na przeszkodzie, by pokombinować z nowymi układami dostępnych kafli i zobaczyć co z tego wyniknie.

Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Puerto Rico we dwoje pozostaje wierne ogólnym założeniom mechanicznym, znacznie jednak zmienia sposób wyboru postaci. Zamiast sprawować tylko jedną rolę w czasie rundy, gracze wybierają naprzemiennie aż po trzy. Ułatwia to planowanie, zmniejsza też niestety emocje i znaczenie kolejności wybieranych postaci. We dwoje bardzo trudno o sytuację, w której jeden z graczy nie będzie mógł załadować żadnego towaru. Przez to mocno wzrasta rola budynków przy końcowej punktacji – samymi żetonami PZ-ów trudno wypracować sobie znaczną przewagę, szczególnie grając przeciwko uważnemu oponentowi.

Mimo że w wariancie dwuosobowym Puerto Rico jest niezłą grą, to nie oferuje takich samych emocji, które zapewnia zabawa w większym gronie. Jeśli zostaniecie wielkimi fanami tytułu, to być może taki układ będzie dla Was również satysfakcjonujący, jednak pełnię możliwości gra pokazuje dopiero przy 3+ osobach. Dużą zaletą wariantu dwuosobowego jest jednak krótki czas rozgrywki, daleki od tego w większym gronie. Jeśli oboje będziecie grali dynamicznie, to powinniście uwinąć się nawet w godzinkę!

Kasia:

Rozgrywka jest nieco szybsza oraz bardziej rywalizacyjna, kiedy gramy tylko we dwójkę [Odpada jednak element rywalizacji o miejsca na statkach – W.]. Ta druga cecha wiąże się z ograniczeniem liczby kopii dostępnych budynków. Niestety grze towarzyszy też trochę mniej emocji, robi się po prostu bardziej „matematycznie”, bo mając tylko jednego przeciwnika łatwiej jest szybko wyliczyć jaka akcja będzie najbardziej opłacalna. Dla mnie jest to niestety wada, ponieważ wolę spędzać czas przy grach nieco nieobliczalnych, posiadających element ryzyka.

Jeśli chodzi o modyfikację zasad związanych z wariantem dwuosobowym, to nie podoba mi się, że podczas każdej rundy wybieramy aż po 3 role. Sprawia to, że tylko jedna pozostaje niewybrana, a więc można mieć pewność, że „odpali się” niemal każda z dostępnych akcji. Dodatkowo wybierając rolę jako ostatni, przejmujemy następnie znacznik gubernatora i rozpoczynamy następną kolejkę, mając w rzeczywistości aż dwie następujące po sobie akcje. Odbiera to niestety grze trochę atrakcyjności, gdyż nie ma tej niepewności, obecnej przy większej liczbie graczy, co też zrobią przeciwnicy.

Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi: 5,5/10

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Puerto Rico powinno być grą nie o kukurydzy, indygo, cukrze, kawie i tytoniu, ale o pieprzu! Tak jest suche! 😉 To jeden z tytułów, w których skupiam się na optymalizacji ruchów, ignorując klimat (a nie ma go zbyt wiele). Także sama mechanika nie do końca zazębia się chyba z rzeczywistością, gdy na targu każdy może sprzedać tylko jeden towar, a statek wiozący indygo nie weźmie na pokład nawet niewielkiej ilości kukurydzy. No i przecież każdy uczestnik zabawy zarządza swoim prywatnym… Puerto Rico.

