Proszę wsiadać: Nowy Jork i Londyn – recenzja – autobusowy roll&write!


seg_soft

Życie kierowcy autobusu nie jest proste! Pasażerowie tłoczą się na przystankach, chcąc dojechać do pracy czy na uczelnie. Babcie, które od rana jadą nie wiadomo gdzie również nie ułatwiają sprawy. No i te wszechobecne korki – zielonych świateł jest jak zwykle za mało, więc swoje odstać trzeba. Czy taki temat nadaje się na planszówkę? Okazuje się, że jak najbardziej. Proszę wsiadać: Nowy Jork i Londyn – zaczynamy rozgrywkę!

Portal Games ma nosa do małych i niepozornych tytułów. Wygrzebują je zewsząd, chociaż Proszę wsiadać to nie jest aż taka anonimowa gra. Poznałem ją dużo wcześniej, zanim padło info o wydaniu jej w fizycznej wersji po polsku. Jesteśmy początkującym kierowcą autobusu miejskiego w Nowym Jorku i Londynie, a naszym celem jest zbudowanie najlepszej trasy omijającej korki, innych graczy i zbierających pasażerów. Co to za autobus, co ludzi nie wozi?! Na planszy zaznaczymy przejechane kilometry, natomiast za pomocą ołówka poskreślamy przeróżne ikonki pasażerów, czy miejsc, generując sobie punkty. Ile trwa przejazd jedną z tras? Potrzebujemy około trzydziestu minut, minimum dwóch graczy (a maksymalnie pięciu śmiałków) oraz zaostrzone ołówki i trochę miejsca na stole.

W kilku słowach, jak gramy?

Na początku musimy wybrać mapę w zależności od liczby graczy przy stole. W rozgrywce na dwie oraz trzy osoby wybieramy Londyn, natomiast cztero – i pięcioosobowe rozgrywki prowadzimy na planszy Nowego Jorku. Każdy z graczy dostaje też arkusz – musimy się upewnić, czy każdy ma inną górną sekcję.

Rozgrywka w Proszę wsiadać trwa dwanaście rund, w których tworzymy najlepszą trasę po mieście. Na początku każdej rundy odsłaniamy kartę biletu i każdy z graczy zakreśla jego numer na swojej planszetce. Następnie, począwszy od pierwszego gracza (zwanego Kontrolerem) umieszczamy na mapie znaczniki trasy zgodnie z kształtem pokazanym na naszej planszy przy konkretnym bilecie. Planszetki są asymetryczne, więc gracze mają różne formy do wyłożenia. Co ważne gracze nigdy się nie blokują i raz zajęta trasa może być użyta przez innego gracza.

Jeżeli wyłożymy znaczniki na polu zajętym przez innego gracza lub oznaczonego korkami musimy zakreślić odpowiednią informację na naszej planszy. Dojście do zielonego światła daje nam możliwość wyłożenia jeszcze jednego elementu trasy w dowolnym, dostępnym kierunku. Budując trasy będziemy też docierać do nowych pasażerów, którzy będą nam dawać punkty za określone działania. Część bezpośrednio, natomiast takie uczennice, czy biznesmeni wymagają odwiedzenia konkretnych miejsc. W końcu niektórzy chcą dostać się na uczelnie, a inni do pracy w korporacji. Na koniec swojej tury sprawdzamy jeszcze, czy osiągnęliśmy jakiś cel wspólny – jeżeli tak, to po akcji ostatniego gracza w danej rundzie odwracamy karę na stronę z mniejszą liczbą punktów. Osoba, która zgromadziła na koniec najwięcej punktów wygrywa.

Wrażenia

Proszę wsiadać to gra, która w bardzo przyjemny sposób łączy dwie mechaniki – wykreślanki, które w ostatnim czasie robią prawdziwą furorę wśród graczy oraz fizyczne wytyczanie trasy prawdziwymi elementami z drewna i tektury. Rozgrywka jest rewelacyjna – prosta do bólu w zrozumieniu zasad, ciekawie najeżona twistami zachęcającymi do jej poznania oraz niebanalna i pozwalającą pokombinować. Jest szybko, prosto i przyjemnie – oto idealny obraz gry rodzinnej (nawet z plusem) nie tylko dla familijnych graczy. Moje ciut bardziej zaawansowane grono znajomych, z którymi ogrywam cięższe nowości zauroczyło się nową wykreślanką Portalu. Układamy nasze trasy, zdobywamy nowe zasoby na naszej planszetce i w wesołej atmosferze kombinujemy, jak tu zdobyć jeszcze jeden. Gra ma w sobie z automatu wbudowany syndrom jeszcze raz i nie da się nie rozegrać tylko jednej partii – jej struktura wybitnie zachęca do szybkie, rewanżowej partyjki.

Tematycznie wcielamy się w kierowców autobusu, którzy za swój rejon wyznaczyli sobie Nowy Jork i Londyn. Odkrywamy bilecik i sprawdzamy, jaką trasę możemy pokonać w danej rundzie. Po drodze zbieramy pasażerów i odwiedzamy różnorakie miejsca, w których będziemy ich wysadzać (przy okazji zgarniając punkty). Inni jeżdżą własnymi trasami i nie blokujemy się wzajemnie, ale dobrze jest jednak unikać tłumu i nielubianych przez nikogo korków. Nie jest to może odwzorowanie procesu podróży autobusem miejskim rodem z gier Lacerdy (świetny Kanban czy On Mars!), ale jak na tak prostą gierkę jest więcej niż dobrze. Mechanika jest fajnie spięte z tematyką i nie muszę sobie dopowiadać na każdym kroku co ja tu właściwie robię. Jeżeli chodzi o wykonanie, to jest bardzo dobrze. W pudełku znajdziemy sporo kart (spójrzcie na bilety, które wyglądają no cóż… jak skasowane bilety) oraz drewnianych elementów. Tutaj mam mały minus co do dobranych kolorów, które zlewają się na planszy i w słabszym oświetleniu trudno je rozróżnić.

