Żywot testera jest ciężki, a żywot goblińskiego testera… krótki! „Mix Tura” to imprezowa gra karciana wydawnictwa Muduko, która podbije każdy stół, a już zwłaszcza taki, który potrafi się wyluzować i cieszyć z prostych, acz zabawnych zasad.
W „Mix Turze” gracze wcielają się w gobliny, które mają trudną fuchę do wykonana. Wiedźma zobowiązała ich do testowania swoich szalonych eliksirów. Część z nich jest bezpieczna, ale część… no cóż – wywołuje natychmiastowy zgon. Na szczęście śmierć nie jest tu dosłownie końcem zabawy, ponieważ gracz jako duch, ma jeszcze szansę napsuć innym krwi, a nawet wrócić do żywych. Wygrywa ten goblin, który jako ostatni utrzyma się przy życiu.
Tu od razu warto nadmienić, że nie jest to jakaś tam sobie karcianeczka, która przeszła bez echa. W swojej ojczyźnie, Hiszpanii, otrzymała nagrodę familijnej gry roku 2020! Moim zdaniem jednak bliżej jej do klasycznej gry imprezowej z uwagi na poziom skomplikowania oraz możliwość gry w aż 10 osób! Znacie już cel „Mix Tury”, to zanim opowiem o wrażeniach, szybciutko przedstawię jeszcze skrót zasad.
Mix Tura – na czym polega gra?
Każdy z graczy otrzymuje kartę goblina, który ma pewne cechy wspólne, a pewne różne od pozostałych (np. rogi, bandaże, kolczyki, szelki). Ponadto każdy dostaje także komplet eliksirów: trzy bezpieczne (zielone) i jeden zabójczy (fioletowy), które tasuje się ze sobą i układa w rzędzie rewersem do góry. W swojej turze każdy ciągnie z wierzchu stosu akcji jedną kartę, po czym ją odczytuje i wykonuje związane z nią polecenie.
Najczęściej dotyczą one picia, czyli wybrania w ciemno jednego ze swoich eliksirów i odkrycia go. Jeżeli będzie to zielona karta – super, nic się nie dzieje, a kolejka przechodzi dalej. Jeżeli jednak będzie to eliksir zabójczy to wyjścia są dwa. Albo neutralizujesz truciznę żetonem antidotum (zawsze na początku każdy ma po jednej buteleczce), albo umierasz, czyli obracasz kartę goblina na stronę ducha. Zawsze wypity eliksir odrzuca się na odpowiednie stosy, zatem z rundy na rundę robi się coraz „trudniej”. Należy pamiętać o tym, by w przypadku, gdy komenda mówi o piciu eliksirów przez kilku graczy, wykonywać to zadanie w kolejności od gracza aktywnego.
Poza zwykłymi kartami poleceń, które po wykonaniu są odrzucane na stos kart odrzuconych, w talii znajdziemy jeszcze zaklęcia, które mówią o pewnych warunkach np. nie spoglądaniu w oczy danej osoby, czy nie używaniu słowa „nie”. Takie zaklęcie pozostaje aktywne w grze tak długo, aż ktoś go nie złamie, czyli mówiąc wprost – zgapi się i wpadnie. Za karę musi wtedy od razu wypić swój eliksir, nawet jeżeli nie jest to jego tura.
Cel gry, tak jak wspominałam, jest jasny – należy przeżyć, czyli być ostatnim żywym goblinem. Ale jeżeli zamieniamy się w ducha, to jeszcze nie odpadamy z zabawy! Nadal możemy w swojej turze dociągać karty akcji i choć nie pijemy eliksirów ani nie działają na nas zaklęcia, to jeżeli sprawimy, że ktoś inny zamieni się w ducha, wtedy my wracamy do żywych. W tym przypadku dobieramy po 1 karcie trucizny i 1 karcie bezpiecznego eliksiru i gramy według normalnych zasad.
Opcjonalnie, kiedy gramy w licznym gronie, można dołączyć do gry kartę besztii. Wtasowywana jest ona w talię zadań lub w drugim wariancie przekazuje ją dowolnemu żywemu goblinowi ten gracz, który pierwszy wyzionął ducha. Goblin z kartą besztii ma przechlapane – za każdym razem musi wypijać dodatkowo 1 eliksir więcej. Po swojej śmierci przekazuje kartę dalej.