Sytuację ratuje trochę tematyka, która w połączeniu z nową oprawą graficzną sprawia miłe dla oka wrażenie. Puerto Rico swojego czasu wywoływało sporo kontrowersji w środowisku, ze względu na temat niewolnictwa, który nie przewija się w grze dosłownie, jest jednak dość oczywisty. O ile na plantacjach pracują koloniści, to akcję zbiorów uruchamia „nadzorca”, przy którym słowo „niewolników” samo ciśnie się na usta.  Także niektóre budowle nie są zbytnio poprawne politycznie: dodatkowych robotników do budynków produkuje uniwersytet, jednak na plantacje trafiają oni już z przytułku. Kontrowersje wydają się więc naturalne – część osób narzeka na temat i krytykuje obecność niewolnictwa w grach, inni zarzucają takim tytułom zakłamywanie historii. Sam nie jestem fanem „łagodzenia” gier, niezależnie od tematyki. Podejście do sprawy w Puerto Rico jest dla mnie jednak odpowiednio wyważone, nie wpływa w żaden sposób na odbiór tej sprawnej mechanicznie gry.

Kasia:

Temat, z jakim mamy do czynienia w Puerto Rico może być odrobinę kontrowersyjny, bo kojarzy się z trudnymi czasami niewolnictwa. Dla mnie nie jest to problemem, przyjmuję taką tematykę z raczej neutralnym podejściem. Samo gospodarowanie egzotyczną wyspą jest przyjemne, choć byłoby pewnie jeszcze lepiej, gdyby grafika bardziej działała na wyobraźnię graczy. Nawet uwzględniając całkiem przyzwoite powiązanie tematu z mechaniką gra nie jest więc szczególnie klimatyczna. Wpływ na to ma raczej szczątkowa fabuła oraz właśnie wspomniana prostota wizualna. Jak na planszówkę ekonomiczną nie jest też z drugiej strony tak źle, więc i moja ocena jest wypośrodkowana. 

Ocena Wiktora: 4/10
Ocena Kasi: 5/10 

Wybaczcie, ale musiałem – mówiąc Puerto Rico od razu słyszę Vayę Con Dios 😉

Podsumowanie:

Wiktor:

Nowe Puerto Rico jest nie tylko ładniejsze od starszej wersji, ale jest po prostu solidne i estetyczne. Grafiki na kafelkach oraz planszach są fajne i miłe dla oka. Główny zamysł gry nie jest skomplikowany, jednak duża liczba budynków może sprawiać niektórym problemy, zostały one na szczęście opisane w instrukcji. Ta jest natomiast w porządku.

Główną siłą Puerto Rico jest mechanika wyboru postaci i zmiennej kolejności akcji (uzależniona od tej pierwszej), która w połączeniu z innymi rozwiązaniami dostarcza wielu emocji, wymaga również dobrego planowania i myślenia strategicznego. Sądzę, że PR powinno być grą dla 3-5 osób, gdyż mimo iż działa we dwoje, to jest jednak dużo lepsze w większym gronie. Sięgając po ten tytuł nastawcie się na niezbyt odczuwalny klimat i ogólną suchość, którą „nawilża” jedynie trochę tematyka w połączeniu z oprawą graficzną.

Kasia:

Pomimo liftingu Puerto Rico graficznie nikogo raczej nie zauroczy. Na szczęście wykonanie jest niezłe, a oprócz samej podstawki dostajemy w sumie 2 dodatki, które podnoszą wyraźnie regrywalność. Na szczęście planszówka broni się też pod względem mechanicznym, a do tego dość fajnie się skaluje. Wyjątkiem jest niestety tryb dla dwóch graczy, który wprowadza na tyle duże zmiany, że odczucia z rozgrywki są mniej pozytywne. Bardzo mała losowość może czasem sprawiać, że stanie się zbyt matematyczna, ale możliwość wpływania na sytuację rywali i tworzenie się przyjemnej atmosfery podczas partii zasługują na danie grze szansy.

Ocena:

Wiktor:

Gry pokroju Puerto Rico są trudnym materiałem do zwięzłej oceny, gdyż kimże my jesteśmy, by oceniać uznane klasyki. Bo to, że tytuł ten jest docenianym klasykiem nie ulega wątpliwości. Mimo że wśród dostępnych na rynku gier nie wyróżnia się innowacyjnością, to widać w nim tę elegancję, której oczekuje się po tak znanej, popularnej i wiekowej grze. To tytuł, który trzeba poznać, nie mam co do tego wątpliwości. I gwarantuję, że wielu z Was po jednej partii zapragnie mieć na go swojej półce. Dlatego że wypada. I dlatego że to dobra gra.

