,

Relikty Ludzkości

Efekt cieplarniany, wirus, konflikt nuklearny lub wojna o wyższość czekoladki marcepanowej Merci nad innymi? Jak do tego doszło, nie wiem… ale z pewnością w grze Relikty Ludzkości, tytułowa ludzkość wyginęła, a naszą spuścizną zainteresowały się obce cywilizacje. Co po nas zostało i czy kosmici odkryli i wykorzystali największe z naszych wynalazków? Czy to wszystko w ogóle ma znaczenie, czy jednak to jest tylko kolejne suche euro?

Relikty Ludzkości to gra ekonomiczna dla od 1 do 4 graczy, której autorami są Gordon Calleja, Dávid Turczi, Wai Yee oryginalnie wydana przez Mighty Boards (ufundowana na Kickstarterze), a za lokalizację i sprowadzenie jej na nasz rynek odpowiada wydawnictwo Galakta. W pierwszych partiach czas rozgrywki powinien zamknąć się w trzech godzinach, chociaż wiele zależy od liczby graczy — przy kolejnych grach zabawa mocno przyśpiesza i myślę, że czas podany na pudełku, tj. 30 minut na gracza, jest jak najbardziej do osiągnięcia. Tytuł posiada tryb solo, jednak niestety ze względu na to, że nie jestem fanem gry w pojedynkę, nie udało mi się go sprawdzić. Gra jest ciężka, więc pudełkowy wiek (14 lat) jest jak najbardziej adekwatny.

Tak jak wspomniałem we wstępie, wcielimy się w przedstawicieli obcych, którzy postanowili przeszukać pozostałości naszej cywilizacji, wygrzebać „co lepsze” kąski, przehandlować je i przede wszystkim na nich zarobić. Kupczą więc różnymi śmieciami: tablicami rejestracyjnymi, zniszczonymi zabawkami, felgami itp. Przynajmniej to przedstawiają ilustracje na żetonach reliktów, które będziemy wydobywać, kupować i sprzedawać. Tak naprawdę nie ma to wielkiego znaczenia, ważna jest wartość, symbol danego żetonu i kolor żetonu.

Nie no, tyle to nie

Przyjrzyjmy się jakości wykonania Reliktów Ludzkości, bo jest ona dość wysoka. Na największe pochwały zasługują planszetki graczy, statku i kupców — są one dwuwarstwowe, a to zawsze jest warte pochwały. Dzięki temu ani kosteczki, ani meeple nie latają między dedykowanymi miejscami, a powiem szczerze — gdyby nie ten zabieg, to byłoby to bardzo częste. Dostajemy również insercik, jednak ja — owszem, używam — wciąż jestem zmuszony korzystać z woreczków strunowych, bo mam wrażenie, że luzem wszystko by się pomieszało. 

Czas na kilka uwag. Największym problemem, jeśli chodzi o jakość gry, jest instrukcja, która mocno utrudnia zapoznanie się z tytułem. Głównie dlatego, że nie zawiera przykładów, a gra — mimo tego, że akcji nie mamy sporo, do prostych nie należy. Przydałyby się również porady projektanta, gdyż w początkowych rundach można się mocno zgubić. Przez to w pierwszych grach musiałem bardzo często wracać do zbioru zasad, bo wylatywały mi z głowy inne, najprostsze rzeczy. Problematyczna jest również karta pomocy, która pomaga, owszem, ale zaawansowanym graczom, którzy już się z nią zapoznali. Ikonki na niej wykorzystane są tak enigmatyczne, że miałem spory problem, by je rozszyfrować.

Komu felgę? Komu?!

Gra dzieli się na trzy rundy, a każda na trzy fazy. Po tym czasie zliczamy liczbę kredytów i kto ma więcej — wygrywa. Poza rolą PZ-tów kredyty pełnią funkcję waluty, którą realnie możemy wydawać, np. na zakup reliktów na czarnym rynku. Jednak po kolei.