Mix Tura – co jest tutaj najlepsze
Jak na grę imprezową przystało, najlepiej wypada tutaj aspekt stricte rozrywkowy. „Mix Tura” ma bardzo przystępne zasady, które można wytłumaczyć nowym osobom w minutę. Nie ma tu żadnej filozofii – ot ciągniesz kartę i robisz to, co jest na niej napisane. I mimo, że w teorii brzmi to sucho i nieszczególnie ciekawie, to gra jest bardzo emocjonująca. Po pierwsze dlatego, że igramy z własnym szczęściem – sami losujemy eliksir i mamy początkowo 25% szansy na skuchę. Albo nam się to uda, albo nie. Ale nawet jeżeli nie i trafimy na ów śmiertelną truciznę, to także mamy wybór. Możemy odrzucić antidotum i grać dalej ze świadomością, że teraz lecimy na lajcie, bo zostały nam same bezpieczne eliksiry albo możemy świadomie jej nie używać i zamienić się w ducha po to, by poczekać, aż inni też odpadną i następnie liczyć na cud związany z ożywieniem. Więc nie do końca jest to takie bezmyślne odczytywanie kart.
A przecież w talii zadań są także zaklęcia, które wywołują jeszcze większe emocje. I nie wiem jak Wy, ale ja jestem szalenie kiepska w tego typu gry i najczęściej, pomimo ogromnego skupienia, nieświadomie łamię zakazy. To jakaś wrodzona złośliwość mózgu, jak mniemam. Ale nawet jeżeli jesteście lepsi w te sprawy to i tak gwarantuję świetną zabawę. Zaklęcia są pomysłowe – a to nie będziemy mogli patrzeć sobie w oczy, a to komunikacja zostanie nagle ograniczona wyłącznie do jednej samogłoski, a to nie będzie można dotykać kart daną ręką. I pal sześć jeśli jest to tylko jeden zakaz, ale w „Mix Turze” często dochodzi do tego, że działa ich kilka na raz, a wtedy o pomyłkę bardzo łatwo, co wzbudza faktycznie eksplozje śmiechu.
„Mix Tura” może nie byłaby aż tak przyjemna, gdyby nie twist związany z duchem. W wielu grach z mechaniką push your luck, jeżeli dochodzi do „śmierci” gracza czy też jakiejś kumulacji pecha, to najczęściej kończy on całkowicie grę i cierpliwie czeka na ostateczny wynik. Tutaj zaś bycie duchem nie umniejsza zabawy aż tak mocno. Ba! Mam wrażenie nawet, że ten stan nie jest jakoś szczególnie przykry i uruchamia w graczu diabelski zapalnik. Jego oczy się mrużą, na ustach wychodzi złośliwy uśmieszek, a przed każdym dobraniem karty zaczyna się nerwowe pocieranie rąk i modlitwa o to, by wylosowało się kartę, którą można kogoś brzydko mówiąc udupić. U nas dochodzi do naprawdę chamskich prób wrzucenia kogoś na minę :D ( – Ej, słyszałeś coś? – Nie… szzzkuuurde, zapomniałem, że nie można mówić „nie” :D).
Uśmiercenie innej osoby daje tu ogromną satysfakcję i choć powrót do żywych sprowadza się do tego, że mamy znów szansę 50:50, że przy kolejnym piciu i tak umrzemy, to często w zupełności wystarcza to, by wygrać grę. Co warto podkreślić „Mix Tura” jest dość szybką pozycją. Faktycznie grając w 4-6 osób udało nam się ją kończyć w 15 minut. Oczywiście nikt nie chciał rezygnować z rewanżu, więc graliśmy de facto za każdym razem dłużej. I to też jest fajne – macie kwadrans? OK, ubawicie się tu po pachy. Macie godzinkę? Zapewniam, że nie będziecie się nudzić.