Świetnym i jednocześnie do bólu prostym rozwiązaniem zastosowanym w Proszę wsiadać jest zróżnicowanie możliwości dla każdego z graczy w danej rundzie. Jednym prostym trickiem udało się tchnąć sporo ciekawego kombinowania w tym niewielkim tytule. Losujemy bilet, ale każdy z graczy może mieć inny wzór do użycia. Kombinuj kierowco, jak przy pomocy jednej prostej pokonać ten zakręt. Pętli zrobić nie możemy – ot taki wymóg gry. Oczywiście możemy też manipulować naszą dostępną trasą, ale nie chcemy za często tego robić, bo oznacza to minusowe punkty. Z drugiej strony optymalny ruch dający nam brakującego pasażera może być dobrym powodem do takiej decyzji.

Praca kierowców nigdy nie jest prosta, dlatego naszym sprzymierzeńcem jest zielone światło, które pozwala nam wyłożyć dodatkowy znacznik na planszę. A jak pewnie wiecie ekstra znacznik, to często ekstra ikonka do zakreślenia. Druga połowa Proszę wsiadać to mazanie ołówkiem i wykreślanie odebranych i dowiezionych pasażerów w różne punkty po mapie. Stanowi to całkiem ciekawą łamigłówkę – nie zrobimy tu wszystkiego, więc raz, że musimy zaplanować naszą trasę i w miarę możliwości realizować postanowienia. Skupienie się po trochu na wszystkim nie da nam aż tak dobrych rezultatów.

Podobały mi się również cele, które oprócz zajmowania trasy, którą potencjalnie chciałby też ruszyć przeciwnik to stanowią wyścig. Mamy też jedno zadanie tajne, które wymaga od nas odwiedzenia określonych miejsc. Warto to uwzględnić podczas naszych planów, bo dziesięć punktów jest nie do przecenienia.

Proszę wsiadać to bardzo regrywalna pozycja, w której pomimo robienia ciągle tego samego nie odczuwa się nudy i znużenia kolejnymi partiami. Każda ma inny przebieg, możemy próbować zdobyć innych pasażerów i optymalizować nasze wyniki. Im ciaśniej na planszy, tym robi się ciekawie przez konieczność jazdy zakorkowanymi trasami (inni gracze nas nie blokują, ale jazda w korkach to stracone punkty). Interakcja polega na przeszkadzaniu, a nie bezpośrednich negatywnych zagraniach. Gra świetnie sprawdza się w każdym składzie osobowym – fani dwuosobowych wyścigów, kierowców, autobusów mają mniejszą mapę, chociaż i tak jest ciut za luźno jak na mój gust. Bardzo dobrze bawiłem się w pełnym składzie – jest tłok, miejsca na planszy są szybko zajmowane i trzeba sporo kombinować.

Jeżeli chodzi o minusy, to ciężko mi się do czegoś przyczepić. Gra jest lekka, przyjazna rodzinnemu graniu oraz fajnie działa jako przerywnik przy rozgrywkach w coś ciężkiego. Arkusze kończą się zbyt szybko, więc jeżeli ich nie laminujecie albo ponownie nie wykorzystujecie dość szybko zostaniecie z ładną planszą bez możliwości zagrania. Życzyłbym sobie w przyszłości dodatkowych rozszerzeń w postaci map oraz nowych układów biletów czy kształtów tras dla podbicia regrywalności, ale i tak na ten moment jest bardzo dobrze. Z jednej strony fajnie, że w pudełku są dwie trasy dla różnej konfiguracji graczy, ale z drugiej szkoda, że nie da się ich wykorzystać zawsze.

Podsumowanie

W małym pudełku dostałem świetną grę, która równie dobrze zadziała przy rodzinnym popołudniu z planszówkami, jak i na spotkaniu bardziej zaawansowanych graczy. Jest szybka i prosta w nauczaniu oraz oferuje całkiem sporo lekkiego i przyjemnego kombinowania. Tematyka budowania tras jest całkiem fajnie odzwierciedlona w mechnicznych aspektach gry. Wybieramy optymalne skrzyżowania, lubimy zielone światło i zbieramy pasażerów, starając się dowieźć ich do miejsc dających punkty. Trzeba się trochę napocić i pokombinować z optymalnym ruchem, ale nie powoduje to paraliżu decyzyjnego i zastopowania gry na kilka minut. Jest się nad czym zastanowić, ale zwojów stanowczo gra nam nie przepali. Plus za prosty patent z biletami, które dla każdego z graczy dają inny kształt do ułożenia. Niby za każdym razem działamy tak samo, ale jednak każda partia może wyglądać zgoła inaczej. Świetny tytuł, który warto sprawdzić! Polecam szczególnie fanom rodzinnego grania oraz bardziej zaawansowanym szukającym ciekawej i szybkiej gry na przerywnik pomiędzy większymi tytułami.

PS.: dla nieprzekonanych jest też opcja sprawdzenia gry online na Board Game Arena.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przesłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Proszę Wsiadać do kupienia tutaj.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Turbo?

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Aktualizacja nowej generacji Wiedźmina 3 pojawi się w grudniu
Następny Cyberpunk 2077: Phantom Liberty będzie płatnym DLC, potwierdza CD Projekt Red