W serii kieszonkowych Escape Roomów uciekaliśmy już z więzienia w Alcatraz, wymykaliśmy się egipskiej mumii, walczyliśmy z Krakenem i innymi niebezpieczeństwami. Tym razem przyszedł czas na jednego z moich ulubionych potworów – hrabiego Drakulę!
Po niemal rocznej przerwie na rynku pojawiła się kolejna, dziewiąta już część kieszonkowych Escape Roomów od FoxGames. Dla przypomnienia – każda z części jest zamkniętą historią. Łączy je format, czyli talia kart, której nie oglądamy przed grą. Na kartach znajduje się fabuła, którą odczytujemy według kolejności, oraz zagadki, które rozwiązujemy wspólnie. Rozgrywka przypomina faktycznie przebywanie w rzeczywistym Escape Roomie, ponieważ musimy wykazać się nie tylko logiką, ale i spostrzegawczością, by uciec od danego zagrożenia. Do gry zasiąść możemy z dowolną liczbą osób, choć najlepiej nie przesadzać w tej kwestii, bo zagadki najczęściej wymagają wpatrywania się w kartę, a im więcej osób gra, tym trudno się kartami podzielić. Naturalnie w każdy Escape Room (poza Skarbem Czarnobrodego) można także zagrać solo. Pamiętajcie również, że są to gry z gatunku jednorazowych – znając fabułę i zagadki nie ma sensu rozgrywać ich ponownie.
Zamek Drakuli – ach ta klimatyczna Transylwania!
Wszystko zaczyna się kilka dni przed Halloween. W poszukiwaniu adekwatnego stroju na imprezę postanawiasz przejrzeć zakamarki na strychu własnego domu. Szybko trafiasz na pudełko z opisem „NIE DOTYKAĆ!”. Naturalnie kierowany ciekawością i tak je otwierasz. W środku znajdujesz niezwykłą, skórzaną księgę z przerażającymi oczami na okładce, które wydają się… żywe! Teraz nie ma już wyjścia… Trzeba zobaczyć, co kryje w środku! Tak właśnie rozpoczyna się porywająca historia z lekkim dreszczykiem, która prowadzi naszego bohatera do Transylwanii. Czy spotka tam przyjaciół? Czy właściciel zamku ma dobre intencje? Tego musicie dowiedzieć się samodzielnie.
Dla mnie pod kątem fabuły jest to chyba najciekawsza z części. Jasne, są tu klisze, których można się spodziewać, ale jest tu też kilka fajnych zaskoczeń. Twórcom bardzo zgrabnie udało się połączyć temat z samymi zagadkami. Zwłaszcza, że kilka z nich nawiązuje do książeczki dołączonej do gry. Tak jest, mamy tu swoją magiczną księgę zawierającą enigmatyczne ryciny i urywki słów. Ten mini dodatek wpływa pozytywnie na immersję z całego doświadczenia. Warto pochwalić także samą oprawę wizualną, która, jak na tę serię, jest naprawdę dobra. Ilustracje są pełne szczegółów i odpowiednio mroczne.
Zamek Drakuli – poziom zagadek
Poza zagadkami, które wymagają wykorzystania wiedzy z tajemnej księgi, reszta jest dość klasyczna. To łamigłówki na spostrzegawczość (czyli np. różnice między jednym, a drugim obrazkiem), czytanie ze zrozumieniem, zadania na logikę (czyli widzisz to i to, co zrobisz, by wyjść z tej sytuacji?), układanki i wykorzystania przedmiotów zgromadzonych po drodze. Zdecydowanie każdy powinien sobie z nimi poradzić, zwłaszcza, gdy miał do czynienia z podobnymi grami. Oczywiście nie znaczy to, że nie da się tu gdzieś zaciąć.
Mnie zmyliły dwie zagadki związane z użyciem przedmiotów. Otóż, właśnie nie wyłapałam, że istotne będzie nie tylko to, jaką kartę wybiorę, ale w jaki sposób ją położę. Każdy błąd lub nierozwiązanie zagadki skutkuje odrzuceniem do pudełka jednej karty i na koniec gry otrzymujemy w zależności od odrzuconych kart (oraz wybranego zakończenia) odpowiednią punktację. Na szczęście nie ma tutaj presji czasu, więc możemy do woli się naradzać. W razie problemów można skorzystać także z karty podpowiedzi.
Zamek Drakuli – komu się spodoba?
Nam „Zamek Drakuli” podszedł bardzo mocno. Powiedziałabym nawet, że podobał nam się równie mocno co do tej pory niezrównana „Magiczna Sztuczka”. Finałowe sceny dają dużo satysfakcji, a całe 60 minut zabawy mija w zasadzie jak z bicza trzasł. Jest przygodowo i jak na wampirze klimaty odpowiednio mrocznie.
Ta część na pewno warta jest polecenia wszystkim, którzy szukają wrażeń bliskich Escape Roomom, ale bez klaustrofobicznego zamykania w pomieszczeniach. Równocześnie powinna pochłonąć także osoby, które szukają nieskomplikowanej, ale wciągającej fabuły połączonej z zagadkami. Dobra gra zarówno dla amatorów (z racji naprawdę przyjaznych zasad i braku instrukcji) jak i tych, którzy na łamigłówkach zjadają zęby.
Zamek Drakuli
-
8/10
-
8/10
-
8/10
-
8/10
Zamek Drakuli - Podsumowanie
Mocno klimatyczny Escape Room, który porywa graczy w samo centrum Transylwanii. Łamigłówki nie są zbyt łatwe, ale też nie palą zwojów mózgowych – akuratnie na letni wieczór w gronie przyjaciół lub przy samotnej szklance Krwawej Mary.
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- lubisz puzzle i łamigłówki
- szukasz gry solo/ kooperacyjnej
- zależy Ci na braku instrukcji/ prostocie zasad
- lubisz wampiry i lekki mrok
Gra nie podejdzie Ci jeżeli:
- szukasz gry na więcej niż jeden raz
- zależy Ci na wysokim poziomie trudności
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu FoxGames