Niewątpliwie dużą zaletą tej gry jest możliwość zabawy w aż 10 osób. Wiele imprezówek w teorii też ma taką granicę, ale często chodzi o grę drużynową, a nie o takie pojedynki każdy na każdego. Choć z racji pandemii nie byłam w stanie sprawdzić jak gra działa w tak dużym gronie, to biorąc pod uwagę fakt, że między czterema, a sześcioma osobami nie czuje się specjalnej różnicy (im więcej osób tym po prostu gra się dłużej, bo więcej osób trzeba wyeliminować), myślę, że i przy dziesięciu zawodnikach będzie kupa frajdy. I chyba nie muszę tu dodawać, że „Mix Tura” ma genialny „potencjał” na rozkręcenie imprezy zakrapianej alkoholem? ;-)
Mix Tura – co jeszcze warto wiedzieć
Zazwyczaj gobliny ukazywane są jako wredne, złowrogie stworzenia. Tutaj zaś są po prostu pociesznymi, biednymi stworkami, które muszą wykonywać ciężką harówę dla swojej pracodawczyni. Wiem, że to detal, który zupełnie nie wpływa na grę, ale w polskiej wersji świetnie opracowano imiona goblinów oraz dodano im krótki rys charakterologiczny. I tak mamy Zdziczesta, który śmieje się bez ustanku (mega gość, kocham go!), uroczego Miłobądzia, ponurego Mściwuja (to mój drugi ulubieniec) czy Brajanusza. Choć „Mix Tura” opiera się w dużej mierze na tekście, a jedynymi ilustracjami są tutaj eliksiry i właśnie wizerunki goblinów, to właśnie dzięki opisanym wyżej detalom gra wywołuje uśmiech od razu po otwarciu pudełka.
O regrywalność tej gry jestem spokojna. Raz, że w trakcie jednej partii nigdy nie dochodzi do zużycia całej talii komend, więc zanim poznacie je wszystkie minie trochę czasu. A dwa, że nawet znając już na pamięć wszystkie zadania wcale nie robi się przez to mniej zabawnie. Jakby jednak tego było mało, w pudełku znajdziecie kilka pustych kart, na których możecie wypisać własne zasady (ja wymyśliłam taką „Zamknij oczy. Pozostałe gobliny wybierają jeden widoczny element garderoby. Musisz poprawnie odgadnąć kolor tego elementu u każdego z graczy – inaczej pijesz 2 razy”).
Wykonaniu nie sposób niczego zarzucić. Pudełko jest kompaktowe – nie ma w nim wolnej przestrzeni, więc zmieści się nawet do malutkiej torebki. Na końcu instrukcji znajdziecie osiągnięcia do odhaczenia (super sprawa i dodatkowy motywator do dalszych rozgrywek). Całość jest ponadto wykonana z ekologicznych materiałów, a karty pokryte są powłoką biobójczą. To specjalność Muduko, którą bardzo cenię i cieszę się, że troska o środowisko jest dla wydawnictwa czymś ważnym. Super klimatycznym dodatkiem są także buteleczki, które zastępują płaskie antidota – otrzymacie je jednak tylko jeżeli kupicie grę w sklepie wydawcy, a ich ilość jest ograniczona, więc… warto się pospieszyć :D.
Mix Tura – Podsumowanie
To nie jest gra, na widok której komuś mocniej zabije serce. Może nawet z racji niewielkiej formy nawet nie zauważycie jej na sklepowej półce. Ale gdy tylko w nią zagracie, szybko stwierdzicie, że nagroda za najlepszą familijną grę roku w Hiszpanii nie była nieuzasadniona. „Mix Tura” to doskonała imprezowa karcianka z mechaniką push your luck, która kosztuje tyle, co besztia napłakał.
- Sprawdź aktualną cenę gry Mix Tura
- Kup grę bezpośrednio u wydawcy i zgarnij bonus w postaci buteleczek antidotum!
Mix Tura - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
8/10
-
9/10
-
10/10
Mix Tura - Podsumowanie
Emocjonująca niczym rosyjska ruletka gra, w której co rusz igrasz ze śmiercią. Umarłeś? Spokojnie, jako duch bawisz się tu nadal i możesz wrócić do żywych kosztem innej osoby. „Mix Tura” zaskakuje solidną mechaniką push your luck, lekkością, humorem i super niską ceną. Ląduje w gronie naszych ulubionych imprezówek!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz imprezówki na dużą ilość graczy (nawet 10!)
- lubisz igrać z losem
- nie przechodzisz obojętnie wobec negatywnej interakcji
- szukasz kompaktowej gry do plecaka, która nie kosztuje milionów monet
- szukasz gry-zagrychy do alkoholu ;-)
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie cierpisz dużej losowości
- nie lubisz gier z tekstem/ szukasz gry niezależnej językowo
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Muduko