Na mapie zostały rozrysowane lokacje podzielone na trzy rodzaje: wykopaliska, gdzie wykopiemy relikty, które na nich się znajdują; rynki, gdzie je sprzedamy oraz czarne rynki, gdzie będziemy mogli na lewo kupić relikty lub je tanio, ale szybko sprzedać. Po tych lokacjach będziemy w Fazie Akcji poruszać naszymi Odkrywcami (których mamy trzech).

W Fazie Przygotowań (która nie występuje w pierwszej turze) uzupełnimy kolejki kupujących na rynkach, rozpatrzymy prognozy wykopalisk (czyli rozłożymy kolejne relikty) i uzupełnimy karty na ręce — draftując je, chociaż w pierwszej rozgrywce możemy je zwyczajnie rozdać.

Podczas Fazy Akcji, jak sama nazwa wskazuje, będziemy wykonywać akcje. Przy każdej będziemy musieli odrzucić jedną kartę — w zależności od rodzaju akcji, będzie ona musiała być konkretnego koloru lub posiadać symbol rynku. 

Będziemy mogli:

  • przemieścić się swoimi Odkrywcami; 
  • za ich pomocą wydobyć relikty (do dwóch w jednym regionie) 
  • dorzucić handlarzy (kostki) do konkretnego rynku i dostawić kupujących (by pospekulować na temat ceny naszych towarów)
  • sprzedać relikty na rynkach, gdzie mamy handlarzy (do trzech rynków, im więcej, tym drożej)
  • wykonać specjalną akcję rozkazu (co pozwoli docelowo skorzystać z rynku, z karty rozkazu lub zwyczajnie zwiększyć swoją szansę na większy zarobek na koniec rundy)
  • kupić lub sprzedać relikty na czarnym rynku
  • lekko pomóc w prognozie, by pojawiły się na mapie te towary, które nam bardziej pasują i dobrać żeton kolejności, który spowoduje, że w kolejnych runach będziemy przed innymi graczami. 

Faza kończy się w momencie, gdy wszyscy spasują. W dużym skrócie. Opcji kilka jest, ale nie są one bardzo skomplikowane. Jak powiedziałem kumplom, którym tłumaczyłem Relikty Ludzkości — ta gra nie jest trudna, tylko jest ciężka. Dlaczego? Bo czacha dymi, gdy musimy zdecydować się jak zaplanować rundę (draft kart), a potem decydować się na konkretne akcje — reagując na to, co robią pozostali gracze.

Za każdym razem, gdy pozyskamy relikt, będziemy mogli (jeżeli wcześniej takiego nie zdobyliśmy) wyłożyć na naszą planszetkę próbkę w postaci kosteczki na konkretnym polu symbolizującym konkretny relikt. Jeżeli zbierzemy wszystkie w jednym kolorze (ustawimy kolumnę), to dobierzemy kartę. Jednak robimy to przede wszystkim, by zarobić — jak wszystko w tej grze. Im więcej kostek mamy w rzędzie / kolumnie, tym więcej kredytów wpadnie na koniec gry. Warto patrzeć na planszetki przeciwników i podbierać im te kafelki, których jeszcze nie pozyskali, bo każdy kolejny warty jest sporo kasy.

W Fazie Punktacji zgarniemy kasę za liczbę reprezentantów na polach statku — pojawić się tam mogą za sprawą udanej sprzedaży lub za pomocą akcji rozkazu, a wykorzystywać ich będziemy mogli, by skorzystać z kart rozkazu lub by mieć pewność, że zapunktujemy właśnie w opisywanej fazie.

Losowość, regrywalność, skalowanie i negatywna interakcja

Losowość pojawia się w kilku miejscach. Zacznijmy od kolejek kupujących, które określane są przez talię kart i definiują, który rynek będzie najbardziej atrakcyjny dla reliktów w konkretnym kolorze. Może być ona lekko niesprawiedliwa przez to, że przy ustawionych w okolicy Odkrywcach chętnych na sprzedaż na konkretnych rynkach swoich towarów, może okazać się, że nie pojawią się w nich chętni do ich zakupu. Jednak to wpływa podobnie na każdego z graczy, a odległości nie są wybitnie duże. Z losowością spotykamy się również przy prognozie wykorzystującej talię kart akcji, która jest dość gruba, więc ciężko przewidzieć, które karty zostaną odkryte. Jednak na realizację tych prognozy mamy całą rundę, więc możemy się do niej przygotować — bólu nie ma. 