Kasia:

Pomimo swego wieku Puerto Rico daje poczucie pewnej świeżości, a niezbyt trudne do opanowania reguły i płynność rozgrywki, także i lekkości. Niestety nie zostałam fanką wariantu dwuosobowego, który sprawia wrażenie nieco sztucznego i nie daje mi takiej frajdy jak zabawa w większym gronie. Sądzę jednak, że ta planszówka będzie wracała na nasz stół podczas liczniejszych spotkań, bo to naprawdę bardzo solidna gra.

Plusy:

  • świetna mechanika wyboru postaci
  • równie udane zastosowanie zmiennej kolejności akcji
  • regrywalna
  • emocjonująca
  • planszówkowy klasyk
  • przyjemne grafiki [W.]

Minusy:

  • przeciętna we dwoje
  • średni wygląd [K.]
  • mało klimatyczna

Grę przekazało nam wydawnictwo Lacerta. Dziękujemy!

http://www.lacerta.pl/

7 komentarzy

  • Kobieta czytająca

    Kurczę, rozpaczliwie szukam czegoś dla mojej niegrającej rodziny – podoba im się Kolejka, ale już na Talismana kręcą nosem. Ogólnie nie chcą gier dłuższych niż 30 minut, nie chcą wielu elementów i reguł, ale nie chcą też gier imprezowych. Obawiam się, że odrzucą Puerto Rico.
    P.S. Wasz blog jest świetny!

    • Planszówki we dwoje

      Puerto Rico to dość wymagający tytuł, po pierwszej partii rozegranej kilka lat temu jakoś nas nie przekonał, teraz zastanawiam się, czy nie wrzucić go do top 10 ;). Jednak dla rodziny szukającej prostszych gier raczej próg wejścia będzie za wysoki. Może zaproponuj im Splendor, Majestat, Korzenny szlak, jakieś kafelkowe Carcassonne/Kakao? W kilka z nich grałem z moją mamą i była zadowolona, rodzice znajomych też zagrywają się np. Splendorem.

      No i dzięki za miłe słowo! 🙂
      – W.

    • Kobieta czytająca

      Dzięki za poradę! Moim zdaniem macie najbardziej przyjazne dla czytelnika recenzje – dużo zdjęć i konkretny podział ocen.

  • Anonimowy

    Z uniwersytetu pracownicy trafiają do budynków, bo tam trzeba mieć jakieś kwalifikacje. A z przytułku pozyskujemy najtańszą siłę roboczą do pracy w polu. Czemu jest to niepoprawne? 🙂
    Mały statek ma ograniczone możliwości, np. pojedynczą ładownię, dlatego aby uniknąć przemieszania, kapitan bierze albo kukurydzę, albo indygo (niebieska kukurydza nie każdemu smakuje).
    Dla mnie ta gra ma mnóstwo klimatu, co przy takim symbolicznym wykonaniu jest trudne do wytłumaczenia 🙂
    Bardzo fajnie się czytało, dwugłos w recenzji to kapitalny patent.

    • Planszówki we dwoje

      Oj, bo ci z przytułku są od razu skazani na niewolniczą pracę. Wykorzystywanie ludzi i te sprawy 😉 Co do towarów, to jednak cukier i kukurydzę można by pomieszać, szczególnie na tym największym statku 😛 Akurat w Puerto Rico za bardzo nie czuję klimatu, chociaż cała otoczka jest całkiem przyjemna. Po prostu dużo bardziej wczuwam się w takie Pola Arle, Terraformację Marsa czy ostatnio Great Western Trail.

      Ale mechanicznie gra śmiga bardzo fajnie – jakiś czas temu nawet udało się ją ponownie wyciągnąć na stół, co przy ciągłym dopływie nowych tytułów nie jest wcale takie łatwe 😛

      Cieszymy się, że daje się nas czytać – dzięki! 🙂
      – W.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.