Bitoku – euro w pradawnej puszczy. Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Portal Games. Wydawnictwo Portal Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

W zamierzchłych czasach, których ludzkość już nie pamięta, w pradawnej krainie, znanej dzisiaj jedynie z baśń i legend, rozpościerał się bezmiar świętej Kniei. Knieja nie miała innych nazw — to ona była pierwsza, a wszystkie inne wzięły z tejże swe imię. Była jednym z pięciu serc świata, w którego wnętrzu żyły istoty dzisiaj zwane magicznymi. Panem Kniei była najszlachetniejsza znana istota — Wielki Duch. Kiedy jego czas się wypełniał, duchy Bitoku schodziły się, aby obrać swego następcę — nowego strażnika leśnej harmonii…

Z perspektywy eurogracza śmiało mogę powiedzieć, że wydawnictwo Portal nieźle nas ostatnio rozpieszcza. W ich portfolio znalazło się sporo ciekawych propozycji. Zaczynając od tegorocznego Golema, a kończąc na innych hitach: Food Chain Magnate czy Praga Caput Regni. Tym razem zmierzyć się musimy w prastarej puszczy, gdzie Wielki Duch szuka swojego następcy. Oczywiście niech was nie zwiedzie powyższy wstęp. Chodzić będzie o zdobywanie punktów na wiele różnych sposobów. Przypominać to może niejedną grę Felda, ale… nie uprzedzajmy faktów, tylko czym prędzej zapoznajmy się z zawartością, delikatnym rysem zasad, by następnie przejść do wrażeń i przemyśleń.

Informacje o grze

 

Wygląd

Bitoku jest zilustrowane lepiej niż tylko dobrze. Grafiki są świetne, czy nawet rewelacyjne. Na każdej karcie znajdziemy jakiś szczegół, a sama plansza mieni się wszelkimi kolorami. Być może to właśnie plansza będzie z początku najmniej czytelna dla graczy. Mimo to po zapoznaniu się z poszczególnymi jej częściami jest już tylko lepiej. 

Warto dodać, że plansza jest dwustronna i za pomocą dodatkowych elementów, które umieszczamy w specjalnych żłobieniach, mamy możliwość skalowania. Dzieje się tak w przypadku gry 3- i 4-osobowej. 

W grze mamy naprawdę dużo wszelakiej maści elementów. Na planszy pojawią się bowiem: duchy mitama, ważki, kryształy, budynki, kodamy, karty bitoku i opiekunów. To oczywiście jeszcze nie koniec. Każdy z graczy posiada swoje kostki, za pomocą których wykonywać będzie akcje. Do tego mamy także pielgrzymów, amulety, karty celów, a także dodatkowe elementy do gry solo. 

Mamy tu do czynienia z dość zaawansowaną grą, stąd też i elementów nie jest wcale tak mało. Całość wygląda dość atrakcyjnie, a przyjęta ikonografia jest naprawdę przyjazna dla graczy. Co prawda sama pomoc gracza nie jest zbyt poręczna, ale za to dostarcza najważniejszych informacji. 

Warto tu też wspomnieć, że całość to “pożeracz stołu”. Sama plansza jest spora, a przecież każdy z graczy będzie posiadał własną planszę, kartę, tor Bitoku… Do tego mamy oczywiście surowce, które też gdzieś trzeba zmieścić… No tak, miejsca Bitoku zajmie sporo.

Najważniejsze – tymi kostkami nie rzucamy! 