Ciężko mi ocenić kwestę regrywalności, bo już po tych kilku partiach zacząłem odczuwać lekką powtarzalność — oczywiście, dostajemy inny pakiet kart, sytuacja na rynkach może być zupełnie inna, no i na planszę wpadną inne relikty — jednak co z tego, jeśli wciąż będziemy robili te same lub podobne (o ile nie pojawi się sytuacja do wrednego zagrania) rzeczy? 

Relikty Ludzkości skalują się przeciętnie i działają najlepiej w pierwszych partiach na trzech, a po dobrym ograniu na czterech. Na dwóch jest mocno statycznie, przez co rynki nie rotują, a popyt nie zmienia się tak dynamicznie, jak przy większej liczbie graczy. Tytuł jest mocno podatny na downtime, co przy pierwszych partiach — na trzech lub czterech graczy, bardzo mocno wydłuża rozgrywkę.

O negatywnej interakcji już kilka razy wspomniałem — nie ma jej dużo, jednak to ona podnosi emocje. Pojawia się przy wyprzedzeniu przeciwników w sprzedaży artefaktów — co może wyczyścić dany rynek z chętnych klientów; lub przy wykopaniu artefaktów. Tylko i aż tyle.

Komu szczęście dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może

Relikty Ludzkości to gra, która jest dość trudna do oceny. Sytuacja na rynkach cały czas się zmienia — co jest widoczne przy grze na większą liczbę graczy, więc okoliczności są dość dynamiczne. Kluczowe jest to, których meepli jest najmniej na planszy kupujących (a są na rynkach lub na planszy statku i czekają na powrót na swoją planszetkę), – bo to definiuje popyt, a co za tym idzie cenę reliktów w konkretnym kolorze. To jest chyba najfajniejsza rzecz, która występuje w tej grze — manipulacja rynkami, wyprzedzanie rywali przy sprzedaży. Wydaje się jednak, że wciąż robimy te same rzeczy i nie ma wiele emocji. I to jest prawda, jednak wiele zależy od tego, jak wredni dla siebie będziemy, bo z nudnej gry tytuł może zamienić się w coś całkiem zacnego. Całkiem, bo jednak wciąż wydaje mi się, że czegoś Reliktom brakuje — najpewniej satysfakcji z rozgrywki, bo (przynajmniej na początku) gra może się trochę rozciągnąć, a po jej zakończeniu możemy mieć wrażenie, że nie mieliśmy wpływu na cokolwiek, co się działo podczas gry — inni wzięli ten kolor, to ja wezmę tamten; inni już wykorzystali ten rynek, to ja idę na inny itd. To może zniechęcić i zanim poznamy grę, to nas od siebie odstraszy. Dużo zmienia się wraz z kolejnymi partiami i poznaniem wszystkich zależności. Wtedy tytuł zaczyna zyskiwać, jednak czy na tyle, by powiedzieć, że jest on świetny? W moim odczuciu byłoby to mocne nadużycie i określiłbym go mianem najwyżej dobrego. 

Plusy:

  • Wykonanie: mepple podwójne planszetki, insert
  • Fajnie działający system popytu i podaży — popularności produktów i manipulacji rynkami

Minusy:

  • Zaczyna dawać przyjemność dopiero po kilku długich rozgrywkach
  • Instrukcja nie ma przykładów ani porad — co przy tak dość ciężkiej grze jest niemalże niezbędne
  • Bywa nużąco, a nawet nudnawo
  • Podatna na paraliż decyzyjny

Dziękujemy wydawnictwu Galakta za przekazanie gry do recenzji.

Więcej na boardgamegeek.comGramywPlanszówki | Galakta

Grę kupicie tutaj:

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie aleplanszowki_11.jpg
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie image-1.png
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie ceneo.png
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie fb_postfoot.jpg
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments