BrainBox – matematyka

Kilka dni temu pisałam o planszowej wersji BrainBox. Sprawdziłam również na czym polega zabawa z tematycznym pudełkiem. Z racji moich zamiłowań, ofiarą moich testów stała się królowa nauk – matematyka.

Box pełen kart

Jest ich dokładnie 71 i poruszają różne zagadnienia z matematyki. Na nich znajdziecie:

  • liczby naturalne, całkowite, wymierne (ułamki zwykłe i dziesiętne), liczbę pi,
  • podstawowe działania na liczbach, zaokrąglanie liczb,
  • jednostki miar: czasu, długości, objętości, temperatury, masy,
  • pieniądze,
  • kierunki, współrzędne punktów/obiektów,
  • figury geometryczne płaskie oraz bryły, figury osiowosymetryczne,
  • klasyfikację trójkątów i czworokątów, kąty,
  • elementy statystyki, diagramy, wykresy, proporcjonalność prostą,
  • procenty,
  • pola i obwody figur,
  • kalkulator.

Zagadnienia zostały przedstawione w sposób bardzo uproszczony, właściwie to zaledwie dotykają tematu, jednak dla walorów poznawczych i stymulacji pamięci ma to bardzo duże znaczenie. Dla matematycznych nowicjuszy, czyli dzieci, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tym przedmiotem, wiele, jak nie większość zagadnień jest obcych. Nie ma to jednak znaczenia, bo w samej grze nie liczą się tylko umiejętności matematyczne, ale również umiejętność obserwacji i odtwarzania obrazów zapamiętanych pod presją czasu. Każdy matematyk poczuje niedosyt, zarzuci lapidarność, zapyta dlaczego akurat takie podano informacje, a nie inne. W tej grze karty nie mają być fiszkami do nauki czy ściągami z wiedzy. Ich rolą jest pobudzać i zapadać w pamięć, by we właściwym czasie nauki matematyki, pewne informacje wydały się dzieciom już znane, a matematyka była bardziej swojska. Nawet pytania jakie pojawiają się na rewersie związane są również, a nawet często, z terminami niematematycznymi. Jaki kolor ma bryła, ile jest ptaków, co będzie upieczone ze składników, jak ma na imię kobieta na obrazku? Dzięki takim pytaniom matematyka przestaje być przerażająca, a staje się całkiem ludzka, bo przecież żyć bez matematyki się nie da. I przede wszystkim bawi.

Masz 10 sekund

W BrainBox można zagrać samemu lub do 8 osób. Celem jest zdobycie jak największej liczby kart za udzielenie prawidłowych odpowiedzi, w czasie 10 minut (choć praktyka podpowiada, że czas jest kwestią umowną). Dostając kartę w swoje ręce gracz ma dokładnie 10 sekund na zapamiętanie jej treści. Czas odmierza klepsydra. Grając z dziećmi trzeba ten czas wydłużyć do 2 a nawet 3 klepsydr i nie marudzić jak dzieci poproszą o jeszcze jedną chwilkę.

Po tym następuje czas prawdy. Grając solo trzeba odpowiedzieć na wszystkie 8 pytań, można nawet zapisywać odpowiedzi, a potem samodzielnie zweryfikować przyglądając się na nowo karcie. 1 pomyłka i tracisz kartę. Grając w 2-8 osób, po 10 sekundach przekazujesz kartę sąsiadowi, rzucasz 8-ścienną kostką, którą losujesz pytanie. Sąsiad odczytuje pytanie i sprawdza poprawność twojej odpowiedzi. Masz dobrą pamięć lub jesteś dobrym snajperem to zdobywasz kartę. Wygrywa gracz, który po 10 minutach gry ma najwięcej zdobytych kart, grając solo sprawdzasz ile udało Ci się zdobyć kart.

Zabawa i nauka

Chcąc grać w BrainBox nie trzeba mieć pamięci fotograficznej. Na pewno można sobie ją poprawić. Grając z dziećmi szanse są w sumie wyrównane – dorośli więcej wiedzą z matematyki, dzieci lepiej zapamiętują obrazy. W końcu kto zawsze wygrywa we wszelkich grach memory? Poza tym, pytania są tak dobrane, że na wiele dzieci mogą odpowiedzieć bez zająknięcia.

BrainBox to może nie gra z prawdziwego zdarzenia, ale bawi i uczy. Dostaje się punkty, jest presja czasu, są elementy typowo growe. A uczy wiele. Nowe pojęcia poparte przykładami zostają uświadomione i przyswojone. Rozwija też spostrzegawczość i nawet poszerza pole widzenia. Ciekawa to pozycja, warta wypróbowania, tym bardziej, że na rynku jest wiele pudełek tematycznych. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Grę kupicie w sklepie www.planszomania.pl

0 Udostępnień