Bitoku to porządna, zaawansowana gra euro. Losowość jest tutaj dość ograniczona, choć trochę z pewnością możemy jej tutaj doświadczyć. Gracze w zasadzie muszą operować tu kilkoma zasobami. Po pierwsze są to karty. To dzięki nim wykonamy pewne akcje, a także odblokujemy kostki. Tych mamy 3 (jak też 3 miejsca na zagrane karty akcji). Nasza talią zarządzamy trochę jak w deck builderach – możemy dokładać do niej nowe karty opiekunów. Nowe karty są oczywiście mocniejsze od tych podstawowych. Bitoku pozwala nam także na usuwanie kart z talii – nie tylko daje nam to mniej kart (a więc mniej słabszych, więcej lepszych), ale też możemy dzięki temu otrzymać całkiem sporo punktów. I znów: słabsze karty dadzą nam przy tym mniej punktów, a lepsze – więcej. Czy jednak warto pozbywać się lepszej karty, która przecież da nam lepsze akcje? To już nasza decyzja. W końcu i tak finalnie wszystko rozbija się o punkty.

Po drugie każdy gracz posiadać będzie kostki. To dzięki nim będziemy mogli wykonać akcje na planszy, a także “przeprawić się przez rzekę”, co również w grze jest dość atrakcyjne. Właściwie przydałoby się tu pewnie co nieco poopowiadać o klimacie: o tym, co jest czym w grze i dlaczego właśnie przejście przez rzekę jest ważne, ale… wybaczcie, terminologia w czasie tłumaczenia zasad niejednego tutaj powaliła, więc nie ma co przynudzać Ważne jest, że kostki umieszczamy w jednym z 4 obszarów “przed rzeką” (plus mamy tu też Dom Wielkiego Ducha, który działa trochę inaczej). Wykonujemy tam akcję, a także możemy skorzystać z dostępnego tam budynku. W wariancie optymistycznym będziemy mogli wykonać obie opcje. W pesymistycznym – żadnej. Może się bowiem okazać, że nasza kostka ma obecnie wartość niższą niż inne kostki w danym obszarze. Nie możemy wówczas wykonać tam akcji. Podobnie jest z budynkami – każdy z nich posiada minimalną wartość, która musi być na kostce. W dość czarnym scenariuszu możemy więc nie móc nic wykonać. W takim jednym wypadku warto już wcześniej wziąć to pod uwagę i wybrać inny obszar.

Skoro już wiemy, że nie będziemy nimi rzucać, to w końcu ich wartości zmieniają się w trakcie gry? Tak, przy przejściu przez rzekę (nota bene nazywa się ona Kuriakugan) na wzgórza Hikaru. Jak już wspomniałem przejście jest dość opłacalne, bo dzięki niemu można zdobyć dodatkowe profity: kartę opiekuna do talii, kartę Bitoku do toru cnót albo też wybrać kilka pomniejszych, lecz ważnych bonusów. I tak: standardowo wartość na kostce musimy obniżyć o 1 (stąd też nie przejdziemy kostką o najniższej wartości), chyba że przechodzimy “6”, wówczas wartość obniżamy o 3 oczka. Tak więc mamy obniżanie, a co z podwyższaniem wartości? Do tego służyć nam będą amulety, które zdobywamy w trakcie gry. W momencie gdy kostka ląduje na planszy, możemy podbić jej wartość wydając dowolną liczbę amuletów (które posiadają nominały 1, 2 i 3).

Po trzecie gracz posiada także pielgrzymów. Po co? Zarówno do poruszania się po ścieżce mądrości (dodatkowy tor z bonusami), a także do pilnowania głazów Iwakura (a właściwie do generowania mnożników, bez których głazy nic nie dadzą, a są to swego rodzaju cele, które zliczane są na koniec gry). Z początku posiadać ich będziemy tylko kilku. Reszta śpi, a właściwie jest zblokowana na odpowiednich polach na planszy gracza. Jeśli chcemy ich otrzymać, musimy zdobyć kryształy. Każdy z nich układany na odpowiednim polu odblokowuje nam kolejnego pielgrzyma.

Na koniec gracz musi też operować surowcami (drewno, kamień, sake i jadeit, a także amulety). Drewno i kamień to niezbędny składnik budynków. Z kolei sake i jadeit przyda się przy zdobywaniu duchów Mitama. Dodatkowo dowolnymi zasobami zapłacimy za kryształy czy ważki położone dalej na torze. Amulety wydajemy do podbijania wartości na kostkach i to przydaje nam się niezmiennie przez całą grę, więc warto o nie zadbać. Nie chcemy w końcu być przyblokowani przez innych i nie móc wykonać akcji.

Przez długie 4 rundy zdobywamy więc zasoby, zdobywamy inne, zagrywamy karty, awansujemy na ścieżkach cnoty i ścieżkach mądrości, zdobywamy amulety, by odblokować pielgrzymów, których następnie wyślemy do głazów Iwakura. Na koniec gry dochodzi jeszcze 8-krokowa punktacja końcowa i już

Wrażenia

Pudełkowe 120 minut to delikatne kłamstwo Spokojnie doliczmy sobie dla bezpieczeństwa całe 60 minut, a przy pierwszych rozgrywkach doliczmy jeszcze trochę. Jak ktoś lubi pomyśleć, a jest tu nad czym, to wiadomo że nie będzie krócej. Mimo wszystko czas przy grze uważam za dobrze spędzony. Po przebiciu się przez japońską nomenklaturę będzie już tylko lepiej. Co ciekawe, jak już zagramy, to wszystko nam się jakoś połączy. Bitoku zdecydowanie zyskuje przy kolejnych rozgrywkach. Jest szybciej, sprawniej, a przede wszystkim zauważamy różne drogi rozwoju: czy przypadkiem budynki nie są lepsze niż zdobywanie na siłę aż tylu głazów Iwakura? a może więcej pielgrzymów wysłać na tor mądrości i tam zajmować wszystkie punktujące miejsca jak leci? 

Gra daje nam sporą dowolność przy obieraniu drogi do zwycięstwa. Nie jesteśmy tu zmuszani do czegoś, co nam nie pasuje. Być może w pewnym momencie dojdziemy do punktu, gdzie zasoby pozwolą nam na zbyt wiele możliwości. To dobrze, ale też nie w każdej grze euro mamy takie doświadczenia.

Przy tym wszystkim mamy tu też sporą regrywalność – zapewnioną przez zmienny układ planszy (tory Kodam), losowy rozkład kart opiekunów i Bitoku. Za każdym razem zobaczymy pewnie inne budynki, a także otrzymamy inne cele końcowe (karty wizji).

W Bitoku grało mi się nadzwyczaj przyjemnie. Smaczku dodawała oczywiście oprawa graficzna, a także jakość wykonania poszczególnych komponentów. I choć zajmuje to sporo miejsca, to wygląda na stole co najmniej ładnie Nie dajmy się jednak oszukać, za tą otoczką mamy ciężką (3.75/5 na BGG) eurogrę. To nie jest rodzinny klasyk, ale srogie móżdżenie, które może wykończyć niejednego nowicjusza. Warto do gry siąść w gronie lubujących się w tego typu rozgrywkach. Pomimo swojej ciężkości zasady są tu jednak dość intuicyjne i gracze zaznajomieni z innymi eurogrami powinni ogarnąć wszystkie mechanizmy. W końcu nowości zbyt wielu tu nie ma. Wszystko można spotkać w innych grach. Z początku jedynie może przytłoczyć nas natłok nowego słownictwa, które jakoś trzeba ogarnąć.

Swoistym smaczkiem jest też tutaj wybór, kiedy nasze kostki mają przeprawić się przez rzekę. Czasem warto czekać, co może wymusić na innych graczach mniej optymalne działania. W końcu naszą kostką (a najlepiej jeszcze z wysoką wartością) blokujemy miejsce, ale też samą możliwość wykonania akcji. Z drugiej strony gdy na horyzoncie pojawia się konkurent, który może podebrać nam upragnioną kartę, warto się pospieszyć. Oczywiście taka mini gra toczy się na każdym Terenie Zamieszkanym osobno.

Bitoku daje możliwość gry w gronie 1 – 4 osób. Wiadomo, że przy maksymalnym składzie będzie najbardziej wymagająco, ale też najdłużej. Co zmienia się, gdy do Bitoku siądzie mniej graczy? W 3 osoby zauważymy z pewnością, że mamy trochę mniej pól na kostki na gracza na Terenach Zamieszkanych (8 pól na łącznie 9 kostek; w 4 osoby mamy tu całe 12 na 12 kostek). Co ciekawe w 2 osoby będzie jeszcze ciaśniej: tu mamy tylko 4 pola na Terenach Zamieszkanych (a kostek będzie przecież łącznie 6). Wiadomo, że przy mniejszej liczbie graczy nie będziemy skazani na czekanie godzinami na naszą turę. Przy okazji mniej graczy będzie w stanie zablokować nam akcje na planszy. Przy takim planowaniu jak tu to też istotne. Stąd też wydaje się, że optymalnym wyborem będzie 3 graczy. Nie jest wcale aż tak lekko jak się wydaje, ale też mamy tu całkiem sporo interakcji na planszy, jak też dość przystępny czas gry.

W przypadku gry solo mamy tu wirtualnego przeciwnika, który ma cały szereg swoich własnych zasad, jak też talię z akcjami do wykonania. W pewnym sensie będzie on wykonywał najlepsze akcje, ale też jest to ciut losowe.

Podsumowanie

Bitoku to naprawdę dobre danie dla smakoszy. Japoński klimat i terminologia z pewnością mogą tu odrzucić niejednego. Podobnie jak kolorowa plansza, która może okazać się niezbyt czytelna. Najważniejsze jest jednak, że stojąca za tym eurogra jest po prostu bardzo dobra, jeśli nie świetna. Poszczególne składowe dostarczają nam wymagającej łamigłówki, a wykręcenie z tego działającego silniczka daje sporo satysfakcji. To wszystko w kilka rund, gdzie chciałoby się zrobić dużo, dużo więcej. Do akcji wkroczą też tutaj inni gracze, którzy mogą zablokować nam skutecznie nasze działania. Worker placement jest tutaj dodatkowo ograniczony odpowiednimi wartościami na kostkach (bez nich wykonanie akcji nie będzie możliwe).

Tytuł przypadł mi do gustu, choć zajmuje sporo czasu, jak też i przestrzeni na stole. Mimo wszystko warto. Miłośnikom gatunku – polecam!

Plusy
  • wymagająca gra euro
  • mnóstwo opcji i kombinowania
  • świetna oprawa graficzna
  • możliwość gry od 1 do 4 osób
  • interakcja
  • regrywalność
Plusy / minusy
  • gra zajmuje naprawdę sporo miejsca na stole
  • czas gry
  • oprawa graficzna planszy może być dla niektórych mało czytelna
Minusy
  • japońska nomenklatura

Ocena:

Bitoku zabiera nas w leśną krainę pełną przeróżnych mitologicznych kreatur. Piękna oprawa graficzna jest jednak tylko otoczką solidnej i ciężkiej gry euro, która może powykręcać nasze zwoje mózgowe. Znikoma losowość, a do tego spora porcja interakcji w walce o intratne pola na planszy – eurogracze będą wniebowzięci.

Dziękujemy wydawnictwu Portal za przekazanie gry do recenzji.

 

Łukasz Hapka

Game Details
NameBitoku (2021)
ZłożonośćMedium Heavy [3.73]
BGG Ranking296 [7.85]
Liczba graczy1-4
Projektant/ProjektanciGermán P. Millán
GrafikaEdu Valls
WydawcaDevir, Board Game Rookie, CMON Global Limited, Hobby World, IELLO, Keep Exploring Games, Portal Games, Reflexshop, REXhry and Schwerkraft-Verlag
MechanizmyArea Majority / Influence, Deck, Bag, and Pool Building, End Game Bonuses, Hand Management, Income, Set Collection, Solo / Solitaire Game, Turn Order: Claim Action and Worker Placement with Dice Workers
Łukasz Hapka